[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poczuł nagłą ochotę na kolejne piwo. Odniósł wrażenie, że w okolicy aż roi się
od wariatów. Potrzebował czegoś mocniejszego, żeby oprzeć się pokusie
dołączenia do ich grona.
Callie spojrzała na zegarek i zagryzła wargi. Grała już z Romeem, jak kazał się
nazywać młody przeciwnik, ponad trzy godziny, Ian pewnie wychodził z siebie.
Wolała jednak o tym nie myśleć.
yle oceniła Romea. Chłopak przywykł do towarzystwa ładnych kobiet. Nie
mogła wyprowadzić go z równowagi demonstrowaniem swoich wdzięków i
musiała polegać wyłącznie na warsztacie. Miała ochotę zapiąć się pod szyję, gdyby
nie to, że obawiała się, iż będzie to oznaką słabości.
Zmarszczyła brwi, obserwując dwie bile znajdujące się jeszcze na stole. Jedna z
nich leżała tuż przy łuzie. Niestety, druga wylądowała na środku stołu. Będzie
musiała uderzyć  hakiem", żeby poradzić sobie obiema. W domu nie miała z tym
najmniejszych trudności, ale teraz czuła się zdekoncentrowana. Denerwowała ją
obojętność przeciwnika. Romeo wygrał już i tak sporo pieniędzy. Jeśli teraz
sfuszeruje to uderzenie, będzie musiała przerwać grę.
Spojrzała na siedzącego w kącie wspólnika. Wyglądał jak manekin. Słyszała już
o nim. Zawsze wybierał młodych i najlepszych. Wyciągał z nich pózniej kupę
szmalu. Lubił ryzyko i przygodę, chociaż nigdy nie dawał po sobie poznać, że gra
go podnieca.
Callie wzięła głęboki oddech i postanowiła pójść na całość.
 Muszę się spieszyć  mruknęła.  Czeka na mnie przyjaciel. Zagrajmy teraz o
podwójną stawkę...
 Podwójną?  Romeo zaśmiał się głośno.  Nie szkoda ci pieniędzy?
Callie nawet na niego nie spojrzała. Cały czas obserwowała wspólnika, w
nadziei że uda jej się wyczytać coś z kamiennej twarzy. Gdyby teraz wygrała,
miałaby dość pieniędzy, żeby wybrać się na turniej. Gdyby przegrała... Cóż, Ian
prawdopodobnie nie darowałby jej tego do końca życia.
Kukła z kąta pokiwała głową, jakby ktoś pociągnął za sznurki. Callie spojrzała
na bile. Oparła się pokusie zakrycia twarzy dłońmi.
Na pewno ci się uda, mówiła sobie. Robiłaś to przecież w domu setki razy. Co
innego jednak grać w zaciszu domowej biblioteki, a co innego zrobić coś dla
pieniędzy. Callie zdawała sobie z tego sprawę. Nerwy miała napięte jak postronki.
Ułożyła ostrożnie dłoń na suknie i uderzyła bilę. Odwróciła się, żeby nie
patrzeć, co się dzieje. Po chwili zerknęła na stół. Bila znajdowała się dokładnie
tam, gdzie być powinna.
 Do licha!  krzyknÄ…Å‚ z podziwem Romeo.  To mi dopiero uderzenie!
Dziewczyna stwierdziła z ulgą, że nie ma w nim choćby odrobiny wrogości.
Zawodowcy zawsze walczyli zajadle, potrafili jednak przegrywać. Uderzyła bilę po
raz ostatni i opadła bez siły na krzesło. Wspólnik wręczył jej pieniądze i wyszedł
bez słowa.
Romeo uśmiechnął się do niej.
 Wiesz, Doc, jesteś naprawdę znakomita! Może zagramy teraz dla
przyjemności?
Potrząsnęła głową i pogładziła ulubiony kij, który zabrała ze sobą w podróż.
 Naprawdę ktoś na mnie czeka. Mieliśmy wyjechać z miasta parę godzin temu.
Boję się, że mnie teraz oskalpuje.
Romeo otoczył ją ramieniem. Wyszli z małej salki i skierowali się do baru.
 Jeśli chcesz, mogę być twoim gorylem  zaproponował.
Callie uśmiechnęła się pod nosem.
 Nie, nie... JakoÅ› sobie poradzÄ™.
 Następnym razem liczę na rewanż.
Poklepała go po plecach.
 Jasne. Jak tylko będę w okolicy...
Od paru chwil szukała wzrokiem Iana. Dostrzegła go dopiero teraz. Tak jak się
spodziewała, był wściekły. Kiedy spojrzał na Romea, pobladł i zacisnął pięści.
Odsunęła się odruchowo od partnera i posłała łanowi błagalne spojrzenie. Nic nie
pomagało. Był chory z zazdrości.
Pożegnała się pospiesznie z graczem i podeszła do Iana.
 Gotowy?  spytała.  Zaraz wyjeżdżamy.
Zmierzył dziewczynę niechętnym spojrzeniem i wyciągnął oskarżycielski palec
w stronę rozpiętej bluzki. Zachowywał się tak, jakby jej w ogóle nie słyszał.
 Dlaczego jej po prostu nie zdejmiesz?  spytał sarkastycznym tonem.
Callie wpadła w złość.
 Skąd wiesz, że tego nie zrobiłam?
Oczy Iana błysnęły złowrogo. Poczuła, że zimny dreszcz przebiegł jej po
plecach. Nie chciała się jednak poddać.
 Gdzie Devon?  spytała.
 Wyszedł dwie i pół godziny temu.
 Dowiedziałeś się, o co chodzi?
Wzruszył ramionami.
 Facet ma nie po kolei w głowie i...  zawiesił głos  jakieś kłopoty. Ale nie
chce o nich mówić. Próbowałem różnych sposobów.
 Wiem, że jesteś na mnie wściekły  powiedziała.  Powinieneś mnie jednak
najpierw wysłuchać... Miałam swoje powody...
 Nie mam wątpliwości, że zawsze znajdzie się powód, żeby obściskiwać się z
jakimś szczeniakiem  warknął.  Skończyłaś już?
Callie zagryzła wargi. Nie zasłużyła na takie traktowanie.
 Wypchaj się  wykrztusiła w końcu.  Idę do samochodu.
 Każda potrafi uciec  syknął i złapał ją za ramię.
 Co to ma znaczyć?  krzyknęła, próbując wyrwać się z jego uścisku.  Daj mi
spokój.
 Uważaj lepiej...  powiedział z błyskiem w oczach.
 Czy to grozba?  spytała.
 Zapewne tak  mruknÄ…Å‚.
Callie wiedziała, że Ian nie chce jej skrzywdzić. Nie należał do mężczyzn
stosujących przemoc wobec kobiet. Bez słowa protestu dała się wyprowadzić na
zewnÄ…trz.
 Zrobiłam to dla ciebie...
 Mhm  mruknÄ…Å‚.
 NaprawdÄ™...
 Jasne.
Otworzył drzwi i wepchnął ją do samochodu. Przeszedł na drugą stronę i
wsunął się na swoje miejsce. Dziewczyna kaszlnęła cicho.
 Hm... Czy możesz powiedzieć, ile piw wypiłeś w barze?  spytała ostrożnie.
 Nie twój interes. Nie jestem pijany, jeśli to masz na myśli. Zapnij pasy.
Callie zastanawiała się, co robić. Nie chciała się wdawać w zbędne dyskusje,
Ian wprawdzie wyglądał na pijanego, ale pozory mogły przecież mylić. Wuj
Quincy wyglądał czasami na zupełnie trzezwego, a był zalany w trupa.
Patrzyła na niego z niepokojem, Ian przesunął się w jej kierunku i naparł na nią
całym ciałem. Nawet nie usiłowała się bronić. Czuła, że zródłem gniewu jest jego
zraniona duma. Pocałował ją, a następnie przytulił do siebie.
 Doprowadzasz mnie do szaleństwa  szepnął.  Nie mogę już tego znieść,
Callie. Godzinami myślałem o tym, jak ten facet się w ciebie wpatruje, a potem
nagle pojawiliście się objęci. Myślałem, że stłukę go na kwaśne jabłko...
 Zupełnie niepotrzebnie...
Ian odsunął się trochę i spojrzał jej głęboko w oczy.
 Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?  spytał.
Callie zaczerwieniła się. Nie mogła wydusić z siebie słowa. Na szczęście Ian
nie czekał na odpowiedz. Usiadł prosto i powiedział: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl