[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieczorami imałam się różnych zajęć. Kiedy... kiedy cię poznałam, akurat udało mi się odesłać
maszynopis. Ale postanowiłam, że dalej będę pracować w Londynie, wiedząc, że od nowego roku
akademickiego czeka na mnie miejsce na dawnym wydziale ojca. - Zaczerpnęła tchu. - Krótko po
moim powrocie do Londynu z Lefkali otrzymałam wiadomość, że przydzielono dodatkowe fundusze i
że mogę natychmiast rozpocząć pracę badawczą. Więc tu wróciłam.
152 JULIA JAMES
Ałexeis przez chwilę milczał.
- Podobało ci się robienie ze mnie głupca, Carrie? Udawanie kogoś innego? - zapytał ostro.
- Nie robiłam z ciebie głupca, Alexeis. Całe życie spędziłam w środowisku akademickim. Moja matka
była fizjologiem, ojciec biochemikiem. To jedyne, co tak naprawdę znam. We wszystkich innych
dziedzinach jestem ignorantkÄ…. Niewiele wiem na temat historii, a sztuka czy literatura, opera,
ekonomia czy polityka to dla mnie czarna magia. Znam jedynie biochemiÄ™. Ale kiedy zaczynam
mówić o biochemii, większość ludzi ziewa. Nauczyłam się niewiele mówić, skoro nie miałam wiele
do powiedzenia na tematy nie związane z biochemią. Nauczyłam się także...
Urwała nagle.
- Mów dalej.
- Nauczyłam się także, że mężczyzni, którym podoba się ładna blondynka, nie są zadowoleni, kiedy
się przekonują, że ma ona stopień doktora!
- Grasz więc idiotkę? - zapytał zimno.
- A co według ciebie powinnam robić? - zripos-towała. - Oświadczać wszem wobec, że jestem
doktorem biochemii?
ZacisnÄ…Å‚ usta.
- Tak czy inaczej mogłaś mi o tym powiedzieć. Wzruszyła ramionami.
- Po co? Wtedy nie zdawało się to mieć znaczenia. No ale wtedy także, Alexeis, nie zdawałam
ZWIAT LUKSUSU
153
sobie sprawy z tego, że uważasz mnie za niemądrą. Nie wiedziałam, że muszę ci udowadniać, że nią
nie jestem.
Zarumienił się lekko.
- Myślałaś, że to by mnie do ciebie zniechęciło? Zawahała się na ułamek sekundy.
- %7łyłam, jak mi się wydawało, w bajce - powiedziała cicho. - Nie w świecie, który był dla mnie
rzeczywisty. Tak jak ten. - Rozejrzała się po księgami, pełnej regałów zastawionych naukowymi
książkami. - To, co ci powiedziałam na Lefkali, było prawdą. Celowo nie dostrzegałam tego, co z tobą
robię. A czy ma znaczenie fakt - w jej głosie pojawiło się samooskarżeme - czy robiłam to jako głupia
kelnerka czy ładna blondynka z tytułem doktorskim?
- Nie ma - odparł. - Nie ma znaczenia. Ponieważ to, co nas łączyło, nie było tandetne ani brudne.
Nigdy. Powiedz mi coś, ale szczerze. - Spojrzenie ciemnych oczu spoczęło na niej, nie pozwalając jej
się ruszyć. Czuła ich moc, czuła swoją słabość. Och, dobry Boże, taką słabość... - Powiedz mi, czy
gdybym zabrał cię do... do Pizza Hut, ponieważ tylko na to byłoby mnie stać, i oczekiwałbym, że
podzielimy się kosztami po połowie, czy poszłabyś tam ze mną, Carrie? Poszłabyś?
Nie spuszczał z niej wzroku.
- Tak - wyszeptała.
- A gdybym był tylko kelnerem, czy spotykałabyś się ze mną?
154
JULIA JAMES
- Tak... - Jej szept był jeszcze cichszy.
- A jeśłi wyciągnę teraz rękę... - Tak zrobił, ujmując delikatnie jej dłoń - ...i przyciągnę cię do siebie...
- Jego druga dłoń dotknęła jej karku, sprawiając, że przez ciało Carrie przebiegł natychmiast dreszcz,
a jej oczy rozszerzyły się bezradnie. Musnął ustami jej usta, chłodne i delikatne. - ...to czy spędzisz ze
mną resztę życia? Bardzo cię kocham...
Zamknęła oczy.
Ktoś chrząknął z zakłopotaniem. Zawstydzona Carrie odsunęła się od Alexeisa. Położono przed nią
dwa grube tomy.
- Pani książki, doktor Richards - powiedziała pracownica księgami.
- Och, dziękuję - odparła. Czuła, że płoną jej policzki.
- DopiszÄ™ je do pani rachunku, tak?
- Eee... tak, dziękuję.
Gdy kobieta się oddaliła, Alexeis rzekł z uśmiechem:
- Wiesz, jeśli ten uniwersytet choć trochę przypomina ten, na którym studiowałem, podejrzewam, że
wieść o tym, iż najpiękniejsza pani doktor na uczelni jest właśnie uwodzona przez jakiegoś greckiego
Lotharia rozniesie się szybciej, niż wynosi prędkość światła. - Spoważniał i ujął mocniej jej dłoń. -
Proszę, wyjdz za mnie. Kocham cię i sądzę, że ty też mnie kochasz, modlę się, aby tak
ZWIAT LUKSUSU
155
było. Powiedziałem ci, że zamieszkamy tam, gdzie będziesz chciała, i jestem przekonany, że
znalezlibyśmy coś ładnego tutaj, byś mogła kontynuować swoją pracę badawczą. A pewnego dnia,
kiedy nadejdzie odpowiedni czas, mam nadzieję, że otrzymamy od losu drugą szansę na to, by zostać
rodzicami. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, będziesz najlepszą matką, jaką można sobie wyobrazić.
Wiedziałem o tym nawet na Lefkali. Wiedziałem, że twoje dziecko będzie kochane i hołubione. Jej
spojrzenie stwardniało.
- Twoja matka tak nie uważała. Sądziła, że zabiję swoje dziecko w zamian za jej brudne pieniądze!
- Nie powinna ci tego proponować, Carrie, ale nie mówiła poważnie. Ani przez chwilę. Kiedy ją o to
oskarżyłem, powiedziała mi, że to był tylko test. - Jego głos był smutny. - Przeraziło ją to, że celowo
zaszłaś w ciążę, że zastawiłaś na mnie pułapkę, i pomyślała, że oferując ci majątek w zamian za
aborcję, przekona się, czy nadajesz się na moją żonę. - Odetchnął głęboko. - Carrie, jeśli nie umiesz jej
wybaczyć, ja to rozumiem, ale... ale to ona mnie tu wysłała, bym cię odnalazł. Ponieważ jej
powiedziałem, że bez ciebie moje życie nie ma sensu. Zjawiłem się u ciebie z jej błogosławieństwem,
moja najdroższa.
Wpatrywała się w niego.
- Ale to przecież niemożliwe, by widziała we
156
JULIA JAMES
mnie twoją żonę. Mówiłeś, że pragnie dła ciebie spadkobierczyni.
Usta Alexeisa wykrzywiły się.
- Okazuje się, że chodziło jej o dobro mojej przyszłej żony, nie moje. Moja matka nie wniosła do
swego małżeństwa żadnych pieniędzy, a jedynie pozycję towarzyską, której nie miał mój ojciec jako
posiadacz nowych" pieniędzy. Kiedy się z nią ożenił, przejął jej status, a kiedy po moich narodzinach
okazało się, że moja matka nie może mieć więcej dzieci, stała się dla niego bezużyteczna. Nie chciała,
by taki los spotkał także moją żonę. - Zacisnął usta. - Nie jesteśmy szczęśliwą rodziną, Carrie. Obecne
są w niej smutek, gorycz, gniew i nienawiść. Ale teraz to się skończy. Nie wniosę tego paskudnego
dziedzictwa do swego małżeństwa. Ty, moja kochana... - uniósł jej dłoń i zbliżył do ust - . będziesz
doktor Nicolaides.
Pociągnął ją, by wstała i wsunął jej rękę pod swoje ramię, po czym bez wysiłku dzwignął ze stołu jej
ciężką torbę.
- Doktor Nicolaides - powtórzył radośnie, prowadząc ją w stronę drzwi. - Pierwszy doktor w naszej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]