[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odetchnęła głęboko...
Potem w końcu wzięli prysznic, wytarli się nawzajem i wrócili do
łóżka, gdzie przytulił ją mocno i trzymał tak, aż zasnął. Po pewnym czasie
uniosła się lekko, by na niego popatrzeć. Najpierw został jej wspólnikiem,
potem przyjacielem, w końcu kochankiem. Czuła, że się w nim zakochuje.
Przypomniała sobie dzisiejszy poranek, kiedy powiedział, że jest mu
bliższa niż ktokolwiek inny. Było to oszałamiające wyznanie. Nie potrafiła
sobie wyobrazić, by uczynił je jakiejkolwiek innej kobiecie.
- Kocham cię - szepnęła, pochylając się, by go pocałować delikatnie w
usta.
Objął ją. Zaczęła się usprawiedliwiać, że go obudziła, ale spostrzegła,
że nadal śpi, wtuliła się więc w niego i objęła go w pasie. Zerknęła na zegar.
Tylko kilku godzin brakowało do świtu. Dziś znów czeka ją rodzinny obiad.
O trzeciej po południu pocałowała Emilia na pożegnanie.
- Zobaczymy się wieczorem - rzuciła. - Muszę przetrwać niedzielny
obiad.
94
RS
- Możesz raz nie pójść.
- Chciałabym, ale uważam, że powinnam tam być. Co prawda bez taty
to już nie to samo. Mama jest w kiepskiej formie - wyznała. - Przynajmniej
te spotkania nie przeciągają się zbyt długo.
- Przyjedz prosto tutaj - zaproponował. - Chcę cię znów wziąć w
ramiona.
- Dobrze - obiecała. - Będę tęsknić - dodała, wciąż jeszcze niegotowa
wyznać mu, że się w nim zakochała.
- Wyglądasz jak zwykle prześlicznie - rzekł. - Choć najlepiej ci jest
bez niczego.
- Zadzwonię, kiedy wyjadę z Bal Harbour. - Przesłała mu pocałunek i
wyszła.
Dziś nie będzie burzy, która skróciłaby spotkanie. Bała się go.
Przy stole jej zniecierpliwienie rosło. Coraz trudniej jej było
powstrzymać się od ciągłego zerkania na zegarek. Parker jak zwykle
roztaczał wokół siebie atmosferę powagi, a Brooke była niezwykle
milcząca. Brittany znów wyczuła, że siostrę coś dręczy.
- Mało się dziś odzywasz - zwrócił się Stephen do Brittany.
- Chyba się martwię. Mama wygląda gorzej - szepnęła, zerkając na
koniec stołu.
- Bo tak jest. - Zacisnął szczęki. - Lisette naprawdę się o nią niepokoi.
W tym tygodniu mama potknęła się na schodach i prawie z nich spadła.
Wszystko wymyka jej siÄ™ spod kontroli.
- Mów ciszej - poprosiła Brittany.
- Myślisz, że w ogóle zwraca na nas uwagę? - prychnął.
- Już jest półprzytomna.
95
RS
Brittany popatrzyła na matkę, ale tylko czuła ulgę, że uwaga Stephena
jest skupiona na kimś innym, że nic nie wie o Emiliu.
- Jak idzie w Garrison Grand?
- Dobrze, o, właśnie przypomniałaś mi, że muszę coś powiedzieć
Parkerowi.
Z ulgą powitała odwrócenie uwagi od siebie i spróbowała się skupić na
rozmowie.
- Parker, trzeba odnowić część dekoracji w Garrison Grand - zwrócił
siÄ™ do brata.
- Hotel musi utrzymać najwyższą klasę - odparł Parker.
- Wilkins i Tyler pracowali dla mnie, sprawdzili siÄ™.
- Słyszałem, że Megan Simmons wróciła do miasta jako wspólniczka
firmy dekoratorskiej, w której kiedyś pracowała - podsunęła Anna. - Myślę,
że wszystkim wam spodobałyby się jej projekty.
- Popieram - odezwała się Brittany. - Cztery lata temu projektowała
wystrój w głównej siedzibie spółki Garrisonów. Pamiętasz?
- Megan wróciła? - zapytał Stephen.
Anna skinęła głową.
- Nie miałam pojęcia, że ją znałeś - stwierdziła.
- Zadzwoń do niej - zaproponowała Brittany Stephenowi.
- ZajmÄ™ siÄ™ tym - uciÄ…Å‚.
Brittany, zobaczywszy dziwny błysk w jego piwnych oczach, zaczęła
się zastanawiać, czym się zdenerwował. Stephen spojrzał na nią.
Uśmiechnęła się i odwróciła wzrok, chcąc uniknąć nadmiernego zwracania
uwagi na siebie.
- Posłuchajcie - rzekł Parker i rozejrzał się po towarzystwie przy stole.
- Chcę coś oznajmić.
96
RS
Wszyscy oprócz Bonity wpatrzonej w kołysany w dłoni drink skupili
się na nim. Brittany nie miała pojęcia, o co mu chodzi. Wziął uśmiechniętą
Annę za rękę.
- Pobieramy się z Anną w sobotę po południu.
Po pełnej zaskoczenia chwili ciszy wszyscy zaczęli mówić jedno przez
drugie. Parker uciszył ich uniesieniem dłoni.
- Zanim zasypiecie nas pytaniami, powiem wam o naszych planach, a
potem zobaczymy, czy będziecie chcieli wiedzieć coś więcej. Termin jest
bardzo krótki, więc obejdziemy się bez drużbów. Pobierzemy się w Garrison
Grand, a potem będzie przyjęcie. Zaproszenia roześlemy jutro, ale poproszę
sekretarkę, by do najbliższych przyjaciół zadzwoniła. Czy wszyscy dacie
radę przyjść?
Przytaknęli. Stephen wstał i uniósł kieliszek.
-Wznoszę toast za szczęśliwą parę. Najlepsze życzenia od nas
wszystkich: długiego i pełnego radości małżeństwa.
Brittany wyszła dopiero koło dziewiątej. Kiedy tylko znalazła się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl