[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co ci, u licha, każe sądzić, że nadawałabym się do czegoś takiego? - zapytała otwarcie.
- Myślę, że idealnie byś się do tego nadawała - odparł natychmiast. - Jesteś obdarzona wyobraznią,
masz intuicję... Możesz oczywiście nie mieć wiedzy na temat technicznych aspektów pisania
opowiadań, ale z tym to już bym sobie poradził. Nie... chciałbym poznać twoje zdanie na temat tych
opowiadań, dowiedzieć się, które z nich cię poruszyło, które zostało w twojej pamięci. To właśnie
opowiadanie by wygrało.
- Uważam, że prosisz o to niewłaściwą osobę, Max - powiedziała, starając się, by lekko to za-
brzmiało. - Powinieneś poprosić innego pisarza...
- Ale właśnie to czynię - odparł spokojnie, przyglądając jej się uważnie. - Widzę w tobie potencjalną
pisarkÄ™, Candido. Coraz lepiej ciÄ™ poznajÄ™. Rozumiem twoje uczucia, twoje reakcje
ROMANS Z PISARZEM
101
w różnych sytuacjach... nawet twoje komentarze dotyczące moich książek mnie o tym natychmiast
przekonały. - Zastanawiał się przez chwilę. - Nigdy tak właściwie nie powiedziałaś, czy coś kiedyś
sama napisałaś, ale byłbym zaskoczony, gdyby się okazało, że jest inaczej...
Candida spojrzała na niego ostro - czy to kolejna okazja, by mu o wszystkim powiedzieć? Ale tym
razem także opuściła ją odwaga.
- Och, coś tam pisałam, zresztą jak każdy, kto potrafi utrzymać w ręku pióro - odparła lekkim tonem. -
Dwa razy wygrałam nawet szkolny konkurs literacki, ale...
- A więc miałem rację. - Przyjrzał się badawczo jej twarzy i Candida miała,wrażenie, jakby zaglądał w
głąb jej duszy. - Wierzę, że pewnego dnia sama mogłabyś zostać pisarką. To znaczy gdybyś tego,
rzecz jasna, chciała. Nie wątpię, że potrafiłabyś się oddać temu całą sobą i wierzę, że mogłabyś
odnieść sukces. Duży sukces!
A więc Maximus Seymour uważał, że ona mogłaby odnieść sukces jako pisarka, tak? Ha! Nie takich
użył pan słów, panie Wspaniały Pisarzu, kiedy wylał mi pan na głowę kubeł zimnej wody!
Stali w milczeniu, które przerwał odgłos gotującej się wody. Candida odwróciła wzrok. W jej głowie
trwała gorączkowa gonitwa myśli. Nie zrobi tego, o co ją prosi. Nie czuła się wystarczająco
102
SUSANNE JAMES
kompetentna. I wymówi się pracą. Max sam będzie musiał z tym sobie poradzić.
- Będę się musiała zastanowić nad... twoją prośbą - rzekła. - Jest to mocno uzależnione od ilości mojej
własnej pracy. Dam ci znać.
- Cóż, nie zostało dużo czasu - powiedział, sięgając po pudełko z herbatą. - Jest już połowa
pazdziernika, a swoją decyzję muszę przekazać do trzydziestego pierwszego. No i jest jeszcze kwestia
imprez promocyjnych nowej książki... - Zmarszczył brwi, myśląc intensywnie. - Postaram się do
weekendu wszystko załatwić, będziemy więc mieć dwa tygodnie.
My będziemy mieć dwa tygodnie? To ty będziesz mieć dwa tygodnie, Max, a nie ja, pomyślała.
Automatycznie zakładał, że ona się zgodzi - i choć było to irytujące, musiała przyznać, że pochlebiał
jej fakt, iż uważał, że jej opinia może mu pomóc w podjęciu właściwej decyzji.
Rozległ się dzwonek przy drzwiach i Max zmarszczył brwi.
- Hmm - mruknął. - Nie spodziewam się dzisiaj żadnych gości.
Zostawił Candidę w kuchni i razem z zaciekawioną Ellą udał się, by otworzyć drzwi. I natychmiast
dały się słyszeć podekscytowane głosy.
