[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobrze mu zrobi.
- To znaczy, że ta Amy jest przyjaciółką twojego taty - drążyła Alexis.
Amy zesztywniała. Czy do Alexis dotarły jakieś plotki, czy to po prostu dzie-
cięca ciekawość?
- Nie. Amy jest naszą przyjaciółką. Poznaliśmy ją tydzień temu - wyjaśniła
niespeszona Perdy. - Ten dom należy do jej wujka, a ona przyjechała, żeby nam
pomóc opiekować się Busterem.
- Fajnie - westchnęła Alexis, drapiąc psa po brzuchu. - Też bym chciała mieć
psa.
R
L
T
- W Londynie nie mogliśmy mieć psa, bo nasz ogród był za mały. Buster jest
bardzo mądry. Czy ty wiesz, że on umie różne sztuczki? Amy mi pokazała.
Amy odetchnęła z ulgą, po czym wyszła zapytać je, czyby się czegoś nie na-
piły, oczywiście nie dając po sobie poznać, że słyszała ich rozmowę.
Wieczorem, kiedy Perdy poszła spać, opowiedziała Tomowi, o czym rozma-
wiało jego dziecko. Uważała przy tym bardzo, by nie przekroczyć ustalonych
granic ani by mu nie współczuć z powodu Eloise, a już na pewno nie wspomnieć
o jej stosunku do rodziny. Przeczuwała, że Tom dość się nasłuchał wyrazów
współczucia, podobnie jak ona...
- Oj, chyba miałaś rację, ostrzegając mnie przed plotkami.
- Nie, nie. Jestem pewna, że Alexis chciała tylko się dowiedzieć, kim jestem i
co tu robię - odparła. - Ale też powinieneś się dowiedzieć, że twoja córka jest z
ciebie bardzo dumna. Więc nawet jeśli sam nie jesteś z siebie zadowolony, to ona
uważa, że spisujesz się na medal.
- Dzięki.
W ciągu następnych dni wieczorami spotykali się na werandzie przy lampce
wina, by porozmawiać, podziwiając ciemniejące niebo i rozbłyskające na nim
gwiazdy.
Tom pilnował się, by nie poruszać tematów związanych z jej pracą, ograni-
czył się tylko do poinformowania jej, że pacjentka z neuralgią po wysłuchaniu
informacji o terapii takich schorzeń bardzo się uspokoiła. Skupili się za to na
dyskusji o metodach leczenia w czasach Josepha Riversa.
R
L
T
- Wyobrażasz sobie? %7ładnych leków znieczulających ani środków antysep-
tycznych. Jak ci pacjenci musieli cierpieć! Jedynym sposobem znieczulenia do
operacji było upicie ich do nieprzytomności.
- A potem budzili się z koszmarnym kacem i bólem pooperacyjnym - zauwa-
żył. - Aaska boska, że w dzisiejszych czasach już nie trzeba tego stosować. Jose-
ph był lekarzem rodzinnym czy chirurgiem?
- Chirurgiem. W jednym z pierwszych dzienników wspomina, że uczył się od
chirurga, który korzystał z usług złodziei zwłok jeszcze przed ogłoszeniem Usta-
wy o Anatomii w 1832.
- Wykradali zwłoki z grobów?
- Nas to szokuje, ale do 1832 studenci mogli dokonywać sekcji wyłącznie na
zwłokach skazańców, ale, jak można się domyślać, medycyna robiła postępy i w
krótkim czasie popyt przerósł podaż. Joseph był uczniem sir Astleya Coopera.
Myślę, że w ten sposób poznał moją pra-pra-pra-pra-babkę, bo Cooper mieszkał
w tej okolicy i pewnego razu zaprosił ją na bal w Londynie.
- Jaki ten świat mały. - Tom się uśmiechnął. - Interesująca historia. Co za-
mierzasz zrobić z jego zapiskami? Chcesz je opublikować?
- Na poczÄ…tek je przepiszÄ™, a potem porozmawiam z ojcem i wujem. Chodzi
mi też po głowie, żeby napisać jego biografię. Zainspirowało mnie to, jak opo-
wiada, w jaki sposób starał się poszerzać swoje horyzonty, szukać nowych spo-
sobów pomagania chorym...
Kiedyś ona też bardzo chciała być lekarzem. Do tej nieudanej operacji, po
której opuściła ją wszelka pewność siebie.
R
L
T
- Powiadasz, że od czasów Josepha w twojej rodzinie zawsze był jakiś le-
karz?
- W każdym pokoleniu. I prawie zawsze był to chirurg. Tylko Joe się wyła-
mał. - Nie wspomniała, że i ona miała zamiar przeciwstawić się tradycji rodzin-
nej. -Tata jest kardiochirurgiem, dziadek był chirurgiem podobnie jak pradzia-
dek. Nie znałam go, ale wiem, że był chirurgiem podczas pierwszej wojny świa-
towej, z kolei któryś z moich pra - stryjów brał udział w wojnie krymskiej.
- Takie zapiski muszą być fascynujące. Okrutne, ale fascynujące.
Odniosła wrażenie, że Tom zaraz ją zapyta, dlaczego wybrała neurochirurgię,
więc zmieniła temat.
- Miałeś już okazję zwiedzić okolice?
- Nie.
- Tutejsze plaże ciągną się kilometrami. Nakręcono na nich wiele filmów, a w
Hunstanton jest jedyny w swoim rodzaju trójkolorowy klif. Te wapienne war-
stwy to prawdziwy raj dla zbieraczy skamieniałości
- Perdy na pewno by się tam podobało. Jak miała pięć lat, kompletnie oszalała
na punkcie dinozaurów. Co niedziela chodziliśmy do muzeum.
Millie też kochała dinozaury, pomyślała ze smutkiem Amy.
- Kiedy Beth i ja byłyśmy małe, w pobliskich skałach odkryto mamuta. Ca-
łymi godzinami grzebałyśmy w piasku, żeby znalezć swojego mamuta.
- Domyślam się, że go jednak nie znalazłyście.
- No nie. - Roześmiała się. - Ale się nie zrażałyśmy. Następnego ranka Tom
zaproponował taką wyprawę.
R
L
T
- Suuuper! - zawołała Perdy, nie posiadając się z radości.
- Amy, pojedziesz z nami? - zapytał Tom.
Brzmiało to niewinnie, ale ona czuła, że niebezpiecznie się do nich przywią-
zuje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl