[ Pobierz całość w formacie PDF ]

psychologiczna interpretacja pojęcia zła. A ściślej: tylko mała i bardzo trywialna
próbka interpretacji. Użyteczna jednak o tyle, że posłużyć może za model ułatwiający
uświadomienie sobie, czym jest zło społeczne i równowaga wewnętrzna w państwie.
Sądzę bowiem, że istnieje niemała analogia między zasadami funkcjonowania
wielkich systemów biologicznych i społecznych, organizmem żywym, ludzkim i
państwem. Wszystko co tu mówiłem na temat homeostazy, zaburzeniu równowagi
wewnątrzustrojowej, reakcji przystosowawczych, a nawet identyfikacji zródła
zaburzeń odnosi się, moim zdaniem, w pełni do procesów społeczno-politycznych.
Powiedział pan, pułkowniku,  zło konieczne . Próbuję głośno zastanowić się, co to
oznacza.  Konieczne to znaczy nieuniknione, zdeterminowane warunkami, czy też
niezbędne do osiągnięcia zamierzonego celu? Otóż w przeznaczenie nie wierzę,
skrajny determinizm ma sens tylko jako kategoria filozoficzna, a z celami to różnie
bywa&
 Sam pan mówił o optymalnych, najkorzystniejszych warunkach istnienia i
rozwoju&  wtrąca Pratt.  To jest właśnie celem, dla którego warto nieraz
zrezygnować z ideałów demokracji, wolności, a nawet czasem suwerenności
państwowej i politycznej. Bądzmy zresztą szczerzy: wszystkie te ideały, zasady,
wielkie ogólnoludzkie czy narodowe cele to utopia, niemożliwa do realizacji i
tumaniąca niepotrzebnie umysły, to puste słowa, nic w istocie nie znaczące znaki,
które każdy, kto ma władzę, jak chce interpretuje. Czy nie uczciwiej jest postawić
sprawę otwarcie, niż łudzić ludzi lub uczyć zakłamania?
Znów wydaje mi się, że pułkownik jest górą. Quinta z pewnością ma rację, ale
niepotrzebnie próbuje wszystko uzasadnić teoretycznie, podejmuje każdy narzucony
przez Pratta temat i niełatwo zorientować się do czego zmierza. I teraz też daje się
ponieść polemice.
 Twierdzi pan, pułkowniku, że wolność, demokracja, suwerenność to utopie? 
podchwytuje z ożywieniem.  Być może każdy ideał jest utopią. Ale to wcale nie
znaczy, że jeśli nawet cel nie jest w pełni osiągalny, nie można się do niego
próbować zbliżyć. Przecież samo dążenie do optymalizacji funkcjonowania układu, w
danych warunkach realizującego określone zadanie, ma nie tylko sens, lecz jest
kardynalną zasadą każdego sprawnego działania. Nie wątpię, że się pan z tym
zgodzi.
 Oczywiście.
 O ile dobrze pamiętam, próbował pan zakwestionować moją tezę, że tyrania jest z
pozoru stabilnym układem, powołując się na różne, dość znane przykłady,
wskazujące, że demokracja parlamentarna nie potrafi zapewnić stabilności swemu
systemowi. Potem, po uwadze pana senatora, słusznie zwrócił pan uwagę na fakt, że
różne bywają czynniki warunkujące uznanie takiego czy innego systemu za dobrze
spełniający swe zadania. Obawiam się jednak, iż być może na skutek różnic w
terminologii, w definiowaniu poszczególnych systemów i nie uzgodnienia kryteriów
optymalizacji, nie znajdujemy wspólnego języka. A więc: czym przede wszystkim
różni się tyrania od demokracji? Stopniem scentralizowania struktury? Chyba nie.
Tyrania może być zdecentralizowana jak w feudalizmie, a nawet przybierać postać
zbliżoną do anarchii, zaś system demokratycznych organów władzy może mieć
formę bardzo scentralizowaną. Nie stanowi też istotnego kryterium skład społeczny
organizmu państwowego ani nawet ustrój. Przykładem demokracja ateńska i Chiny
Mao& A więc co decyduje? Pozwólcie państwo, że znów się odwołam do modelu
społeczeństwa jako systemu, którego najistotniejszą właściwością jest zdolność
przeciwdziałania zakłóceniom równowagi wewnątrzustrojowej. Znają z pewnością
państwo pojęcie sprzężenia zwrotnego, jego kluczową rolę w procesach
regulacyjnych, a więc utrzymywania równowagi lub jej niweczenia. Już zresztą
Wiener, jeszcze przed narodzinami cybernetyki, wykazał, iż cel, zachowanie się
celowe jest po prostu przejawem działania ujemnego sprzężenia zwrotnego. Otóż tu
chyba właśnie jest pies pogrze-
100
bany. Tyrania i demokracja różnią się systemem sprzężeń, a w konsekwencji 
sposobem regulacji. Moim zdaniem nie jest ważne nawet to, czy w danym organizmie
społecznym istnieje czy nie istnieje system przedstawicielski. Decyduje system
kontroli. Oczywiście ideałem systemu demokratycznego byłaby bezpośrednia
kontrola rządzących przez rządzonych, ale wiemy, że jest to w praktyce nierealne.
Muszą więc wystarczyć przedstawicielskie lub instytucjonalne formy sprawowania
kontroli. Gdy jej brak, gdy rzÄ…dzÄ…cy kontrolujÄ… sami siebie lub sterujÄ…
kontrolującymi, taki system stwarza nieuniknione niebezpieczeństwo najpierw
niedoinformowania, a potem blokowania a nawet fałszowania informacji niezbędnej
do prawidłowego sterowania organizmem. A to prowadzi nie tylko do błędnych
decyzji i niepotrzebnych kosztów ich prostowania, lecz  co gorsza  sprzyja
tworzeniu się struktur, których jedynym celem jest ochrona wadliwie działających
regulatorów, co jeszcze bardziej potęguje napięcia wewnątrz systemu. Rządy Numy
są rzeczywiście złem, ale czy koniecznym?
 Nawet z punktu widzenia  Alconu ?  pyta pułkownik.
  Alconu przede wszystkim!
 Szczerze mówiąc, dziwię się trochę słysząc to z pańskich ust, doktorze  ożywia
się senator.  Jeśli jest pan doradcą Magnusena&
 Informacje, jakie pan otrzymuje, widać nie są zbyt ścisłe.
 Ale prezes  Alconu zasięgał pańskiej rady?
Quinta ściska delikatnie moją dłoń:  Obserwuj Pratta .
 Nie pracuję dla  Alconu , a prezes Magnusen nie prosił mnie o radę na temat
polityki w Patope  oświadcza oschle. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl