[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głosem, więc zaczęłam mówić ciszej.  I chciałabym się dowiedzieć, jak przez to wszystko
przejść w taki sam sposób jak inni.
-Za pózno, Z  powiedział.
-Więc co teraz?
-Myślę, że powinnaś porozmawiać ze swoją mentorką. To Neferet, prawda?
Tak  odrzekłam przygnębiona.
-Ej, rozchmurz się. Neferet jest wspaniała. Prawie już nie bierze pod swoją opiekę żadnych
adeptów, co znaczy, że musi w ciebie mocno wierzyć.
-Wiem. Tylko tak się czuję...  Właściwie co czuję na myśl, że mam opowiedzieć Neferet o
wszystkim, co się tej nocy wydarzyło? Wstyd, zakłopotanie... Tak samo jak wtedy, gdy miałam
dwanaście lat i musiałam powiedzieć nauczycielowi wu-efu, że właśnie dostałam miesiączkę i
muszę iść do szatni zmienić szorty. Kątem oka zerknęłam na Erika. Siedział obok mnie,
przystojny, troskliwy, idealny. Do diabła. Nie mogłam mu się do tego przyznać. Więc zamiast
tego wypaliłam:
 Głupio. Będzie mi głupio.  Właściwie była to prawdą ale oprócz tego i wstydu odczuwałam
jeszcze strach. Bałam się, że to mi przeszkodzi we wpasowaniu się w środowisko.
-Niech ci nie będzie głupio. Wyprzedzasz nas pod wieloma względami.
-W takim razie...  Wzięłam głęboki oddech i odważyłam się zapytać:  Powiedz mi, czy
smakowała ci krew zmieszana z winem, które piliśmy dzisiaj?
-Wiesz, ze mną było tak: po raz pierwszy brałem udział w obchodach Pełni Księżyca
organizowanych przez Córy Ciemności pod koniec trzeciego formatowania. Nie licząc
 lodówki", byłem tylko ja z trzeciego formatowania, tak jak ty dzisiaj.  Roześmiał się
niewesoło.  Zaprosiły mnie tylko dlatego, że dostałem się do finału konkursu na najlepiej
wykonany dialog Szekspirowski i następnego dnia miałem lecieć do Londynu na finał.  Rzucił
mi spojrzenie, w którym widać było lekkie zakłopotanie. - - Dotychczas nikt z Domu Nocy nie
zaszedł tak daleko. Wyjazd do Londynu to była wielka sprawa. Prawdę mówiąc, uważałem, że to
ja jestem wielki  dodał z nutką autoironii. - - Tak więc Córy Ciemności mnie zaprosiły, a ja
tam poszedłem. O krwi wiedziałem. Miałem możliwość odmowy wypicia ale z niej nie
skorzystałem.
- Jak ci smakowało? Szczerze się roześmiał.
- Wymiotowałem tak bardzo, że myślałem, iż dusza ze mnie uleci. To był najgorszy smak, jaki
kiedykolwiek przedtem próbowałem.
Jęknęłam. Spuściłam głowę i ukryłam twarz w dłoniach. To dla mnie żadna pociecha.
-Bo tobie smakowało?
-Jeszcze jak! Mówisz, że dla ciebie był to najobrzydliwszy smak, ale dla mnie najznakomitszy,
dopóki...  Zawahałam się, wiedząc, co mogłabym wyznać.
- Dopóki nie spróbowałaś świeżej krwi?  podpowie dział mi delikatnie.
Skinęłam głową, bojąc się dalej mówić.
Ujął mnie za przeguby, odciągnął na bok moje ręce i odsłonił mi twarz. Następnie wziął pod brodę
i zmusił, bym spojrzała mu w oczy.
-Nie ma się czego wstydzić ani martwić. To normalne.
-Polubić smak krwi  to nie jest normalne. Nie dla mnie.
-Owszem, jest. Wszystkie wampiry muszą się liczyć z tym, że będą pożądać krwi 
powiedział.
-Aleja nie jestem wampirem!
-Może nie jesteś, a raczej: jeszcze nie. W każdym razie na pewno nie jesteś przeciętną adeptką i
nie ma w tym nic złego. Jesteś wyjątkową Zoey, a osoby wyjątkowe mogą zadziwiać otoczenie.
Powoli przesunął palec spod mojej brody na czoło i tak jak już raz zrobił, obwiódł nim zarys mojego
ciemniejącego Znaku. Miły był jego dotyk  ciepły i trochę szorstki. Podobało mi się też w nim to,
że jego bliskość nie wyzwalała we mnie dziwnych reakcji jak w przypadku Heatha. To znaczy, nie
czułam jego tętna, nie widziałam pulsującej żyły na szyi. Choć nie miałabym nic przeciwko temu,
żeby mnie pocałował.
Cholera! Czyżbym się stała wampirzycą ladacznicą? Co jeszcze mi się zdarzy? Czy żaden
przedstawiciel gatunku męskiego (z Damienem włącznie) nie będzie mógł bezpiecznie się czuć w
moim towarzystwie? Może powinnam unikać wszystkich chłopaków, zanim nie dowiem się
dokładnie, co się ze mną dzieje, i nie zacznę kontrolować swoich reakcji?
Ale zaraz uświadomiłam sobie, że już próbowałam unikać wszystkich i oto dokąd mnie to
zaprowadziło.
-Erik, skÄ…d ty siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›?
-Szedłem za tobą odpowiedział wprost.
-Dlaczego?
Zdałem sobie sprawę, co Afrodyta zrobiła i jakie to może mieć konsekwencje, a zatem że może
potrzebny ci będzie przyjaciel. Mieszkasz w jednym pokoju ze Stevie Rae, prawda?
Kiwnęłam głową.
-Rozważałem, czyby nie przysłać ci jej tutaj, ale nie byłem pewny, czy chcesz, żeby się
dowiedziała o...  prze rwał i tylko wskazał na salę rekreacyjną.
-Nie, nie! Nie chcę, żeby się dowiedziała.  Znów język zaczął mi się plątać, jak zawsze gdy
chcę powiedzieć coś za szybko.
- Tak też myślałem. No i dlatego natknęłaś się na mnie.
- Uśmiechnął się trochę zażenowany. - - Naprawdę nie chciałem być świadkiem tego, co zaszło
między tobą a Heathem. Przepraszam.
Udałam, że jestem pochłonięta głaskaniem Nali. Więc widział, jak Heath mnie pocałował, a
następnie całe to krwawe zajście. O rany, jaki wstyd... Nagle uderzyła mnie pewna myśl. Spojrzałam
na niego i uśmiechnęłam się ironicznie.
-W takim razie jesteśmy kwita. Ja też nie chciałam słuchać twojej rozmowy z Afrodytą.
-Zgoda  odpowiedział mi z uśmiechem.  Jesteśmy kwita. To mi się podoba.
Jego uśmiech wywołał dziwną reakcję w moim żołądku.
- Tak naprawdę nie mogłabym zlecieć na dół i wyssać krwi z Kayli  wyjąkałam jeszcze.
Roześmiał się. (Miał naprawdę sympatyczny śmiech).
-Wiem. Wampiry nie mogą latać.
-Ale udało mi siej ą nastraszyć  powiedziałam.
-Z tego co mogłem zauważyć, zasłużyła sobie na to.
- Przerwał na chwilę i potem dodał:  Czy mogę cię o coś zapytać? To będzie osobiste pytanie.
- Widziałeś, jak wypijam z kielicha krew, wymiotuję, całuję się z chłopakiem, zlizuję krew,
jakbym była szczenię ciem, a potem drę się jak opętana. Z kolei ja widziałam, jak rezygnujesz z
minety. Po tym wszystkim mam wrażenie, że mogę odpowiedzieć na osobiste pytanie.
Czy on był w jakimś transie? Na to mi wyglądało. Zaczęłam się wiercić, aż Nala
przywołała mnie do po rządku. Uspokoiłam ją intensywnym głaskaniem.
-Zdaje się, że był  w końcu przyznałam.  Nie wiem, czy to trans czy nie, a już na pewno nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl