[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szacunku i uznania. Po tych kilku słowach Robin Hooda urosła w ich oczach
do rangi osoby o szczególnej pozycji. Najprawdopodobniej uznali, ze jest
dziewczynÄ… Robina.
***
Robin zdawał się myśleć tak samo. Od tej pory każdego ranka czekał na
Becky na ulicy. Wieczorami często wystawał pod drzwiami w otoczeniu
podziwiających go wyrostków, więc musiała wciąż natykać się na niego.
Wyglądało na to, że w ciągu jednej nocy nauczył się dobrych manier.
Zachowywał się teraz prawie jak dżentelmen. Na jej widok zrywał z głowy
czapkę z daszkiem, rzucał się otwierać drzwi samochodu i wprowadzał pod
rękę na sam szczyt schodów.
Becky złościło to i bawiło jednocześnie. Nie traktowała Robina poważnie.
Wiedziała, że zachowując dyskrecję w sprawie owego wypadku z butelką, zy-
skała sobie jego szacunek. Mimo to z czasem zaczęło jej ciążyć
nadskakiwanie. Poza tym poczuła się dosyć niezręcznie, gdy zauważyła
któregoś dnia, że Paul uśmiechając się ukradkiem, obserwuje z rozbawieniem
poranny spektakl Robina.
- Widzę, że dokonała pani podboju - stwierdził doktor. - Za każdym razem,
kiedy przychodzę albo wychodzę, spotykam naszego bohatera. Chciał ze mnie
wyciągnąć pani adres. I zagroził mi śmiercią, w razie gdyby coś się pani stało.
Paul przestał się przejmować incydentem z wybitą szybą. Być może
zapomniał już nawet o całym zajściu. Robin natomiast przeciwnie, wciąż
powracał w czasie ich krótkich rozmów do tej sprawy.
- Moim zdaniem było to tylko pierwsze ostrzeżenie. Musi być pani
ostrożna. Z tymi facetami nie ma żartów. Odpowie pani za to, że odważyła się
RS
32
poprzeć Steve'a Pryora. Potrzebny jest pani ktoś, kto będzie panią chronił -
powiedział zachęcającym tonem.
Zazwyczaj tego rodzaju wypowiedzi zbywała machnięciem ręki. Nie miała
nawet czasu, żeby zainteresować się przebiegiem kampanii wyborczej. I ona, i
Paul byli pierwsze dwa tygodnie września bardzo zapracowani. Mimo iż po
epidemii pozostało tylko wspomnienie, wciąż mieli pełno roboty. Zaczął się
nowy rok szkolny, więc poczekalnia wypełniła się tłumem dzieci, które trzeba
było zaszczepić i zbadać. Nadeszła fala upałów, a z nią pojawili się pacjenci z
chorobami serca i układu krążenia. Potem nastąpiła nagła zmiana pogody i w
poczekalni zaroiło się od chorych na artretyzm i reumatyzm.
Tylko co jakiś czas, całkiem przypadkowo, docierały do Becky informacje
o przebiegu walki o fotel burmistrza, która teraz dopiero nabrała rumieńców.
Tytuły w gazetach drukowano coraz większą czcionką. Kandydaci
organizowali publiczne dyskusje; gorące potyczki słowne rozpalały umysły i
emocje tłumów.
Całe miasto było obwieszone plakatami wyborczymi obu kandydatów.
Becky uznała, że jeśli o nią chodzi, zrobiła już dostatecznie dużo, by
poprzeć kampanię Steve'a. Dała mu czek, a on wykorzystał go w sposób,
który przysporzył jej wielu przykrości. Gdyby Paul nie poprosił jej o dalsze
wsparcie, wolałaby się trzymać raczej z dala od tej twardej, ostrej walki.
Marta Hazlett wciąż jeszcze boleśnie przeżywała polityczne zaangażowanie
córki. Ale Becky dobrze znała matkę. Gdy coś ją dręczyło, zamiast wyrzucić
to z siebie na zewnątrz, ukrywała głęboko w duszy, zatruwając sobie życie.
Ukarała córkę w ten sposób, że przestała się do niej niemal w ogóle odzywać.
Wkrótce Becky poczuła się we własnym rodzinnym domu jak nieproszony
gość.
Za namową żony, choć nie bez wahania, Lawrence Hazlett postawił córce
ultimatum. Jeżeli jeszcze raz w prasie ich nazwisko zostanie połączone w
jakikolwiek sposób z Małym Chicago, Becky będzie musiała zrezygnować z
pracy.
Warunek był twardy i zdaniem Becky niesprawiedliwy. Ale nie wiedziała,
jakimi argumentami się bronić. Wciąż była materialnie uzależniona od
rodziców. Pensja, którą płacił jej Paul, nie wystarczyłaby w żadnym wypadku,
gdyby chciała stanąć na własnych nogach.
Komuś innemu na jej miejscu wystarczyłoby na pewno. Ale nie pannie
Hazlett, która nie wiedziała, co to znaczy "zrezygnować" i "ograniczyć się".
Zawsze miała do dyspozycji wystarczająco dużo pieniędzy. Jej pokój,
RS
33
podobnie jak wszystkie ich obszernej willi, był duży i urządzony ze smakiem.
Miała własny sprzęt stereo i ogromną kolekcję płyt Dwie szafy wypełnione
były sukienkami, garsonkami i płaszczami, o jakich inne dziewczyny mogły
tylko marzyć.
Buty kupowała tylko w najdroższych i najbardziej ekskluzywnych
sklepach. Miała samochód, którego samodzielnie nie mogłaby utrzymać.
Ojciec płacił nie tylko podatek i ubezpieczenie, ale pozwalał jej nawet
korzystać ze swej karty kredytowej, kiedy chciała uzupełnić paliwo.
Pewnego ranka samochód zepsuł się. Silnik nie chciał zapalić i trzeba było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl