[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomogła dziewczynce, nie mieściło jej się w głowie. Nie chciała się do tego przyznać, ale
bała się własnych umiejętności. Jeżeli jednak rzeczywiście potrafiła leczyć, powinna
Hartuvikce pomóc.
- Połóż się rzekła w końcu i podsunęła jej poduszkę. Zobaczę, co się da zrobić.
Hartuvikka natychmiast spełniła jej polecenie, a Elizabeth położyła ręce na jej
brzuchu. Sama nie wiedziała, co z tego wyniknie. Dziewczynka w sklepiku mówiła coś o
79
mrowieniu w stopie, zanim poczuła ulgę. Nagle Elizabeth przypomniała sobie tekst, który
słyszała dawno temu. Poszukała w pamięci i wymruczała ledwie słyszalnie.
Jak oczywiste jest to, że człowiek trafił do piekła, zanim przełknął fałszywe słowo, tak
oczywiście, tak naprawdę mogę decydować o tej krwi.
Powstrzymaj więc tę krew, która wypływa z Hartuvikki, w imię Ojca i Syna, i Ducha
Zwiętego.
Stań, krwi, jak Zbawca Ziata stanął w rzece Jordan, kiedy otrzymał chrzest z rąk
świętego Proroka Jana.
Następnie odmówiła Ojcze nasz, odczekała chwilę i otworzyła oczy.
- Nie mogę ci obiecać uprzedziła. Ale zrobiłam wszystko, co potrafię.
Hartuvikka wstała.
- Tak bardzo jestem wdzięczna, że nie potrafię tego wyrazić. Jak mam ci wynagrodzić
tÄ™ pomoc?
- Nic nie chcę. To, że mogę pomóc, jest największą nagrodą.
Kiedy kobiety weszły do kuchni, Jens siedział przy stole, ale jedzenie było nietknięte.
- Usiądz z nami, Hartuvikko zaproponowała Elizabeth.
Hartuvikka tak energicznie pokręciła głową, że aż policzki jej zadrżały.
- Nie, nie, dziękuję bardzo, ale muszę wracać do domu. Zrobiło się już ciemno, a
przede mną daleka droga wyjaśniła i wyszła.
Elizabeth wzięła Ane na kolana i usiadła do stołu. Razem z Jensem odmówili krótką
modlitwÄ™ i przez chwil e jedli w milczeniu.
- Czego chciała? spytał Jens.
- Chciała, żeby jej pomogła w& kobiecych dolegliwościach.
- I co zrobiłaś?
- Odmówiłam kilka zdań o krwi, trzymając dłonie na jej brzuchu.
- Myślisz, że mądrze zrobiłaś, Elizabeth?
- A co jest mądre? odpowiedziała pytaniem. Bez względu na to, co bym zrobiła,
niektórzy ludzie i tak uznają to za złe. A jak ty myślisz, co powinnam zrobić?
- Zrobiłaś to, co należało rzekł z przekonaniem.
Elizabeth odetchnęła z ulgą.
- Uważam, że postąpiłaś wspaniałomyślnie, pomagając jej p tym, jak cię oskarżyła
mówił dalej Jens. Mimo że prosiła o wybaczenie.
Elizabeth wzruszyła ramionami.
- Czułam, że nie mogłabym postąpić inaczej.
Dopiero pózniej przyszło jej do głowy, że powinna poprosić Hartuvikkę, by nikomu
nie mówiła. Ale teraz było za pózno.
Elizabeth gotowała mydło, aż w całej kuchni pachniało ługiem, kiedy Indianne
przybiegła z wiadomością od Ragny. Dziewczynka nieśmiało zapukała do drzwi, weszła do
środka i dygnęła ledwie dostrzegalnie. Elizabeth zauważyła, że Idnianne miała na sobie nową
kurtkę z rdzawoczerwonej wełny. Ach gdyby tak też przed świętami i ona mogła sobie
pozwolić na nowe ubranie, pomyślała i zadała sobie pytanie, czy nie jest zazdrośnicą.
- Mama powiedziała, że macie zejść do nad i spróbować jej ciasta świątecznego
oznajmiła z powagą.
- Tak powiedziała? zdumiała się Elizabeth, mieszając w garnku. Nie wspomniała,
o której godzinie mamy przyjść?
80
- Nie, ale wydaje mi się, że chciała, żebyście przyszli od razu, ponieważ szukała
ładnego obrusa, kiedy wychodziłam.
Elizabeth zdjęła garnek z ognia i dolała do niego trochę wody. Irytowało ją, że Ragna
oczekiwała, iż rzucą wszystko, czym są zajęci i natychmiast przyjdą. To nie zaproszenie
przyniosła Indianne, ale rozkaz. Z drugiej strony Elizabeth nie chciała się kłócić z teściową, a
taka wizyta byłaby miłą odmianą w monotonnej codzienności.
- Podziękuj swojej mamie i powiedz, że porozmawiam z Jensem. Jeżeli znajdziemy
czas, to za chwilę przyjdziemy. Zauważyła, że Indianne poczuła się niepewnie, i
pożałowała, że nie była dla niej bardziej życzliwa. Skończę tylko gotować mydło, przebiorę
się i przyjdę przynajmniej z Ane. A Jens może też będzie. Masz bardzo ładną kurtkę!
Indianne uśmiechnęła się blado.
- Dziękuję odpowiedziała i znowu dygnęła.
Elizabeth przelała mydło do małych pudełek. Pewnie Ragna chce nam coś powiedzieć,
pomyślała, sprzątając kuchnię. Tylko co?
- Strasznie pózno przyszliście zawołała Ragna z wyrzutem, witając ich w sieni. Ale
gdy tylko ujrzała Ane, na jej twarzy zaraz pojawił się uśmiech. Czy to mała Ane-Elisa
przyszła do swojej babci? zaszczebiotała.
- Musieliśmy skończyć robotę wyjaśniła Elizabeth chłodno, a w duchu dodała: Nie
możemy czekać gotowi na twoje zawołanie.
- Jakob musiał wyjechać i wróci trochę pózniej rzekła Ragna.
Zaczęli zdejmować wierzchnie ubranie. Elizabeth zauważyła, że wniosła sporo śniegu
i rozejrzała się za czymś, czym mogłaby go zgarnąć. W kącie stało wiadro ze ścierką, więc
poszła po nie.
- Co chcesz zrobić? spytała Ragna, ze zdumieniem.
- Zamierzałam wytrzeć po sobie podłogę odparła i w tej samej chwili pożałowała
swoich słów. Szybko wyprostowała się i wygładziła suknię. Przecież nie powinnam się tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]