[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mela. Nie był to odpowiedni moment, by wspominać bezczelnej nieznajomej,
że kiedyś był właścicielem tych lasów.
Jestem Lynette Grafton wykrzywiła usta i natychmiast wrażenie aro-
gancji ulotniło się. Oczy miała zamglone, walczyła, by powstrzymać łzy. Ja. . .
chcę spotkać się z mężem.
Nie może być daleko powiedział Latimer.
Od kilku dni próbowałam się z nim skontaktować, ale telefon był albo cią-
gle zajęty, albo nie odpowiadał. Przyszło mi do głowy, że może z jakichś powodów
zdjął słuchawkę z widełek. Potem przeczytałam w gazetach o. . . o wszystkich
tych przerażających wydarzeniach.
Jest gdzieś w pobliżu. Chris Latimer uśmiechnął się uspokajająco.
Widzieliśmy go jeszcze wczoraj. Jego range rover tu stoi i jeśli nie ma go w domu,
jest prawdopodobnie gdzieś na terenie żwirowni.
Poszukam go powiedziała z grozną determinacją.
Pójdziemy z panią. Objął jednym spojrzeniem jej drobną postać, poczuł,
że Pamela ściska go za rękę. Lepiej, żeby nie szła pani sama. . . mogłaby się
pani zgubić w tej żwirowni.
Chirs Latimer wskazywał drogę, dwie dziewczyny zamykały pochód. Nikt się
nie odzywał, napięcie wróciło, a przybycie Lynette jeszcze bardziej skomplikowa-
ło wszystko. Mieli uczucie, że znowu zdarzy się coś okropnego. Może Graftona
nie było w okolicy. Była niezliczona ilość miejsc, do których mógł się udać, nie
używając swego range rovera.
Co to za miejsce? Lynette zatrzymała się, wskazała w dół, gdzie prze-
krzywiony płot z drutu kolczastego oddzielał taflę ciemnej wody od reszty terenu.
To jest. . . powinien był wybrać inną drogę pomyślał trzymać ją
z dala od tego miejsca.
To jest Ssący Dół.
Stała jak sparaliżowana, wytrzeszczając oczy, z zaciśniętymi wargami i pię-
ściami. Ogarnęła ją groza i strach ale także fascynacja. Widziała kilka foto-
grafii w gazetach, ale równie dobrze mogłyby pochodzić z jakiegokolwiek innego
miejsca.
Chcę zejść tam w dół powiedziała miękko Lynette Grafton.
72
Innym razem. Latimer poczuł, że Pamela mocniej ściska go za ramię.
Widać stąd, że twego męża tam nie ma. O ile nie został wessany w tę wstrętną
głębię, skąd jego ciało nigdy nie zostanie wydobyte.
Chcę obejrzeć to dla własnej przyjemności stanowczo zażądała. Poza
tym, to moja własność.
W porządku. Rzucimy szybko okiem. Uważaj jednak którędy idziesz, piach
jest miękki i zdradliwy. Lawina mogłaby pogrzebać nas wszystkich.
Schodzili w milczeniu, ostrożnie wybierając drogę, ślizgając się, zapadając
w piasku. W końcu wydostali się na twardy grunt. Lynette przyspieszyła kroku,
wysforowała się naprzód, jakby coś ją ponaglało. Stanęła przed drutem, położyła
na nim ręce, zapatrzyła się w wodę. Ani jednej zmarszczki, ani jednej iskierki
słonecznego światła.
Więc to jest to miejsce westchnęła. To jest Ssący Dół.
Tylko głębokie, czarne bagno, to wszystko skłamał Latimer.
Coś w nim jest zamruczała. Ma swój własny charakter. Jak. . . czło-
wiek! Można to wyczuć.
Chris Latimer poczuł ciarki na plecach. Nie należało dłużej zwlekać. Z tych
głębi przychodziła śmierć. Zbyt wiele ostatnio doświadczył. Pamela nie powinna
być tutaj, nikt z nich nie powinien.
Chodzmy i poszukajmy twego męża powiedział.
Za minutę. Rozpędziła dłonią chmurę muszek, które rozproszyły się, ale
wróciły znowu. Chcę przyjrzeć się dokładnie.
Spojrzał na nią z bliska. Skoncentrowała wzrok na powierzchni, jakby próbu-
jąc dostrzec, co się pod nią kryje, każdy muskuł jej ciała zdawał się być mocno
napięty.
Mogłabym zostać tutaj na zawsze jej głos był zupełnie bez wyrazu.
Tu jest tak. . . spokojnie.
Lepiej chodzmy.
Dobrze. Odwróciła się niechętnie. Sądzę, że lepiej będzie, jak znaj-
dziemy Ralpha. Ale byłby to wielki wstyd, gdyby bagno zostało zasypane. To
tylko lokalna plotka i kilka nieszczęśliwych wypadków wyrobiły mu złą sławę.
Jest tak spokojne. . . Przyjdę tu niedługo.
Miał ochotę wrzasnąć na nią: Na litość Boską, trzymaj się z dala. Nie zdajesz
sobie sprawy, co to robi z ludzmi! Ale wiedział, że jego ostrzeżenie nie zostanie
wzięte pod uwagę. To było jej bagno i jeśli chciała tu wrócić, nikt nie mógł jej
powstrzymać.
Wspięli się z powrotem na wzgórze, a potem na następne, z którego mogli zo-
baczyć część żwirowni. W zasięgu wzroku nie było żywej duszy. Grafton z pew-
nością nie przebywał w okolicy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]