[ Pobierz całość w formacie PDF ]

westchnął, żałował, że nie
może naradzić się z Michaiłem.
-Nie przeszkadzajcie mu powiedział
Grigori. Ona
potrzebuje go teraz bardziej niż my. Jeśli
umrze, stracimy go, i szanse na jakąś przyszłość dla naszej rasy. Noelle była ostatnią
kobietą, która
przetrwała, i to ponad pięćset lat temu. Kobiety są nam niezbędne, by nie dopuścić do
biologicznej
zagłady Karpatian. Musimy odzyskać siły. To jeszcze nie koniec.
Michaił poruszył się i spojrzał ze znużeniem.
-Tak, to nie koniec. Zostało chyba czworo turystów. Eugene Slovensky, Kurt von Halen.
Nie znam
tożsamości dwóch pozostałych, nawet nie wiem, czy są w to zamieszani. Ich nazwiska
powinny
być w gospodzie, pani Galvenstein może je nam podać. Przymknął
oczy. Wsunął palce we włosy
Raven, jakby mógł w ten sposób zawrócić ją z krawędzi śmierci.
Jacąues patrzył, jak z miłością gładzi jej włosy.
-Możemy ją na kilka godzin umieścić w ziemi, Grigori?
-To powinno przyspieszyć proces gojenia.
Erie i Jacąues zeszli na dół przygotować piwnicę, jednym zaklęciem otworzyli ziemię,
przygotowali miejsca tak, żeby dwa ciała mogły lec obok siebie. Ostrożnie przenieśli tam
Raven.
Michaił nie odstępował jej na krok, nie mówił ani słowa, całą uwagę skupił na jej sercu,
płucach,
na podtrzymaniu tego wątłego światełka, które zawierało jej wolę życia.
Opuścił się głęboko w ziemię, poczuł lecznicze właściwości żyznej gleby, która otuliła
go jak
miękka pościel. Przytulił Raven.
Poruszył dłońmi i nad ich głowami stworzył niewidki tunel, a potem rozkazał ziemi, żeby
siÄ™
nad nimi zamknęła. Ziemia szczelnie zapełniła przestrzeń wokół jego nóg, jej nóg,
zakryła ich
ciała, skrywając głęboko w sobie.
Serce Raven nagle przyspieszyło, na moment wypadło z rytmu, zaczęło bić nierówno
mimo
spokojnego rytmu jego serca. %7łyję! Oni mnie grzebią za życia!
Nie ruszaj się, maleńka, jesteśmy stworzeniami ziemi Ona nas uzdrawia. Nie jesteś tu
sama.
Jestem przy tobie.
Nie mogę oddychać.
Oddycham za nas oboje.
Nie zniosÄ™ tego. Niech oni przestanÄ….
Ziemia ma lecznicze właściwości. Pozwól im działać Jestem Karpatianinem, związanym z
ziemią. Nie trzeba się bać. Ani wiatru, ani ziemi, ani wody. jesteśmy jednością.
Nie jestem Karpatianką. Wpadła w panikę.
Jesteśmy jednością. Nic nie może ci się stać.
Odcięła się od niego, zaczęła rozpaczliwie walczyć, co dla niej mogło się skończyć
fatalnie.
Zdał sobie sprawę, że nie ma sensu siłować się z nią. Nie mogła znieść myśli, że jest
zakopana w
ziemi. Natychmiast pozwolił im wyłonić się spod ziemi, zmusił jej serce, żeby zaczęło
bić
zwyczajnym rytmem, wychynÄ…Å‚ na powierzchniÄ™ z Raven w ramionach.
-Tego się obawiałem powiedział
do Jacques'a, który był w piwnicy. Karpatiańska
krew krąży z
mocą w jej żyłach, ale umysł narzuca jej ludzkie ograniczenia. Pogrzebanie w ziemi
oznacza
śmierć. Ona nie jest w stanie tolerować głębokiej ziemi.
-Więc musimy ziemią ją obłożyć.
-Jacques, jest taka słaba. . Michaił
tulił Raven, przepełniony bólem. To,
co jej zrobiono,
zupełnie nie ma sensu...
-Owszem, nie ma zgodził
siÄ™ JacÄ…ues.
-Byłem wobec niej samolubny. I jestem samolubny. Powinienem był pozwolić jej
odnalezć
spokój, ale nie mogłem.
Poszedłbym za nią, Jacąues, ale nie wiem, czy umiałbym odejść z tego świata tak
spokojnie, jak
powinienem
-A co z nami? Ona jest dla nas szansą, nadzieją. Musimy mieć nadzieję, Michaił. Bez niej
nikt
długo nie wytrwa. Wierzymy w ciebie; wierzymy, że znajdziesz odpowiedz dla nas
wszystkich. JacÄ…ues
zatrzymał się przy drzwiach piwnicy. Pojdę
po materac. Z Byronem i Erikiem
pokryjemy go najbardziej życiodajną ziemią, jaką uda nam się znalezć.
-Oni się pożywili?
-Noc jeszcze trwa, mamy dużo czasu.
Przygotowali w piwnicy lecznicze posłanie, używając ziół i kadzideł, pokryli materac
dziesięciocentymetrową warstwą ziemi. Michaił ułożył się obok Raven, z jej głową na
swojej
piersi, obejmował ją ramionami. Jacąues obłożył ją z boków ziemią tak ściśle, że
podkreślała
kształty jej ciała. Potem uformowali z ziemi lekkie okrycie, a z wierzchu dodali cienki
pled, żeby
mogła czuć przy twarzy i na szyi uspokajającą miękkość bawełny.
-Nie pozwól jej się ruszać, Michaił powiedział
Jacques. Rany
zamykają się, ale wciąż traci
krew. Możemy dać jej trochę za parę godzin.
Michaił przytulił policzek do jej jedwabistych włosów i przymknął oczy.
-Idz, Jacques, pożyw się, zanim padniesz mruknął
ze znużeniem.
-Pójdę, kiedy wrócą inni. Nie zostawimy ciebie i twojej kobiety bez ochrony.
Michaił poruszył się, jakby chciał protestować, ale potem kąciki zaciętych ust uniosły mu
siÄ™ w
szerokim uśmiechu.
-Przypomnij mi, że mam się za ciebie wziąć i dać ci nauczkę, kiedy już będę w lepszej
formie. Kiedy
zapadał w sen, trzymając Raven w ramionach, jeszcze dzwięczał mu w uszach śmiech
Jacques'a.
Na zewnątrz deszcz osłabł i zmienił się w lekką mżawkę, a wiatr oddalił się, zabierając
ze sobÄ…
burzowe chmury.
Ziemia uciszyła się po serii wstrząsów. Koty, psy i żywy in wentarz uspokoiły się i
zaczęły
zachowywać normalnie.
Raven budziła się powoli, boleśnie, w ramionach Michaiła. Zanim otworzyła oczy,
oceniła
sytuację. Została ranna, powinna już nie żyć. Ich telepatyczna więz była jeszcze silniejsza
niż
dotąd. Zawrócił ją znad skraju śmierci, a potem stwierdził, że pozwoli jej odejść ale
odejdzie
razem z nią. Słyszała teraz różne odgłosy domu, który skrzypiał jej nad głową,
uspokajajÄ…cy
dzwięk deszczu wybijał rytm na dachu, na oknach. Ktoś chodził po domu. Gdyby się
skupiła, wie
działaby, kto i gdzie w domu był, ale nie wydawało jej się warte zachodu.
Powoli przypominała sobie to, co przeżyła. Horror. Uwięzioną kobieta, która zaczynała
rodzić,
obrzydliwy fanatyzm, który doprowadził do szaleństwa i brutalnego morderstwa, twarz
Jacoba,
kiedy ją uderzył, rozdarł ubranie.
Cichy okrzyk strachu Raven sprawił, że ramiona Micha iła objęły ją ściślej. Przytulił
brodÄ™ do
jej głowy.
-Nie myśl o takich rzeczach. Pozwól, że znów cię uśpię
Przycisnęła palce do jego gardła, musiała poczuć ten uspokajający, miarowy puls.
-Nie, chcę pamiętać, jakoś się z tym uporać.
Zaniepokoił się.
-Raven, jesteś słaba. Potrzebujesz więcej krwi, więcej snu. Miałaś bardzo poważne rany.
Poruszyła się, leciutko przeniosła ciężar ciała. Szarpnął nią ból.
-Nie mogłam cię dosięgnąć. Próbowałam, Michaił, ze względu na tamtą kobietę.
Uniósł jej palce do swoich ciepłych ust, przytrzymał je tam.
-Nigdy więcej, Raven, cię nie zawiodę.
W jego sercu i umyśle było więcej bólu niż w jej ciele.
-To ja zdecydowałam się iść za nimi, Michaił. Zdecydowałam się w to wtrącić i pomóc
tej
kobiecie. Dobrze wiedziałam, do czego są zdolni tamci ludzie. To nie tak, że
wpakowałam się w
tę sytuację na oślep. Nie obwiniam cię i proszę, nie myśl, że mnie zawiodłeś.
Pozwól
mi się uśpić szepnął
cicho, pieszczotliwym głosem, muskając ustami palce, żeby
wzmocnić prośbę.
Zgodziła się, nie chciała tchórzyć. Jak to możliwe, że w ogóle jeszcze żyła? Pamiętała tę
straszną chwilę, kiedy dłonie Jacoba zacisnęły się na jej piersiach. Nieczyste. Skóra aż ją
zamrowiła na to wspomnienie. Miała ochotę szorować ją, aż całą zedrze. Jego twarz
wykrzywiona
złością, szaleństwem w oczach. Zmiertelne ciosy nożem.
Burza, trzęsienie ziemi, błyskawice, grzmoty. Wilki rzucające się na Summersów, na
Hansa.
Skąd to wiedziała, dlaczego widziała to tak wyraznie oczyma duszy? Twarz Jacoba
zmieniona
strachem, oczy wytrzeszczone z przerażenia, nóż sterczący mu z gardła. Dlaczego jeszcze
żyła? I
skąd to wszystko wiedziała?
Wściekłość Michaiła. Była niewyobrażalna, przekraczała zwykłe cielesne ograniczenia.
Nic nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl