[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy coś się stało? - spytała zaraz po powitaniu.
- To chyba ja powinnam o to zapytać - odparła przyjaciółka. -
Od wyjazdu nie dałaś znaku życia. Co u ciebie? Wszystko w
porzÄ…dku?
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Sama nie wiem. Miałam wrażenie, że coś się wydarzyło albo...
może się wydarzyć. %7łe byłaś w coś zamieszana...
- Twoje słynne przeczucie przynajmniej raz cię zawiodło -
oznajmiła z triumfem Nicole. - Siedzę sobie spokojnie na wygodnej
kanapie i oglÄ…dam telewizjÄ™. Nic siÄ™ nie dzieje. Przed chwilÄ…
wróciliśmy z Joelem z meczu futbolowego i nasza drużyna wygrała.
Przyjaciele Joela są dosyć mili i nawet niezle się bawiłam.
- Rzeczywiście nic się nie stało?
- Ale dlaczego?
- Wiesz, wydawało mi się, że znalazłaś się w
niebezpieczeństwie. Albo... że możesz być zagrożona. - Aislinn
zamilkła na chwilę. - Wiem, że to głupie, ale musiałam zadzwonić.
Nicole nagle uderzyła się ręką w czoło. Oczywiście!
Aislinn może wypierać się nadprzyrodzonych zdolności, ale jeśli
przewidziała, że doszło do drobnego incydentu, to muszą one być
znacznie większe, niż jej się wydaje.
59
RS
- Ach, na stadionie omal nie wybuchła bijatyka pomiędzy
kibicami przeciwnych drużyn. Musiałam interweniować, ale to nie
było nic wielkiego. Zaraz ktoś mi pomógł. Naprawdę nie byłam
zagrożona.
- Bijatyka, mówisz? - powtórzyła Aislinn, starając się zapewne
dopasować to do swoich odczuć.
- Możliwe, że właśnie o to ci chodzi. Poza tym to nic się tutaj nie
dzieje...
Aislinn milczała.
- Możliwe - przyznała w końcu, ale niezbyt pewnie. -Nic ci się
nie stało?
-Nie mam nawet draśnięcia. To byli tylko chłopcy, w dodatku
niezbyt silni.
- W porzÄ…dku. Dobrze siÄ™ bawisz?
- Powiedzmy, że jeszcze nie chcę się powiesić. Przyjaciółka się
roześmiała.
- To dobry znak. A gdzie jest Joel? Poszedł spać?
- Nie, robi nam kakao. O, właśnie jest - dodała, widząc Joela z
dwiema parującymi filiżankami. - Masz pozdrowienia od Aislinn.
- Dzięki. Pozdrów ją ode mnie. Chce sprawdzić, czy jeszcze stąd
nie uciekłaś?
- Na to wyglÄ…da. Masz pozdrowienia od Joela, Aislinn -
powiedziała do aparatu.
- Nie będę wam przeszkadzać - rzuciła przyjaciółka i dodała: -
Nicole... uważaj na siebie.
60
RS
- Tak, oczywiście. Przecież wiesz, że jestem bardzo ostrożna.
Rozłączyły się. Joel podał jej filiżankę z kakao, a sam usiadł
nieco dalej, na kanapie.
- Dlaczego masz być ostrożna?
Nicole włożyła telefon z powrotem do torby.
- Kto ją tam wie? Z Aislinn nigdy nic nie wiadomo. Miała
przeczucie, że znalazłam się w niebezpieczeństwie, i dlatego
zadzwoniła.
- W niebezpieczeństwie? Tutaj? - spytał zaniepokojony, co
oznaczało, że nauczył się brać poważnie przeczucia Aislinn. - Przed
czym konkretnie cię ostrzegła?
Nicole wypiła trochę kakao i stwierdziła, że na szczęście nie jest
za słodkie.
- Przed niczym szczególnym. Opowiedziałam jej o zajściu na
stadionie i to ją chyba trochę uspokoiło. Naprawdę dziwię się tym jej
przeczuciom. To przecież nie było nic wielkiego.
- Zadzwoniła, by się upewnić, że nic ci nie jest?
- Na to wygląda. - Znowu z prawdziwą przyjemnością wypiła
parę łyków kakao.
- Masz naprawdę dziwną przyjaciółkę, Nicole.
- A co powiesz o Heidi i o tych Watsonach? - spytała ze
śmiechem. - Do tej pory nie wiem, jak ich rozróżnić.
Joel skinął głową.
- No tak, racja. Oni też nie są do końca normalni.
61
RS
- Robisz naprawdę świetnie kakao - pochwaliła i wypiła
duszkiem prawie połowę.
Joel sięgnął, żeby zetrzeć odrobinę pianki z jej wargi, a ona
nagle nie wiedzieć czemu się spłoszyła.
- To mieszanka - wyjaśnił. - A poza tym trzeba rozpuścić ją w
wodzie, a potem dodać do gorącego mleka.
- Jest lepsza niż te, których ja używam.
- Pewnie dlatego, że mama sama ją robi. Naprawdę nie wiem, z
czego dokładnie, ale jest tu kakao i cynamon. Może coś jeszcze...
- Może da mi przepis?
- Och, na pewno. Bardzo lubi to robić.
Rozmowa o Elaine zmieniła nastrój. Joel nic nie powiedział,
kiedy Nicole się odsunęła, a potem odstawiła pustą filiżankę na stolik.
Telewizor grał, ale do tej pory nie zwracali na to uwagi. Teraz Nicole
trochę go podgłośniła i wbiła wzrok w ekran.
Udając, że chce sprawdzić, czy na wargach nie zostały resztki
pianki, przejechała po nich palcem. Były czyste i... bardzo gorące.
Joel najpierw włożył filiżanki do zmywarki, a następnie
wyłączył telewizor i zaprowadził Nicole na górę do jej pokoju.
- Czy potrzebujesz czegoś jeszcze? - spytał.
- Nie, dziękuję - odparła z uśmiechem.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, jestem obok. Spojrzała we
wskazanym kierunku i pokręciła głową,jakby dawała znak, że na
pewno nie będzie niczego chciała. Zwłaszcza od Joela, i w dodatku o
tej porze.
62
RS
- Tak... oczywiście - bąknęła. On też się stropił.
- Właśnie - wymamrotał. - To... to dobranoc.
Nie poszedł jednak do swego pokoju. Stał na korytarzu i patrzył
na Nicole. Nagle serce zaczęło jej bić tak mocno, że z trudem
oddychała. Wycofała się szybko i zamknęła za sobą drzwi.
Co też się ze mną dzieje? - pomyślała, opierając się o nie
plecami.
Joel powiesił czerwoną koszulę na oparciu krzesła i przeciągnął
dłonią po włosach. Z jakichś powodów nie był śpiący. Wiedział, że
gdyby nawet się położył i tak nie zdołałby zasnąć.
To z pewnością spotkanie z byłą klasą tak na niego wpłynęło.
Zauważył oznaki starzenia się u dawnych kolegów i koleżanek. Nie
wyglądali tak jak kiedyś, U niego pewnie też było to widać. Cóż, nic
dziwnego, że tęskni za utraconą młodością, za beztroską, która
towarzyszyła mu w czasach szkolnych.
A jednak, o dziwo, nie myślał teraz o szkole. Raczej o nowym
życiu w Arkansas: o pracy, pacjentach, znajomych... A zwłaszcza o
pewnej sąsiadce, która nagle z jakichś powodów wydała mu się
szczególnie cenna.
Chociaż czuł się winny, że skłonił ją do przyjazdu do Danston,
cieszył się, że ma ją tutaj. Dzięki Nicole było mu znacznie łatwiej i
przynajmniej nie musiał wspominać z przyjaciółmi Heather, co na
pewno znowu pogorszyłoby mu nastrój. Być może nie tak mocno jak
poprzednim razem, ale zawsze. Poza tym polubił towarzystwo Nicole.
63
RS
Uśmiechnął się, przypominając sobie, jak żywiołowo kibicowała
Czerwonoskórym. Potrafiła dać odpór Heidi.
Poza tym zrobiła duże wrażenie na obu Watsonach. A w dodatku
sama radziła sobie w większości sytuacji i nie chciała, żeby bez
przerwy jej towarzyszył, jak to zdarzało się w przypadku wielu innych
kobiet.
Po chwili uśmiech zniknął z jego warg. Przypomniał sobie
zajście na stadionie i pomyślał, że wcale nie było to bezpieczne. Przy
okazji dużych imprez kibice łatwo mogli przemycić nóż, a wtedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl