[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby wprowadziła Susan Hartford. Po chwili do gabinetu weszła piętnastoletnia dziewczyna; była
z niÄ… matka.
W czym mogę pomóc? zapytała Vicky, gdy usiadły po drugiej stronie biurka.
Trzeba powtórzyć receptę na inhalator tłumaczyła pani Hartford. Zaczyna się ta
okropna wiosna, jak mówią astmatycy, więc nastąpiło pogorszenie.
Vicky osłuchała Susie, a następnie zmierzyła pojemność jej płuc. Wynik nie był imponujący.
Ile czasu minęło, odkąd używałaś inhalatora?
Pół godziny odparła Susie świszczącym głosem i zaczęła kasłać, a potem trzykrotnie
odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić. Vicky powtórzyła badanie i tym razem wynik był
znacznie lepszy.
Doskonale pochwaliła Susie. Co z inhalacjami?
Robimy je codziennie wieczorem zapewniła pani Hartford.
Dobrze. Vicky pokiwała głową i sięgnęła po recepty. Zwiększymy dawkę podawanych
w ten sposób leków zapobiegawczych, żeby w ciągu dnia Susie rzadziej używała inhalatora.
Mam nadzieję, ze regularnie odkurza pani jej pokój.
Jak zwykle zapewniła pani Hartford. Wiele z tym zachodu, ale skutki są widoczne.
Dobrze. Vicky podała jej receptę. Zapraszam na kontrolną wizytę pod koniec
przyszłego tygodnia, żeby sprawdzić, czy inhalacje pomogły zwróciła się do Susie.
Dziękuję, pani doktor odparła uśmiechnięta pacjentka i wraz z matką opuściła gabinet.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Vicky osunęła się na oparcie krzesła, a jej ramiona
opadły bezwładnie. Dyżur dobiegł końca; mogła teraz pomyśleć o dzisiejszym wieczorze.
Sam na sam ze Stevenem... W czasie weekendu niewiele czasu spędzili we dwoje, lecz stale
był obecny w jej myślach. Z rozrzewnieniem wspominała sobotni poranek. Zaspana weszła do
kuchni i zastała go tam nad talerzem płatków kukurydzianych. Była pewna, że dawno wyjechał i
dlatego nie włożyła szlafroka, tylko paradowała po domu w kusej bawełnianej koszulce.
Dzień dobry powiedział uwodzicielskim tonem, gapiąc się na jej nogi. Zadrżała,
ponieważ upewniła się, że ilekroć czuje na sobie jego wzrok, popada w dziwne oszołomienie
nawet wówczas, gdy się na niego złości. Wyglądasz cudownie, kiedy jesteś zaspana.
Zakłopotana, a zarazem ucieszona jego komplementem, szybko wzięła się garść i zmieniła
temat.
Sądziłam, że już wyjechałeś.
Jak widzisz, nadal tu jestem.
O tej porze powinieneś już być w szpitalu. Fred zacznie się niecierpliwić.
Widzę, że dalej jesteś na mnie zła. Podszedł do niej z zaczepnym uśmiechem. Nie
zostawiasz mi wyboru.
Co masz na myśli?
Skoro nie ochłonęłaś jeszcze po naszej wczorajszej rozmowie, muszę przed wyjazdem
naprawić jakoś wyrządzone szkody.
A co tu jest do naprawiania?
Twoje nastawienie. Nie mogę zostawić cię samej na kilka dni, skoro wiem, że będziesz
uporczywie analizować i rozkładać na czynniki pierwsze moje uwagi dotyczące twojego domu.
Dlaczego?
Ponieważ jestem bardzo wrażliwy, a tamte błahostki nie są warte, żeby sobie nimi
zaprzątać głowę.
Podszedł bliżej, wiec musiała się cofnąć, aż poczuła za plecami blat. Nie miała dokąd uciec.
Wolno przesunął dłońmi po jej rękach i dotknął ramion. Przymknęła oczy, rozkoszując się
odczuciami wzbudzonymi tÄ… pieszczotÄ….
Nie złość się na mnie, Vicky szepnął, zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy. Potem
pochylił głowę i pocałował ją w usta.
Była zamyślona i roztargniona, gdy przerwał ten pocałunek i pożegnał się na kilka dni.
Potem przez cały czas myślała o Stevenie. W sobotę miała dyżur w szpitalu, cotygodniowe
wizyty domowe i mnóstwo papierkowej roboty, a gdy się uporała ze wszystkimi zajęciami i
poszła do łóżka, długo nie mogła zasnąć, wspominając odczucia, które w niej obudził. Myślała o
nim uporczywie przez całą niedzielę, krzątając się po mieszkaniu i pracując w ogrodzie. Po raz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]