[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewne sprawy.
- Na przykład?
- Większość z nich zaczyna się od łatwych ofiar.
Morderca zdobywa praktykÄ™.
Aatwych jak Daniel?
- Mój przyjaciel z policji w Seattle powiedział mi, że
cały jego departament tylko czeka, aż ktoś zginie.
Od trzech lat pojawiają się w ich okolicy ciała
zwierząt domowych. Wzmocnili patrole w pobliżu
rejonów zaludnionych przez potencjalne cele: bez-
domnych, uciekinierów i prostytutki.
Zadrżałam. Czyżby Littleton był zabójcą, zanim
jeszcze został przemieniony? Czy może odwrotnie?
Czy był zły, czy się taki stał? Nie żeby miało to ja-
kiekolwiek znaczenie.
Ktoś zapukał do drzwi. Tony wychylił się, by je
otworzyć.
- Proszę wejść, sierżancie - powiedział. - Już
skończyliśmy. To jest Mercedes Thompson. Mercy,
to jest sierżant Owens, nasz komendant. To jego
biuro.
Szczupły i wysportowany sierżant Owens był starszą
i bardziej cyniczną wersją uśmiechniętego
mężczyzny ze zdjęcia. Uścisnęliśmy sobie dłonie.
Przez moment trzymał moją, studiując ślady smaru,
których nigdy nie potrafiłam do końca usunąć spod
paznokci.
- Mercedes Thompson. Słyszałem, że miała pani
wczoraj w nocy kłopoty. Mam nadzieję, że się nie
powtórzą.
Skinęłam głową.
- Przypuszczam, że dali sobie upust - powiedziałam
z nikłym uśmiechem, którego Owens nie miał
zamiaru odwzajemnić.
- Tony twierdzi, że ma pani powiązania ze spo-
łecznością wilkołaków i nieludzi. Podobno zgodziła
się pani nam pomóc.
- Jeśli będę potrafiła. Prawdopodobnie mam lepsze
kwalifikacje do tuningowania waszych bryk, niż
udzielania wam rad.
- Lepiej żeby pani była bardzo dobrym mecha-
nikiem. Moi ludzie narażają życie. Nie potrzebuję
złych rad.
- Naprawiła samochód Sylvii - wstawił się za mną
Tony. Sylvia, matka Gabriela, pracowała jako
policyjny kurier. - Jest bardzo dobrym
mechanikiem, jej rady na pewno nam pomogÄ….
Tak gwoli ścisłości, to Zee naprawił samochód Sylvii.
Sierżant odprężył się.
- Dobrze. Dobrze. Zobaczymy, jak to będzie.
Ponownie szliśmy przez korytarz, kiedy nagle coś
mi przyszło do głowy. Stanęłam.
- Co jest? - zapytał Tony.
- Zdejmij szpilki oznaczajÄ…ce incydenty nocne.
Zostaw tylko te, które odpowiadają za przestępstwa
popełnione w ciągu dnia - powiedziałam. Sama
obecność Littletona powodowała agresję. - To
stworzenie prawdopodobnie może się poruszać wy-
Å‚Ä…cznie nocÄ….
- W porzÄ…dku, ale to chwilÄ™ potrwa. ZlecÄ™ to ja-
kiemuś nowemu. Chcesz poczekać?
Pokręciłam głową.
- Nie mam czasu. Zadzwoniłbyś do mnie? -Jasne.
Myślałam, że pożegnamy się w poczekalni, ale
odprowadził mnie do wyjścia. Tym razem w kory-
tarzu nie było uczniów.
- Dziękuję - powiedziałam, wsiadając do samo-
chodu.
Przytrzymał dla mnie drzwiczki i zauważył, co Stefan
zrobił z deską rozdzielczą.
- Ktoś w nią solidnie przypieprzył. - Pokiwał głową.
- Ta. Ma się ten wpływ na ludzi.
- Mercy - powiedział ponuro. - Nie pozwól, by
uderzył tak ciebie.
Dotknęłam pękniętego plastiku w miejscu, gdzie
wylądowała pięść Stefana.
- Nie zrobi tego.
- Jesteś pewna, że nie mogę ci pomóc?
- Nie możesz. Ale obiecuję, że zadzwonię, jeśli się to
zmieni.
Zatrzymałam się przy fast foodzie i zamówiłam
obiad. Zjadłam dwa cheeseburgery i podwójną por-
cję frytek, chociaż nie byłam szczególnie głodna. Nie
spałam, a konieczność czuwania wymagała do-
datkowego paliwa - duża woda z kofeiną też pomog-
Å‚a.
Kiedy już zjadłam, odpaliłam samochód i zaczęłam
krążyć po mieście, błądząc myślami. Nie miałam
wystarczających informacji, by znalezć czarno-
księżnika, a musiałam go znalezć przed zmrokiem.
Zanim zabije Samuela i Adama - wzbraniałam się
przed myślą, że już mogli nie żyć. Nie miał jeszcze
czasu, by się nimi pobawić.
Dlaczego Marsilia wysłała mnie w pościg za Little-
tonem? Musiała wiedzieć, że jestem zbyt głupia, by
go odnalezć.
Gwałtownie skręciłam w stronę pobocza i stanęłam,
zbyt zaabsorbowana myślami, by skupiać uwagę na
drodze.
Nigdy nie ufaj wampirom. To była pierwsza rzecz,
jakiej się o nich dowiedziałam.
Pomimo pokazu na procesie Marsilia twierdziła, że
wierzy słowom Stefana na temat grasującego w Tri-
Cities wampira-czarnoksiężnika. Mogła więc wysłać
na poszukiwania całą chmarę - a zamiast tego
wysłała Stefana i Daniela. Nie, to Stefan wy-
brał Daniela. Spodziewała się, że wybierze Andre -
tak jak i Andre, jeśli już o to chodzi.
Nawet kiedy Stefan zaginął, nie rozkazała swoim
wampirom odszukać Littletona. Poprosiła o to mnie i
Andre. Mnie. To ja miałam odszukać czarnoksięż-
nika, a przynajmniej tak twierdziła. Andre tylko pil-
nował, bym przypadkiem nie zginęła - bądz po pro-
stu śledził każdy mój ruch i donosił o nim Marsilii.
Według jego słów Marsilii zależało na sprawdzeniu,
czy można przejąć kontrolę nad Littletonem, zamiast
go uśmiercać. Czy to mu właśnie zleciła? Czy
właśnie to miałby zrobić, gdyby wyruszył na polo-
wanie ze Stefanem?
Z pewnością nie zabiłby czarnoksiężnika, gdyby
Marsilia tego nie chciała. Został przez nią stworzony
i nie mógł zignorować jej rozkazu - choć najwy-
razniej nie dotyczyło to Stefana.
Potarłam twarz, próbując uporządkować myśli.
Wiedza o tym, co kombinuje Pani chmary, mogła się
na dłuższą metę okazać istotna, ale nie pomoże mi w
odnalezieniu Littletona.
Littleton nie zostawiał śladów, za którymi mogłabym
podążyć.
- Co się robi podczas polowania, jeśli nie można
odnalezć tropu bądz wyczuć zapachu zwierzyny? -
zapytałam na głos. To podstawowe pytanie Samuel
zadawał wszystkim nowym wilkołakom, które wy-
ruszały na pierwsze łowy.
- Idzie się w miejsca, które przyciągają zdobycz -
odpowiedziałam. - No co ty, Samuelu, to na nic. Nie
wiem, co w ogóle przyciągnęło tu czarnoksiężnika.
%7łeby wiedzieć, jak znalezć ofiarę, trzeba ją najpierw
zrozumieć.
Przyszła mi do głowy z pozoru mało istotna myśl.
Littleton nie pochodził z Tri-Cities, a na Daniela na-
tknął się podczas podróży. Odnalezliśmy go, kiedy
wrócił. Czekał na Stefana. Dlaczego?
I wtedy mnie trafiło.
Czytałam historię Fausta w kilku wersjach, po-
cząwszy od Diabła i Daniela Webstera Beneta aż do
Marlowe'a i Goethego. Czarnoksiężnicy zaprzedają
duszę demonom w zamian za wiedzę i potęgę. W
poczynaniach Littletona nie było nic, co mogłabym
uznać za poszukiwanie wiedzy bądz potęgi.
Demony pragną chaosu, przemocy i śmierci Littleton
od tego nie stronił, ale gdyby demon całkowicie
kierował jego poczynaniami, policja znalazłaby
więcej ciał. Demon nie jest cierpliwym stworzeniem.
Nie pozwoliłby odejść Warrenowi, nie puściłby wol-
no mnie i Stefana tej pierwszej nocy.
Ale Littleton był nowym wampirem, a nowe wampiry
robią to, co każą im stwórcy.
Co mógł zyskać jakiś wampir dzięki zamieszaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl