[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wcielony diabeł.
Profesor Langley poprosił, by wczesnym popołudniem tego samego dnia Ferguson,
Hannah Bernstein oraz Dillon przyjechali do kostnicy w Wapping. Poczekalnia sprawiała
przyjemne wrażenie. Hannah porozmawiała chwilę z młodą recepcjonistką, która na jej prośbę
skontaktowała się telefonicznie z Langleyem.
- Profesor właśnie doprowadza się do porządku - powiedziała. - Przeprasza i zapewnia,
że za chwilę do państwa dołączy.
Ferguson i Bernstein usiedli, Dillon stanÄ…Å‚ przy oknie, palÄ…c papierosa.
- Jesteś jakiś niespokojny - zauważył generał.
- Nie, tylko wściekły.
- Spokojnie, wkrótce wszystkiego się dowiemy.
- Już wszystko wiemy. Wiemy, że zginęła, i nie próbuj wmówić mi, że to przypadek. Ani
ja, ani ty nie wierzymy w przypadki. W naszej pracy nie mamy z nimi do czynienia.
Nim Ferguson zdołał mu odpowiedzieć, podszedł do nich niski, siwowłosy, energiczny
mężczyzna.
- Cześć, Charles - powiedział na powitanie.
Generał potrząsnął jego wyciągniętą dłonią.
- Dziękuję, że tak się pospieszyłeś, George. Sprawą zajmuje się detektyw superintendent
Bernstein. Sean Dillon jest naszym przyjacielem.
- Przepraszam za opóznienie. Chcecie zobaczyć ciało?
- Owszem, chcemy - odparł natychmiast Dillon, nie dopuszczając innych do głosu.
Ferguson skinął głową.
- W takim razie proszÄ™ za mnÄ….
Wprowadził ich do sali wyłożonej białymi kafelkami, oświetlonej ostrym blaskiem
jarzeniówek. Pośrodku stał równy szereg stołów operacyjnych. Na pierwszym z nich leżało ciało
przykryte białym prześcieradłem.
- Pani Sara Grant - powiedział lekarz. - Znałeś ją, Charles?
- Wszyscy ją znaliśmy.
- W takim razie pokażę wam tylko twarz. Niżej widok jest raczej nieprzyjemny. Jak to
zwykle po autopsji.
Sara Hesser sprawiała wrażenie osoby śpiącej spokojnym snem, nawet zmarszczki na jej
czole i policzkach jakby się wygładziły. Wreszcie zaznała spokoju.
- %7ładnych śladów - stwierdził raczej niż spytał Ferguson.
- %7ładnych - przytaknął Langley. - Nie walczyła, nie znalazłem ran ani siniaków. Zmierć
przez utonięcie.
- Jest pan tego pewien? - wtrącił Dillon.
- Najzupełniej. Miejscowy policjant spisał zeznania sklepikarza, według których
wieczorami regularnie chodziła z psem na pomost. Szła do samego końca, lubiła przyglądać się
przepływającym łodziom. Pojechałem na miejsce. Na pomoście nie ma barierki, a do
powierzchni wody jest dobre dziesięć metrów.
- A więc na ciele nie ma śladów walki - podsumowała Bernstein. - %7ładnych, nawet
najmniejszych?
- %7ładnych, nawet od uderzenia o wodę. Oczywiście, ta kobieta miała na sobie spodnie,
sweter i gruby płaszcz przeciwdeszczowy.
- Co jeszcze może nam pan powiedzieć?
- Tylko to, że miała raka płuc. Zostało jej najwyżej parę miesięcy życia. Utonęła,
Charles. Nic więcej nie mogę powiedzieć, nawet tobie.
- Niech to diabli! - nie wytrzymał Dillon. - Przecież musi być  coś więcej .
- Wcale nie musi, panie Dillon - tłumaczył patolog. - Spadła z pomostu do wody i utopiła
się. Takie to proste. Wiem, co państwa gnębi, ale nawet jeśli ktoś pomógł jej spaść, to ja nie
mam na ten temat nic do powiedzenia. Natomiast z całą pewnością wiem, że nie znalazłem na jej
ciele najmniejszego nawet siniaka, co u kobiety w tym wieku i tak delikatnej oznacza, że nie
zastosowano wobec niej przemocy, choćby najłagodniejszego rodzaju. - Langley spojrzał na
Fergusona. - Charles, rozumiem, że jej śmierć ma coś wspólnego z wywiadem, że cała sprawa
jest w jakiś sposób utajniona.
Cieszę się, że nie wiem o niej nic więcej. Niech to się nie zmieni.
- Bardzo ci dziękuję, George.
Panowie uścisnęli sobie dłonie.
- A więc niczego się nie dowiedzieliśmy. - Dillon był wściekły.
- Bardzo mi przykro. - Patolog odprowadził ich do drzwi. - Ach, poczekajcie chwilę, jest
jednak coÅ› jeszcze.
- Co takiego? - zainteresował się natychmiast Ferguson.
- Długo pracuję, przeprowadziłem tysiące autopsji, ale coś takiego widziałem po raz
pierwszy. Pod lewą pachą miała wytatuowany numer. Nie na ramieniu, jak więzniowie obozów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl