[ Pobierz całość w formacie PDF ]
minionym
roku szkolnym, ale prawda jest taka, że większość tego czasu zajęło mi myślenie o innych
sprawach, takich jak Archer, Jenna, no i tajemnicze napaści na dziewczęta. Czy to moja wina,
że nie uważałam na lekcjach?
- Pewnie tak. Po prostu nie pamiętam.
- W 1935 roku rozpętała się wojna między UOcchio di Dio a Prodigium. Był to wyjątkowo
ponury okres w naszych dziejach. Po obu stronach barykady zginęły tysiące istnień.
Przerwał na chwilę, żeby przetrzeć okulary chusteczką do nosa.
- W owym czasie wśród żywych pozostali tylko dwaj członkowie rodu Thorne'ow: Virginia i
jej młodszy brat Henry. Najprawdopodobniej to właśnie Virginia wyszła z sugestią
wywołania demona, który pokonałby Oko. W historii Prodigium dotąd jeszcze nikt tego nie
dokonał, ale ona postanowiła podjąć próbę. Po długich latach poszukiwań w końcu udało jej
się znalezć odpowiedni rytuał w pewnym staroświeckim grymuarze...
- Masz na myśli ten pod pokrywą ze szkła?
- Tak. Według zapisów Prodigium chciała przeprowadzić rytuał na sobie, ale przewodniczący
Rady nie zezwolił jej
na to, uznawszy, że bezpieczniej będzie posłużyć się zwykłą ludzką istotą. Na szczęście dla
Virginii w Thome Abbey
przebywały wówczas setki dziewcząt. Wzdrygnęłam się. - I wybrała Alice.,.?
- Tak jest.
- Ale czemu akurat ją? Przecież sam powiedziałeś, że mieszkało tutaj kilkaset dziewczyn.
Wylosowała jej imię z kapelusza czy coś w tym stylu?
- Wierz mi, Sophie, nie wiem. Mogę jedynie przypuszczać, że w jakiś sposób było to
związane z zajściem Alice w ciążę. Być może ona i Henry... cóż, tak czy inaczej Virginia
utrzymywała to w sekrecie, a po rytuale Alice nie była w stanie powiedzieć o tym nikomu.
Potarłam nos wierzchem dłoni i zapytałam:
- W podobnych historiach zazwyczaj występuje schowany w kufrze czarodziejski pamiętnik,
w którym znajdują się odpowiedzi na wszelkie pytania. Czy my też możemy liczyć na coś
takiego?
41
- Obawiam się, że nie. Tak czy siak, zapewne wiesz, co było dalej. Virginia dokonała rytuału,
coś jednak poszło nie tak jak powinno. Nigdy nie dowiemy się, co zaszło tej nocy, ale w
ostatecznym rozrachunku i ona, i jej brat zginęli, a Alice stała się demonem.
- Potworem - bąknęłam na myśl o srebrnych szponach wbijających się w szyję Elodie.
Usiadłam na trawie i podciągnęłam kolana pod brodę. Tato westchnął, a po dłuższej chwili
zdecydował się usiąść obok.
- Poplamisz garnitur zielskiem.
- Mam inne. Wiesz, że nie pierwszy raz użyłaś przy mnie tego słowa w odniesieniu do
demonów? Dlaczego, jeśli wolno spytać?
Uniosłam obie brwi.
- Jak to? Nie wiesz? Poważnie?
- Czy kiedy uważałaś, że jesteś tylko czarownicą, również określałaś siebie słowem
potwór"?
- Jasne, że nie.
- A przecież czarownice, elfy, zmiennokształtni, demony... wszyscy mamy te same korzenie.
- Mianowicie?
Tato zerwał zdzbło trawy i bezwiednie zaczął je miąć w palcach.
- Wywodzimy się od aniołów.
- Zwyczajne Prodigium tak, to wiem - odpowiedziałam. - Pochodzą od aniołów, które w
batalii między Bogiem a Lucyferem nie opowiedziały się po niczyjej stronie.
Spotkaliśmy się spojrzeniami.
- Otóż demony to anioły, które poparły jedną ze stron. Jak się okazało, niewłaściwą.
- No i co z tego? Przecież sam fakt, że kiedyś były aniołami, jeszcze nie czyni z nich... z nas
bohaterów pozytywnych, prawda?
- Owszem, ale z tego powodu jesteśmy nieco bardziej skomplikowani niż potwory. Na
przykład nie byłaś specjalnie zmartwiona, dowiedziawszy się, iż jesteś mroczną czarownicą, a
pozwolę sobie przypomnieć ci, że nasze i ich moce są porównywalne. Zasadniczo rzecz
ujmując, demon to właściwie bardzo silna mroczna wiedzma.
- Albo Hogaroth Oślizły - mruknęłam pod nosem.
- Co takiego?
- Czy to znaczy, że... kiedy Virginia wezwała tego demona, aby opętał Alice, to Alice,
prawdziwa, realna Alice, jej dusza czy co tam jeszcze, umarła i tylko jakiś potwór błąkał się
w jej ciele?
42
Tato roześmiał się zaskoczony.
- Na Boga, nic podobnego. I ta myśl nurtuje cię tyle czasu?
Założyłam ramiona na piersi.
- Ciekawe, skąd miałam się dowiedzieć! Jakoś nikomu się nie spieszyło, żeby mi
odpowiedzieć na rozmaite palące, demoniczne kwestie.
Ojciec stłumił śmiech i na jego twarzy odmalowało się lekkie zawstydzenie.
- Masz słuszność. Przepraszam. Nie, kiedy przywołuje się demona, jest on wyłącznie
bezkształtną ciemną energią. Podobnie dzieje się z aniołami wygnanymi do piekła. Zostają
odarte ze wszystkiego z wyjÄ…tkiem mocy. SÄ… bezimienne, pozbawione charakteru,
bezcielesne. Składają się jedynie z czystej, stężonej magii.'
- KurczÄ™!
- W istocie opętanie nie jest najtrafniejszym określeniem tego zjawiska - ciągnął tato. -
Należałoby raczej nazwać je przenicowaniem. Demon gruntownie modyfikuje daną osobę,
łącznie z jej grupą krwi i DNA. Dlatego energia może być przekazywana z pokolenia na
pokolenie. Dlatego pozostajemy przy życiu nawet mimo najdotkliwszej rany. Uzdrawiają nas
i leczą nasze moce. - Wskazał moją pokrytą bliznami rękę. - Chyba że, naturalnie, ktoś użyje
przeciw nam diablego szkła. Ale pomimo wszystko człowiek, którego poddano rytuałowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]