[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wsunął pistolet za pas, odrywając guziki od płaszcza. Pojawiła się sfora dzikich psów,
które zaczęły biec za samochodem. Rourke omal nie stracił nad nim kontroli, gdy jeden z nich
skoczył na maskę forda. Pies ujadał przerazliwie. Z pyska leciała mu piana.
- Zastrzel go, na miłość boską, zastrzel go! - krzyknął do Natalii. Opuściła szybę.
Rozległ się huk wystrzału. Głowa zwierzęcia eksplodowała. Na przednią szybę chlusnęła krew
i szara substancja mózgu. Rourke odbił kierownicą w prawo i ciało psa zsunęło się z maski.
Włączył wycieraczki. Tylko ta po stronie kierownicy była dobra. Druga nie miała gumowej
podkładki. Znalazł na desce rozdzielczej włącznik spryskiwacza szyby. Nie działał.
- Cholera - mruknął patrząc na obrzydliwą maz na szybie. Jechało za nimi coraz więcej
radiowozów. Wyjeżdżały z ulic, które mijali, tworząc regularny pościg. Skręcili w prawo. Byli
na Wacker Drive. Minęli budynek opery. Zobaczyli przed sobą blokadę.
- Czy próbowaliście kiedykolwiek przebić się przez podziemną Wacker Drive? -
zapytał.
- Nie. Czasem zapędzaliśmy się tam ścigając miejskie gangi. Znajdowaliśmy wtedy
ludzkie ciała. Bez nóg, rąk, z wyjedzonymi wnętrznościami. Nasi patolodzy twierdzili, że to nie
psy... tylko ludzie! - wyjaśniła Natalia.
Popatrzył na nią i ciężko westchnął.
- ProszÄ™, wyjmij mi cygaro z kieszeni.
Skręcił w lewo. Zawadził o wysoki, betonowy krawężnik. Odbił kierownicą w prawo i
wpadł w poślizg. Zwiatła samochodu skakały po ścianach, kreśląc dziwaczne wzory. Wjechali
w niepokojącą ciemność tunelu.
ROZDZIAA XLIV
Czuł, jak dłonie Natalii szperały mu w kieszeniach na piersiach. - Zapalić?
- Nie - krzyknął odbijając kierownicą w lewo. Bokiem samochodu otarł się o betonowy
słup, stojący na środku drogi. Nagle pojawiła się widmowa, błękitna poświata. Rozległo się
głośne wycie syren. Samochody policyjne kontynuowały pogoń. Towarzyszyło im kilkanaście
motocykli. Dodał gazu. Zwiatła ścigających ich pojazdów rosły w oczach. Natalia wychyliła się
przez okno. W dłoniach trzymała M-16.
- Uważaj, gdy będę podjeżdżał do ścian!
Grad gorących łusek spadł na jego dłonie, szyję i policzek. Najbliższy pojazd skręcił
nagle w lewo, prosto w ścianę tunelu i eksplodował. Jeden z motocykli z przyczepą także stanął
w ogniu. Kierowca puścił kierownicę i machał płonącymi ramionami, które wyglądały z daleka
jak dwie pochodnie. Natalia wystrzeliła jedną serię. Przyczepa oddzieliła się od motocykla.
Obie części rozbiły się o przeciwległe ściany. Rourke skręcił w prawo, mijając kolejny wjazd
do Underground Wacker i dodał gazu. Szarpiąc gwałtownie kierownicą w lewo, w prawo i zno-
wu w lewo ominął kilka porzuconych samochodów. W światłach reflektorów zobaczył znowu
dzikie psy. Rzucały się z obnażonymi kłami na samochód. Potężne zwierzę, znacznie większe
od wszystkich, które widzieli do tej pory, skoczyło w ich stronę. Natalia zaczęła krzyczeć. Pies
zawisł na oknie. Rourke sięgnął błyskawicznie po Detonics. Strzelił trzy razy w pierś
zwierzęcia, które próbowało dostać się do gardła Natalii. Pies ciągle się ruszał. Rozległ się
jeszcze jeden stłumiony strzał. Bestia była martwa. Natalia przysunęła się do Johna. Była
bardzo blada i miała rozszerzone ze strachu oczy.
- Czy zadrapał ci skórę, zranił cię? - pytał, omijając jednocześnie wielki pojemnik na
śmieci.
- Nie, dzięki Bogu, nie!
Tunel skręcał w prawo.
- Wyrzuć tego psa, gdy wyjdziemy z zakrętu! - krzyknął Rourke.
Słyszał, jak otworzyła drzwi. Po chwili zatrzasnęła je mówiąc:
- To bydlę było cholernie ciężkie.
Popatrzył na nią. Ciągle trzymała w dłoniach Waltera. To z niego padł strzał, który
dobił psa. On też ciągle dzierżył w dłoni Detonicsa. Zaczął przyśpieszać. Tunel przed nimi
zwężał się. Na drodze były rozstawione betonowe słupy. Co chwila rozlegał się pisk opon
samochodu, gdy omijali kolejne przeszkody. Pościg zbliżał się niepokojąco szybko. Zabłąkana
kula trafiła w przednią szybę, nie rozbijając jej jednak. Coś musiało uszkodzić reflektor, bo
ciemności przed nimi przecinał już tylko jeden snop światła.
ROZDZIAA XLV
Po lewej minęli wjazd na Chicago River. Droga stawała się coraz trudniejsza. Omijali
betonowe słupy, wraki samochodów, trupy zwierząt i ludzi, wyglądające jak porzucone
zabawki.
- Uważaj na siedzenie. Jeśli ten pies zostawił jakieś pchły... Bóg jeden wie, co za
choroby mogą przenosić. To zakażone miasto.
- Spryskiwaliśmy je.
- Psy przyszły spoza miasta, przynosząc ze sobą pchły i kleszcze, a to oznacza, że
przytargały zarazki... Trzymaj się z daleka od tej części siedzenia i nie dotykaj dłońmi twarzy
ani włosów. Pózniej to oczyścimy. Mam odpowiednie środki w plecaku.
- John, uważaj na motocykl! W przyczepie mają zainstalowany PK.
- Cudownie - rzucił spoglądając w boczne lusterko. Motocykl był o długość samochodu
za nimi. Człowiek w przyczepie manipulował przy ciężkim karabinie maszynowym.
Przygotowywał się do otwarcia ognia. Rourke wysunął Detonics przez okno i wystrzelił trzy
razy. Motocykl odbił w bok, ale nie zatrzymał się. Przesunął kciukiem bezpiecznik i zwolnił
blokadę zamka. Schował pistolet za pas spodni. Tunel otwierał się, przechodząc w część mostu
Michigan Avenue. Drzwi kierowcy przyjęły serię z PK. Tył samochodu gwałtownie zarzucił.
- Nie ruszaj głową - krzyknęła Natalia, wsuwając lufę M-16 pomiędzy twarz Johna a
kierownicę. Rourke odchylił się do tyłu, gdy zaczęła strzelać. Motocykl rozbił się na
betonowym słupie. Wjechali na most. W bocznym lusterku zobaczył trzy samochody i dwa
motocykle. Docisnął pedał gazu.
- John! Tam jest dziesięciometrowa dziura! John!
- Cholera!
Nie zdejmując nogi z gazu, gorączkowo szukał oczami wyrwy, o której uprzedzała go
Natalia. Ciemniejsza plama na powierzchni jezdni. Zciągnął kierownicę ostro w prawo, pózniej
w lewo. Wpadli w poślizg. Uderzyli o wysoki krawężnik. Dwa wozy policyjne omal nie
wjechały na nich. Jeden przebił się przez barierę na moście i wpadł do wody. Drugi uderzył w
dzwigar. Trzeci nadjeżdżał z motocyklami po bokach.
- Daj mi rewolwer!
Podała mu swoje magnum. Prawą rękę zacisnął kurczowo na kierownicy. Lewą z
rewolwerem wysunął przez okno. Natalia przygotowała M-16 do strzału. Ciężkie karabiny
maszynowe zainstalowane na przyczepach motocykli zaczęły prażyć ogniem. Z samochodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]