[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdzie podziewałeś się przez te wszystkie lata?
Chciałem odpowiedzieć, ale w gruncie rzeczy nie zależało jej, by to usłyszeć.
Widzisz, jestem już tak blisko celu!
Triumfalnym gestem pokazała mi wnętrze garderoby, wypełnione bukietami kwiatów.
Poczciwa panna Slater musi być dumna z twoich sukcesów .
Ta stara? Ależ skąd. Wiesz, ona chciała, żebym studiowala w konserwatorium i śpiewała
na uroczystych koncertach. Ale ja jestem artystką. Właśnie tu, w teatrze rewiowym, mogę
wyrazić samą siebie .
W tym momencie wszedł do garderoby przystojny mężczyzna w średnim wieku. Wyglądał
dystyngowanie. Widząc jego zachowanie zorientowałem się od razu, że jest jej protektorem.
Spojrzał na mnie z ukosa.
To mój przyjaciel z dzieciństwa wyjaśniła Annette. Przejeżdżając przez Paryż,
zobaczyÅ‚ na afiszu moje zdjÄ™cie et voilà!
Mężczyzna stał się bardzo uprzejmy. W mojej obecności wyjął z kieszeni bransoletkę
wysadzaną rubinami i brylantami i zapiął ją na nadgarstku Annette. Kiedy szykowałem się do
wyjścia, spojrzała na mnie triumfalnie i szepnęła:
Dopięłam swego, widzisz? Cały świat stoi przede mną otworem .
Ale wychodząc z garderoby, usłyszałem jej ostry, suchy kaszel. Wiedziałem, co to
oznacza. Odziedziczyła go po chorej na gruzlicę matce.
Ponownie zobaczyłem Annette dopiero po dwóch latach. Schroniła się wtedy u panny
Slater. Jej kariera była przekreślona. Miała zaawansowaną gruzlicę, a lekarze orzekli, że jej
stan jest beznadziejny.
Och! Nigdy nie zapomnę tego widoku! Leżała w ogrodowej altanie. Trzymano ją na
dworze w dzień i w nocy. Jej zapadnięte policzki pokrywał niezdrowy rumieniec, a oczy
błyszczały gorączkowo. Ciągle kaszlała.
Kiedy mnie powitała, dostrzegłem w niej desperację, która mnie przeraziła.
Miło cię widzieć, Raoul. Wiesz, co oni mówią?& %7łe może już nigdy nie wyzdrowieję.
Mówią to za moimi plecami, rozumiesz? Rozmawiając ze mną, uspokajają mnie i pocieszają.
Ale to nieprawda, Raoul, to nieprawda! Nie pozwolę sobie umrzeć. Umrzeć? Teraz, kiedy
czeka mnie tak piękna przyszłość? Najważniejsza jest wola życia. Tak twierdzą obecnie
wszyscy wielcy lekarze. Nie należę do słabych, którzy łatwo rezygnują. Już teraz czuję się
nieporównanie lepiej& nieporównanie lepiej, czy słyszysz?
Uniosła się na łokciu, by podkreślić wymowę swoich słów, a potem opadła na poduszki w
ataku kaszlu, który wstrząsał jej szczupłym ciałem.
Ten kaszel& to nic takiego powiedziała, z trudem chwytając powietrze. Krwotoki
też mnie nie przerażają. Jeszcze zaskoczę tych lekarzy. Liczy się tylko siła woli. Pamiętaj,
Raoul, zamierzam żyć .
To było żałosne, naprawdę żałosne.
W tym momencie pojawiła się Felicie Bault z tacą, na której stała szklanka gorącego
mleka. Podała szklankę Annette a potem patrzyła jak ta pije. Nie potrafiłem zgłębić wyrazu
jej twarzy. Malowało się na niej coś w rodzaju złośliwej satysfakcji.
Annette też dostrzegła to spojrzenie. Z wściekłością strąciła szklankę, która rozbiła się na
kawałki.
Widzisz ją? Zawsze tak na mnie patrzy. Cieszy się, że mam umrzeć! Tak, jest z tego
bardzo zadowolona. Ona, zdrowa i silna! Spójrz na nią, nigdy w życiu nie chorowała, nawet
przez jeden dzień! A wszystko to na nic. Co z tego, że jest taka duża i mocna? Co jej z tego
przyjdzie?
Felicie schyliła się i zaczęła zbierać kawałki potłuczonej szklanki.
.,Nie przejmuję się tym, co ona wygaduje odezwała się wreszcie bezbarwnym głosem.
Jakie to ma znaczenie? Ja jestem uczciwÄ… dziewczynÄ…, ot co. Nie tak jak ona. Ona
niedługo odpokutuje za swoje grzechy w czyśćcu. Jestem chrześcijanką, więc nic nie mówię .
Nienawidzisz mnie! krzyknęła Annette. Zawsze mnie nienawidziłaś! Ach, ale ja i
tak potrafię cię zauroczyć. Mogę cię zmusić do robienia tego, co zechcę. Gdybym cię teraz
poprosiła, uklękłabyś przede mną tu, na trawie .
Głupstwa gadasz powiedziała Felicie z zakłopotaniem.
.Ależ tak, zrobisz to. Zrobisz. %7łeby sprawić mi przyjemność. Uklęknij. Proszę cię o to, ja,
Annette. Na kolana, Felicie .
Nie wiem, czy wpłynął na to błagalny ton jej głosu, czy jakiś głębszy motyw, ale Felicie
usłuchała. Osunęła się powoli na kolana, rozpościerając ramiona. Na jej twarzy malowały się
bezmyślność i głupota.
Annette odrzuciła głowę do tyłu i zaniosła się perlistym śmiechem.
Spójrz na nią, na tę bezmyślną twarz! Popatrz jaka jest śmieszna. Możesz już wstać,
Felicie, dziękuję! Niepotrzebnie się na mnie boczysz. Jestem twoją panią. Musisz robić to, co
ci każę .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]