- Co tu robicie? - zapytał z wyrazną radością. Candida uśmiechnęła się. Fantastycznie - to
nikt inny jak Faith i jej mała córeczka!
ROMANS Z PISARZEM
103
Miała rację i po chwili cała trójka zjawiła się w kuchni. Emily była oczywiście na rękach u swojego
wujka Maksa. Faith podeszła natychmiast do Candidy i uściskała ją mocno.
- Candida! - wykrzyknęła radośnie. - Nie miałam pojęcia, że z tobą także się dzisiaj spotkam! Cóż za
niespodzianka! - Pochyliła się, by pogłaskać psa. - Och, Ella! Grzeczna dziewczynka! Tak, wiem, my
też się cieszymy, że cię widzimy! - Po czym przyjrzała się uważniej Candidzie. - O rety, co ci się stało
w twarz? - zapytała. - Niezle musiało boleć.
Candida zasznurowała usta. Uświadomiła sobie teraz, że Max ani słowem nie wspomniał dzisiaj ojej
niemiłej przygodzie z krzakiem jeżyn, ani nie zapytał o to, jak się goją skaleczenia.
- Och, to nic takiego, Faith, naprawdę - odparła, unikając spojrzenia Maxa. - Wpadłam na kolczasty
krzew, to wszystko. Jest już znacznie lepiej i dzięki niebiosom za podkład!
Spojrzała z ukosa na Maxa, który wpatrywał się w nią z poważną miną. Zastanawiała się, czy
poświęcił choć jedną myśl ich piknikowi i co ważniejsze, czy pamiętał, z jaką namiętnością ją
pocałował. Choć Candida bardzo się starała, nie była w stanie wyrzucić tego z pamięci! Ale to
oczywiste, że dla niego nie miało to żadnego znaczenia, pomyślała. Była dla niego jedną z wielu!
Max pozostawał świadomy faktu, że nie było
104
SUSANNE JAMES
dziś między nimi żadnego kontaktu fizycznego, choćby przelotnego. Oboje utrzymywali dystans.
Kiedy wcześniej Candida pojawiła się w drzwiach, ledwie się powstrzymał przed tym, by wziąć ją w
ramiona i obsypać jej twarz pocałunkami. Wiedział jednak, że w taki sposób położyłby kres ich
wzajemnym relacjom. Po tym, jak chwilowo poddała się w sobotę jego zalotom, odepchnęła go od
siebie, odrzuciła - i nie miał pojęcia, jak sobie poradzić z jej obiekcjami.
Candida uświadomiła sobie, że podczas gdy sama pogrążona była w myślach, Faith opowiadała z
ożywieniem o ich przedpołudniu w mieście, a teraz rzekła:
- Wydaje mi się, jakby minęły całe wieki, odkąd się po raz ostatni widziałyśmy, Candido. Emmy
często mnie pyta, kiedy do nas przyjedziesz.
Dziewczynka wyciągnęła rączki do Candidy, która natychmiast wzięła ją od Maksa.
- Hej, to moja ulubienica, nie twoja! - zaprotestował żartobliwie. - Oddaj mi ją natychmiast!
- Za chwilę, kiedy i ja się nią trochę nacieszę - odparła stanowczo Candida.
Faith rzuciła torebkę na jedno z wiklinowych krzeseł i zbliżyła się do okna.
- Och, ten widok jest po prostu oszałamiający! Za rzadko tu przychodzimy, prawda, Emmy?
ROMANS Z PISARZEM
105
- Odwróciła się, by spojrzeć na Maksa. - Byłyśmy dzisiaj w twojej okolicy, drogi bracie - rzekła lekko.
- Najpierw zjadłyśmy lunch razem z Ri-ckiem, a potem pomyślałam, że nie możemy wrócić do domu,
nie odwiedziwszy także ciebie. Dobrze, że byłeś akurat w domu! - Spojrzała znacząco na kubki, które
zdążył wyjąć z szafki. - A poza tym zaschło mi w gardle, więc zostajemy na herbatę.
- Cudownie cię widzieć, Faith - powiedział Max.
Candidę zaskoczyło to, jak szybko zmienił się jego nastrój - jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki.
Max sięgnął do szafki po dwa dodatkowe kubki.
- Gdybyś wcześniej zadzwoniła, wyskoczyłbym do delikatesów po jakieś ciastka...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]