[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Myszaka. Skwee pochwalił się odkrojonym, cienkim jak kartka papieru plasterkiem baraniny,
który zatknął na końcu widelca i podstawił wszystkim do podziwiania.
Pogrążony w sennym otępieniu Myszak poczuł nagły powrót świadomości. Dotarło
właśnie do niego, że Fafhrd nie mógł potajemnie wypić aż takiej ilości wina z tej prostej
przyczyny, że nie spuszczał go przecież z oczu przez ostatnie dwie godziny. Co prawda wino
może zadziałać z pewnym opóznieniem& Ogarnęło go jednak uczucie czystej zazdrości na
widok Frix, zatrzymujÄ…cej siÄ™ przy Fafhrdzie i przyglÄ…dajÄ…cej siÄ™ z bliska jego twarzy.
Dokładnie wtedy Skwee wydał przerazliwy pisk wściekłości i oburzenia. Potem wskoczył
na koję, trzymając nadal w łapie widelec z kawałkiem mięsa. Spod opadających powiek
Myszak widział, jak Skwee gestykulował wzburzony i ludzkim głosem coś dramatycznie
wyjaśnił Hisvet, aż wreszcie z oskarżycielskim piskiem podsunął jej pod nos plasterek.
W czasie tego trajkotania doszły też do Myszaka odgłosy ukradkowych kroków na
środkowym pokładzie, który przylegał do kabiny. Starał się zwrócić na to uwagę Hisvet, ale
okazało się, że usta i język straciły czucie i nie chcą podporządkować się jego woli.
Nagle Frix złapała Fafhrda za włosy i jęła potrząsać jego głową w przód i w tył. Szczęka
zwisała mu bezładnie, a oczy opadły odsłaniając białka.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi, dokładnie takie samo, jak te zwiastujące
przybycie kuchcików z potrawami.
Hisvet i Frix wymieniły spojrzenia. Ta druga puściła głowę Fafhrda, podbiegła do drzwi i
zaryglowała je sztabą, akurat w chwili, gdy coś odbiło się z głuchym łoskotem od grubych
desek. Ten łoskot rozlegał się jeszcze przez kilka minut. Brzmiało to tak, jakby jakąś częścią
zapasową masztu uderzano niczym kafarem w drzwi, ustępujące coraz bardziej pod kolejnymi
ciosami.
W końcu Myszak uświadomił sobie, że naokoło coś się działo i że powinien w tej sytuacji
podjąć jakieś kroki. Spiął się od wewnątrz, podejmując gigantyczny wysiłek wydobycia się z
letargu i powstania z miejsca. Okazało się jednak, że ledwo mógł ruszyć palcem. Wszystko do
czego był zdolny, to nie pozwolić oczom zamknąć się zupełnie i spod przymrużonych powiek
przyglądać się krzątaninie w kajucie.
Frix zablokowała drzwi stołem i zaczęła na nim układać stos różnych przedmiotów. Zza
swej koi Hisvet powyciągała różne pudełka i otwierała je jedno po drugim. Jak tylko
postawiła je na podłodze, podeszły do nich szczury i zaczęły wyciągać ze środka rozmaitą
broń. Były tam miecze i włócznie, a także bardzo już zardzewiałe kusze z przyczepionymi
pudełkami na bełty. Zaopatrzyły się w więcej broni niż same mogły użyć. Skwee
błyskawicznie włożył hełm koloru ciemnej śliwki. Wkoło pudełek krążyło dziesięć szczurów
 to Myszak zauważył dokładnie.
Na środku zatarasowanych drzwi pojawiła się szpara. Wtedy Frix doskoczyła do klapy od
luku do ładowni i uniosła ją. Hisvet rzuciła się na podłogę i wsadziła głowę w tę ciemną,
kwadratową dziurę. Ruchy obu kobiet miały w sobie coś zwierzęcego. Może to z powodu
niskiego i zatłoczonego pomieszczenia, ale Myszak miał wrażenie, że obie chętniej poruszały
siÄ™ na czworakach.
Hisvet odskoczyła od dziury i dała znak szczurom. Pod dowództwem Skwee
pomaszerowały na dół, trzymając w górze świecącą broń, która raz lub dwa zabrzęczała. Po
chwili zniknęły Myszakowi z oczu. Z niszy zasłoniętej kotarą Frix wyjęła ciemne ubranie.
Hisvet chwyciła ją za przegub ręki i popchnęła przed siebie, prosto do luku, po czym sama
podążyła za nią. Zanim zamknęła za sobą klapę, ostatni raz rozejrzała się po kabinie. I gdy tak
wpatrywała się w Myszaka, wydawało mu się, że jej czoło i policzki pokryły się jedwabnym
białym włosem  ale mogło to być jedynie przewidzenie.
Drzwi do kabiny pękły i gruby kawałek masztu wleciał do środka z ogromnym hukiem,
przewracając stół i rozrzucając poukładane na nim przedmioty. Tuż za masztem wpadli trzej
żeglarze, zaraz za nimi Slinoor z nożem myśliwskim i jego oficer nawigacyjny z kuszą przy
boku.
Slinoor wysunął się na czoło, rozejrzał szybko wokoło i powiedział:
 Nasza makowa przyprawa do curry zadziałała tylko na tych dwóch łobuzów,
opanowanych przez żądze, ale Hisvet ukryła się gdzieś ze swoją niewolnicą. Szczury
powypuszczano z klatek. %7Å‚eglarze, przeszukajcie pomieszczenie! Panie oficerze, ubezpieczaj
nas!
Najpierw ostrożnie, ale pózniej w pośpiechu żeglarze przeszukiwali kabinę. Wysypywali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl