[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jesteś rannym ptaszkiem? Mógłbym cię zabrać moim samolotem jutro rano
do Houston. Pokazałbym ci dom. Wrócilibyśmy tego samego dnia. Siódma rano nie
będzie dla ciebie za wcześnie?
- Nie. W porzÄ…dku. - To dobra pora do odlotu. - Jutro rozpatrzÄ™ siÄ™ w okolicy.
Poszukam niedaleko jakiegoś hotelu, gdzie będę mogła się zatrzymać i zainstalować
tymczasowe biuro.
- Nie, to nie będzie konieczne.
- Dlaczego nie? Nie będę musiała codziennie dojeżdżać.
- Oczywiście, że nie. Nie będziesz musiała nigdzie dojeżdżać. Zatrzymasz się
u mnie.
28
S
R
- Nie ma mowy! - wyrzuciła z siebie oburzonym głosem i obróciła się
gwałtownie na siedzeniu. - Nie mam zamiaru z tobą mieszkać!
- Oczywiście, że możesz się zatrzymać u mnie zamiast w hotelu -
odpowiedział spokojnie. - Nie będziesz  ze mną mieszkać", tylko rezydować w
mojej posiadłości. - Cade zapiął płaszcz i odpiął pas. Byli już niemal na miejscu. -
Sama widziałaś, ile tam jest miejsca. Trzydzieści pokoi. Nie musisz brać swojego
samochodu. Mogę dać ci do dyspozycji jeden z firmowych. Nie ma żadnego
powodu, żebyś miała tego nie robić.
Rzecz jasna, z jej punktu widzenia sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej.
Kiedyś ten mężczyzna liczył się dla niej bardziej niż cokolwiek innego w życiu. I
czy jej się to podobało, czy nie, kiedy patrzyła mu w oczy, serce zaczynało jej
gwałtownie bić i czuła, że z każdą chwilą jej fascynacja nim rośnie.
- Przestań się martwić, Katherine - poradził cicho. - Nie jestem ogrem. Będę
wyjeżdżał do pracy. A dom jest olbrzymi.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę. Teraz pomysł
pracowania dla ciebie, mieszkania pod tym samym dachem, spędzania razem czasu
zaczyna mnie poważnie niepokoić. Musisz mi dać tak dużo przestrzeni i samotności,
jak to tylko możliwe. Efekt mojej pracy będzie lepszy, gwarantuję.
- Czy chcesz mi dać do zrozumienia, żebym cię zostawił w spokoju? -
Katherine przytaknęła ruchem głowy. - Mam propozycję. Nie kłóćmy się o
wszystko, co dotyczy tego przedsięwzięcia. Płacę ci fortunę. W zamian oczekuję
współpracy.
- Czy ty kiedykolwiek słyszałeś odpowiedz  nie"?
- Z rzadka, a tylko wtedy podchodzę do niej poważnie, jeśli kryje się za nią
jakiś logiczny powód.
Limuzyna zatrzymała się pod jednopiętrowym domem, zbudowanym w
dziewiętnastowiecznym stylu i otoczonym dębami. Wysiedli i Cade rozejrzał się
wokół. Na tle ciemnych pól i lasów dom prezentował się naprawdę pięknie.
29
S
R
- Piękne drzewa i dom, Katherine - szepnął Cade z zamyśleniem. - A więc to
tutaj mieszkasz. - Odprowadził ją do drzwi.
- W porzÄ…dku, Cade, poddajÄ™ siÄ™. Jutro wezmÄ™ ze sobÄ… przyrzÄ…dy miernicze.
Chciałabym się od razu przyjrzeć wszystkim pokojom, a potem pracować kolejno w
każdym z nich. - Na ganku obróciła się do niego i spojrzała mu w twarz. - Dziękuję,
że pomogłeś dzisiaj dzieciom i... za ofertę pracy... - urwała, widząc, że Cade staje
tuż koło niej.
Instynktownie przywarła do drzwi.
- Dopiero teraz zaczynam odczuwać przyjemność z ich zarobienia -
powiedział, zwracając się raczej do siebie niż do niej.
Patrzyli na siebie w milczeniu. Zaczęła szybciej oddychać i czuła, że nogi się
pod nią uginają. Nie mógł nie pamiętać, ile razy całował ją na dobranoc, gdy się
rozstawali pod jej rodzinnym domem.
Przerywając tę chwilę, Katherine nacisnęła klamkę, a on zrobił krok w tył.
- Dobranoc, Katherine. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę twoje prace
- rzucił Cade na odchodnym.
W istocie myślał o czymś innym. I Katherine doskonale wiedziała o czym.
Wślizgnęła się do domu i zamknęła za sobą drzwi, opierając się o nie ciężko.
Serce waliło jej jak oszalałe. Czy będzie w stanie dla niego pracować i oprzeć się
jego uwodzicielskim zabiegom? A skąd pewność, że będzie próbował ją uwieść?
Myśli latały jej po głowie jak szalone. Może się myliła, ale miała wrażenie, że tego
wieczoru Cade musiał dołożyć starań, żeby się trzymać od niej z daleka.
Czuła jednocześnie ożywienie i wyczerpanie. Przez cały wieczór jej serce
wypełniały sprzeczne uczucia. Cade był tutaj! Chciałaby móc zaraz po rozstaniu
przestać o nim myśleć, ale wiedziała, że to niemożliwe. Czy w ogóle będzie mogła
dzisiaj zasnąć? Wszystko w niej krzyczało, że Cade wrócił. Po dziewięciu długich
latach nieobecności. Przypomniała sobie swój wybuch tego wieczoru. Uśmiechnęła
się pod nosem. Przynajmniej poczuła ulgę. Jednak od jutra zaczyna się praca. Musi
30
S
R
być profesjonalistką. Opanować uczucia, nie okazywać ani wściekłości, ani tym
bardziej tego, jak bardzo go pragnie. Katherine nie zgodziłaby się przyjąć tej pracy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl