[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kłamał. Cały czas kłamał. I to nie ze względu na
niÄ…, lecz na siebie samego.
Tim doprowadził do konfrontacji z Alexem następ-
nego ranka.
Nora zarządziła, że ona, Ahmed i Gamal mają
zakończyć prace nad przesiewaniem piasku z zawalo-
nego tunelu. Zaś Alex i Tim mieli za zadanie zająć się
pierwszą jaskinią tą, nad którą zespół pracował na
poczÄ…tku.
Od strony profesjonalnej była to słuszna decyzja.
Alex zaklął w duchu. Nora mogła być pewna, że przez
kilka dni nie będzie miała okazji się na niego natknąć.
Jaskinia, w której pracowali Alex i Tim, była
zupełnie różna od tej z tunelem. Tu była tylko jedna
wysoka, ogromna komnata, z szerokim wejściem,
Taniec na pustyni 151
które wpuszczało do środka mnóstwo światła. Nie-
które z wyznaczonych do prac badawczych sekcji były
już dokładnie zbadane. W jednej z pozostałych sie-
dział Tim i badał naniesiony przez wieki piasek.
Alex pracował bliżej wejścia. Tutaj na ścianach
pozostały ślady odymienia i Alex miał nadzieję odkryć
pozostałości paleniska sprzed tysięcy lat.
Z jakiegoś powodu ta nużąca zwykle praca wcale
mu dziś nie doskwierała.
To, co przyprawiało go o męki, to ta narzucona
przez Norę jej nieobecność ta dzieląca ich fizyczna
odległość. I wspomnienie ich tak jeszcze niedawnej
bliskości... A potem tego, co zrobił kiedy spojrzał na
nią, w jej ciepłe oczy, i powiedział te straszne słowa...
Same kłamstwa.
O nie ona wczoraj nie igrała z miłością.
Ale to nie przez jej uczucie, ani przez żadne
poczucie honoru, czy też poczucie winy, on się
wycofał, a raczej odsunął się od niej jak oparzony... To
wszystko przez strach. Przez potworną panikę. I choć
wiele go to kosztowało, musiał być ze sobą szczery.
Nawet jeśli Norę okłamał.
Bo oto on też nie igrał wczoraj z miłością. I ta
świadomość przeraziła go niemal tak, jak owe kosz-
mary, które straszyły go w nocy.
Na Boga! Co siÄ™ z nim dzieje?...
Wczoraj wróciliście bardzo pózno w nocy usły-
szał głos Tima.
Alex skrzywił się. Tak bardzo zatopił się we
własnych myślach, że niemal zapomniał o obecności
młodego doktora Gainesa.
152 Eileen Wilks
Mieliśmy wiele spraw do załatwienia w mieście.
I skorzystaliście z okazji, żeby zatrzymać się
w hotelu, zrobić pranie i wziąć prysznic...
Alex spojrzał na niego zwężonymi oczami.
Przykro mi, że się nie załapałeś.
Mnie to nie martwi. Tim nie patrzył na niego.
Wkrótce nadrobię te straty. Już niedługo u nas
zabawisz, prawda, Bok?
Alex poczuł, że traci resztki cierpliwości.
Wiesz, Gaines, sądziłem, że uważasz się za
przyjaciela Nory.
Jestem jej przyjacielem.
Więc dość pochopnie wyciągasz wnioski. Chyba
nie sugerujesz, że w tym hotelu oddawaliśmy się
przez kilka godzin cielesnym uciechom?
Tim odwrócił się w jego stronę. Spurpurowiał na
twarzy. Nie było to zażenowanie, lecz wściekłość.
Masz niewyparzony język, Bok. Dziwne, że
dotąd nikt ci go nie wyrwał.
Usta Alexa wykrzywił kwaśny uśmiech.
A ty masz cholernie bujnÄ… wyobrazniÄ™. Jako
przyjaciel Nory powinieneś wiedzieć, że jej nie intere-
suje niezobowiÄ…zujÄ…cy seks. Ani kilkudniowy romans.
To wiedziałem. Za to ciebie nie byłem pewny.
Purpura jego twarzy nieco przybladła. Widzisz,
Bok, dla dziewicy seks i miłość to jedno i to samo.
Alex zastygł. Nie, to niemożliwe... Gaines z pew-
nością kłamie. Przecież Nora ma trzydzieści lat. Jak
w tym wieku może być dziewicą?
Chyba nie wiesz, o czym mówisz... powiedział
ostro.
Taniec na pustyni 153
Wręcz przeciwnie. To ty nie masz pojęcia, jaka
jest Nora. Tim wrócił do pracy. Tak czy siak,
ulżyło mi... skoro jesteś zdziwiony...
Widząc uśmieszek na twarzy Tima, Alex poczuł
nagłą pewność, że usłyszał prawdę.
Pewnie sama ci o tym powiedziała?
O, tak. Zanim się tu pojawiłeś, spędzaliśmy ze
sobą długie wieczory. Nie mamy przed sobą tajem-
nic. Tim rzucił mu wrogie spojrzenie. Tobie
pewnie trudno zrozumieć, co to jest prawdziwa
przyjazń...
Skończ z tym, Gaines. Nie udawaj, że twoja
przyjazń jest taka znowu niewinna. Miałeś nadzieję na
coś znacznie więcej...
Tim wykrzywił się, ale nic nie odpowiedział.
W milczeniu pracowali dalej.
Może Gaines zle zrozumiał Norę? Alex zaczął się
zastanawiać, czy nie przycisnąć Tima i nie wydobyć
z niego szczegółów rozmowy. Tamten nawet by się
nie zorientował. W końcu był w tej materii ekspertem.
Jednak nie tym razem. Nie w zwiÄ…zku z NorÄ…...
Dlaczego sama mu tego nie powiedziała? Kiedy
byli w drodze do raju... O, Boże! Może właśnie to
chciała mu wtedy powiedzieć?
Dlaczego tak walczy ze sobą, by przekonać siebie,
iż Nora nie jest dziewicą? W jakiś dziwny sposób to
wszystko układało się w idealną całość. O ile znał
Norę, właśnie to do niej pasowało.
Była niewinna. Właśnie to go do niej przyciągało.
Ta jej duchowa nieskazitelność. Czystość. Oczywiś-
cie, to nie znaczyło, że musiała być dziewicą... Ale...
154 Eileen Wilks
w przypadku Nory... Wcale go to nie dziwiło, że
czystość duchowa szła w parze z czystością fizyczną.
Nie musiał już wywierać nacisku na Tima. Intui-
cyjnie wiedział, że to prawda. W ogóle intuicyjnie
zgadywał o Norze bardzo dużo. Wiedział, na przykład,
że to błędy kobiet w jej rodzinie uczyniły ją taką
ostrożną wobec mężczyzn. Jeśli jej matka cierpiała
z powodu swoich partnerów, a siostra samotnie wycho-
wywała dziecko, nie dziwiło go, iż Nora postanowiła
nie popełnić ich błędów. A jeśli Nora coś postanowiła,
to tak było. Była taka uparta! Alex uśmiechnął się do
siebie. Czasem upierała się jak osioł. Lecz przecież
potrzebowała tego uporu, tej determinacji, by wyrwać
się z biedy. Jednocześnie była marzycielką.
I choćby dlatego, że była dziewicą i niewinną
marzycielką, Alex musi zostawić ją w spokoju. Nie ma
wyboru. Gdyby ją uwiódł, odebrałby nie tylko jej
dziewictwo, lecz i marzenia.
W głębi serca Alex wiedział, że Nora czeka na tego
jedynego mężczyznę, który nigdy jej nie zostawi, nie
złamie jej serca... nie okłamie jej. Który będzie z nią
w dzień powszedni i świąteczny, będzie z nią pracował
i odpoczywał. Po prostu z nią będzie.
A więc nie może to być on Alex Bok. Facet żyjący
chwilą, który pojawia się i znika między zadaniami.
Jeśli przeżyje.
Powinien dziękować Bogu, że zatrzymał tę wirują-
cą machinę na czas. %7łe jeszcze wszystko można
cofnąć, naprawić szkodę.
Ale jakoś wcale nie był Bogu wdzięczny.
Taniec na pustyni 155
Następny tydzień przyniósł nowy rok według be-
duińskiego kalendarza. Na Synaju nastała jesień, czyli
preludium do pory deszczowej. Dla zespołu archeo-
logów zmiana była ledwo wyczuwalna, jednak przyno-
siła jakąś ulgę. Po południu temperatury spadły
o kilka stopni, a noce stały się wręcz zimne. Na niebie
zaczęły żeglować pierzaste chmury, choć jeszcze nie
deszczowe.
Przez cały ten tydzień Nora była miła dla Alexa.
Chętnie z nim rozmawiała o sprawach zawodowych.
Jednak nic ponadto. Nie było już żadnych zwierzeń,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]