[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic się Charliemu nie stało. Byli już prawie na miejscu.
Freddie zauważyła stary rower pani Peek oparty o żywopłot.
- A co pani Peek tu robi? - spytał Gabe.
- Zjawiła się, kiedy siedziałam na murku, czekając na
Charliego. Wiesz, że ona zawsze się zatrzymuje, żeby
porozmawiać. Spytała, co robię, więc pomyślałam sobie, że jej
powiem, to może opisze, jaki Charlie jest dzielny, a my
wyślemy ją do ciebie, a ty wrócisz i... powiedziała, żebym
szybko po ciebie pobiegła. I że spróbuje znalezć Charliego,
zanim zrobi to byk.
Gabe wyskoczył z samochodu.
- Zaczekajcie tutaj!
- Ja też idę! - zawołała Freddie, ruszając za nim, i wpadła
wprost na niego, gdy gwałtownie się zatrzymał.
- Nie, nigdzie nie idziesz! - powiedział zdecydowanie. -
Jeszcze jedna osoba wałęsająca się po tym pastwisku to
ostatnia rzecz, której nam potrzeba. Nie mogę zająć się wami
wszystkimi. Zostań tutaj z Emmą. Chyba tylko ona ma po
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
kolei w głowie. - Uśmiechnął się do dziewczynki, po czym
znów zwrócił do Freddie: - Zostajesz, jasne?
- Ja...
- Musisz. Powiedz to: muszę zostać.
- Muszę zostać - powtórzyła z rozpaczą. Wiedziała, że
Gabe ma rację, choć instynkt macierzyński gnał ją na ratunek
dziecku. To w końcu był jej, a nie jego obowiązek. - Dobrze,
już nie trać czasu na besztanie mnie. Znajdz Charliego i
zabierz go stamtÄ…d!
Gabe był przerażony tylko kilka razy w życiu - gdy
pierwszy raz dosiadł byka, tej nocy, gdy jego ojciec miał atak
serca, a matka powiedziała:  Chyba trzeba będzie sprzedać
ranczo, jeśli się nim nie zajmiesz". I zawsze mroził go strach,
gdy słyszał swoje imię w kontekście słowa  małżeństwo".
Jednak nigdy nie bał się tak bardzo jak teraz. Chłopiec,
mały chłopiec szukał teraz na pastwisku byka, którego chciał
dosiąść. A wszystko przez niego, Gabe'a. Ten chłopiec mógł
zostać stratowany, zabity, przez niego!
Bo Charlie go ubóstwiał. Bo chciał być taki jak on. Bo
Gabe się wymądrzał i powiedział, że nie rozpuszczałby
własnych dzieci.
Gabe odnosił się do Pana Boga dość bezceremonialnie, ale
był z nim w stałym kontakcie. Każdy, kto bierze udział w
rodeo, musi się do niego co jakiś czas zwracać.
Teraz Gabe, przemierzając szybko pole, zmawiał jedną
modlitwę za drugą. Wypatrywał wciąż granatowej kurtki
Charliego, czerwonego swetra pani Peek albo - najlepiej -
samego byka.
- Nie miałem tego na myśli - pertraktował z Bogiem. - To
znaczy, może i miałem, ale ja tylko próbowałem pomóc. Nie
chciałem, by wychowywała ich na mięczaków. Nie chciałem,
by chłopak zrobił coś głupiego. Więc zaopiekuj się nim,
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
dobrze? I do diabła... to znaczy, dobrze by było, gdybyś wziął
też w opiekę panią Peek!
Gdy wspiął się na zbocze, obejrzał się w kierunku Freddie
i Emmy, które siedziały na murku, ze skrzyżowanymi rękami
na piersiach, wbijając w niego wzrok. Chciałby móc teraz
krzyknąć do nich, że znalazł Charliego i panią Peek, ale
roztaczało się przed nim wielkie, puste pastwisko, na którym
tu i ówdzie widniało jakieś drzewo czy głaz.
Ani śladu Charliego, pani Peek ani byka.
Gabe ruszył szybciej, co chwila wykrzykując imię
Charliego i przystając, gdy czekał na odzew.
I wtedy zobaczył byka. Brązowy, uwalany błotem olbrzym
biegał rozdrażniony pomiędzy dwiema brzozami, wymachując
ogonem, parskajÄ…c i ryjÄ…c ziemiÄ™ kopytami. Gabe stanÄ…Å‚ jak
wryty. Nagle usłyszał głos Charliego:
- Gabe! Jesteśmy tutaj!
Gabe rozejrzał się i zauważył nogę zwisającą z gałęzi
brzozy.
- Tutaj, na drzewach.
Nagle druga brzózka też się zatrzęsła. Pojawiły się
brązowe boty i grube pończochy.
Czyżby pani Peek wdrapała się na drzewo?
Byk zauważył jej nogi i parsknął. Zarył kopytem i ruszył
na drzewo.
- Uwaga! - krzyknÄ…Å‚ Gabe.
Nogi zniknęły w koronie drzewa w chwili, gdy byk zarył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl