[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdybym mógł zobaczyć jeden z tych plecaków, madame?
Pani Hubbard zaprowadziła detektywa do pokoju Colina McNabba. Colina nic było, ale pani
Hubbard otworzyła szafę, pochyliła się i wyciągnęła plecak, który podała Poirotowi.
Proszę bardzo, monsieur Poirot. Jest dokładnie taki sam, jak ten, który zginął, a który potem
znalazł się pocięty.
Nie tak łatwo go pociąć mruknął Poirot, z uznaniem macając plecak. Niewiele da się tu
zdziałać małymi nożyczkami.
Na pewno nie. Trudno sobie wyobrazić, żeby& na przykład, mogła to zrobić dziewczyna.
Powiedziałabym, że wymagało to pewnej siły. Siły, a także złośliwości, wie pan.
Wiem, tak wiem. Nie jest to przyjemne. Nie jest przyjemnie o tym myśleć.
A potem, kiedy znaleziono apaszkę Valerie, także w strzępach, pomyślałam sobie, że& jakby
to powiedzieć. .. wygląda to na działanie niepoczytalne.
Czy tak? Myślę, że tu się pani myli, madame. W tym działaniu nie ma nic niepoczytalnego.
Ma ono cel i zamysł, i powiedziałbym, metodę.
Cóż, pan się zna na tych sprawach lepiej niż ja, monsieur Poirot zgodziła się pani Hubbard.
Ja wiem tylko tyle, że mi się to nie podoba. O ile mogę sądzić, mamy tu bardzo miłą gromadkę
młodych ludzi i byłoby mi niezmiernie przykro pomyśleć, że jedno z nich jest& nie takie, jakim
bym je chciała widzieć.
Poirot podszedł do drzwi balkonowych. Otworzył je i znalazł się na staroświeckim balkonie.
Pokój wychodził na tyły domu. Poniżej znajdował się mały, zaniedbany ogródek.
Tu jest ciszej niż od frontu, prawda? spytał.
Może. Ale Hickory Road nie jest hałaśliwą ulicą. A znowu z tej strony słyszy się całą noc
koty. Drą się, strącają pokrywy z pojemników na śmiecie.
Poirot spojrzał w dół na cztery duże poobijane pojemniki na popiół oraz najrozmaitsze
podwórzowe rupiecie.
Gdzie jest kotłownia?
Tam są drzwi, zaraz obok szopy z węglem.
WidzÄ™.
62
Spoglądał w dół w zamyśleniu.
Czyje jeszcze pokoje wychodzÄ… na tÄ™ stronÄ™?
Obok jest pokój Nigela Chapmana i Lena Batesona.
A dalej?
Dalej to już następny budynek i pokoje dziewcząt. Pierwszy .był Celii, w następnym mieszka
Elizabeth Johnslon, a w ostatnim Patricia Lane. Valerie i Jean Tomlinson majÄ… pokoje od ulicy.
Poirot kiwnął głową i wrócił do pokoju.
Schludny jest ten młody człowiek mruknął, rozglądając się wokół z uznaniem.
Tak. U Colina jest zawsze porządek. Niektórzy chłopcy mieszkają w straszliwym bałaganie
objaśniła pani Hubbard. Szkoda, że nie widział pan pokoju Lena Batesona. Ale to miły chłopak,
monsieur Poirot dodała wyrozumiale.
Powiada pani, że plecaki kupuje się w sklepie na końcu ulicy?
Tak. Jak siÄ™ ten sklep nazywa?
Wie pan, monsieur Poirot, kiedy mnie pan tak pyta, nie mogę sobie przypomnieć. Chyba
Mabberley. Albo Kelso. Wiem, że nie brzmi to zbyt podobnie, ale dla mnie to jakby ten sam typ
nazwy. Prawdopodobnie dlatego, że znałam kiedyś rodzinę o nazwisku Kelso oraz inną, noszącą
nazwisko Mabberley i wszyscy ci ludzie wydawali mi siÄ™ identyczni.
Aha powiedział Poirot. To jedna z tych rzeczy, które mnie zawsze fascynują.
Niewidoczne ogniwo.
Jeszcze raz wyjrzał przez okno na ogródek, następnie pożegnał panią Hubbard i wyszedł z
pensjonatu.
Poszedł Hickory Road do rogu i skręcił w główną ulicę. Bez trudu rozpoznał opisany przez panią
Hubbard sklep. Na wystawie znajdowały się w dużej ilości koszyki na prowiant, plecaki, termosy,
sprzęt sportowy wszelkiego rodzaju, szorty, bluzy, hełmy tropikalne, namioty, kostiumy kąpielowe,
lampy rowerowe, latarki jednym słowem wszystko, o czym tylko może zamarzyć wysportowana
młodzież. Na szyldzie, jak zauważył, nie było ani nazwiska Mabberley, ani Kelso, ale Hicks.
Przyjrzawszy się uważnie wystawionym w oknie towarom, Poirot wkroczył do sklepu i wyraził
życzenie nabycia plecaka dla rzekomego siostrzeńca.
On robi le camping rozumie pan wyjaśnił, starając się, by brzmiało to jak najbardziej z
cudzoziemska idzie na nogach z innymi studentami i wszystko, co potrzebuje, niesie na plecach,
a samochody i ciężarówki, które jadą, go zabierają.
Właściciel, niski, usłużny mężczyzna o rudawoblond włosach, zrozumiał w lot.
Ach, autostop powiedział. Oni wszyscy dzisiaj to uprawiają. Autobusy i koleje muszą
ponosić duże straty. Niektórzy z tych młodych ludzi objeżdżają autostopem całą Europę. Szanowny
pan życzy sobie plecak. Zwykły plecak?
Ja tak rozumiem. Owszem. Ma więc pan różne?
Mamy kilka lżejszych dla pań, ale tu jest model standardowy. Dobry, mocny, nie do zdarcia i
naprawdę tani, może mi pan wierzyć.
Wyciągnął solidny płócienny plecak, będący, o ile Poirot mógł ocenić, dokładną kopią tego, który
oglądał w pokoju Colina. Obejrzał go starannie, zadał kilka dziwacznych i niepotrzebnych pytań,
po czym z miejsca zapłacił gotówką.
Tak, tak, wiele ich sprzedajemy mówił mężczyzna, pakując plecak.
Dużo studentów mieszka w pobliżu, tak?
Tak. W tej okolicy mieszka wielu studentów.
Jest jeden dom młodzieżowy, tak mi się wydaje, na Hickory Road?
Tak jest, sprzedałem kilka różnych artykułów młodym panom stamtąd. I młodym panienkom.
Zwykle tu przychodzą kupić, co im potrzeba, zanim wybiorą się na wycieczkę. U mnie ceny są
niższe niż w wielkich magazynach i zawsze im to mówię. Proszę bardzo, paczka gotowa. Jestem
pewien, że pański siostrzeniec nie będzie miał powodów do narzekań.
63
Poirot podziękował i wyszedł z plecakiem. Przeszedł może ze dwa kroki, kiedy poczuł rękę na
ramieniu. Był to inspektor Sharpe.
Oto człowiek, którego chciałem zobaczyć powiedział Sharpe.
Skończył pan przeszukiwanie domu?
Tak, ale nie wiem, czy cokolwiek osiągnąłem. Tutaj zaraz jest lokal, gdzie można dostać
bardzo przyzwoitą kanapkę i filiżankę kawy. Niech pan pójdzie ze mną, jeśli nie jest pan zajęty.
Chciałbym z panem pogadać.
Barek był prawie pusty. Obaj mężczyzni zanieśli swoje talerze i filiżanki do małego stolika w
rogu. Sharpe opowiedział o wynikach swoich rozmów ze studentami.
Jedyną osobą, przeciw której mamy w ogóle jakieś dowody mówił jest młody Chapman.
Ale sęk w tym, że mamy ich aż za wiele. Trzy rodzaje trucizn przeszły przez jego ręce! Nie ma
jednak powodu sądzić, że żywił wrogie uczucia wobec Celii. Poza tym wątpię, czy zwierzałby się
tak szczerze ze swoich działań, gdyby był naprawdę winien.
To jednak otwiera i inne możliwości.
Tak, te wszystkie trucizny wrzucone do szuflady. Głupi, młody osioł!
Przeszedł do Elizabeth Johnston i jej relacji o tym, co słyszała od Celii.
Jeżeli mówiła prawdę, jest to ważne.
Bardzo ważne zgodził się Poirot. Inspektor zacytował: Jutro będę wiedziała więcej .
Niestety jutro nie nadeszło dla tej biednej dziewczyny. Czy pańskie przeszukanie domu coś
dało?
Wyszło parę rzeczy, które były& jakby tu powiedzieć?& raczej niespodziewane.
Na przykład?
Elizabeth Johnston jest członkiem Partii Komunistycznej. Znalezliśmy jej legitymację
partyjnÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]