[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A potem ujęła jego metalową dłoń w swą małą rączkę i uścisnęła ją.
Tej nocy, w zaciszu pokoju, gdzie zazwyczaj przebywał po wypełnieniu obowiązków
domowych, przez niemal kwadrans Andrew studiował z uwagą kawałek wyrzuconego
przez morze drewna, analizował jego strukturę, gęstość, załamania i krzywizny. Zbadał
także nóż, próbując go na kawałku drewna, który znalazł w ogrodzie. A potem zasta-
nawiał się nad rozmiarem wisiorka, który pasowałby do wzrostu dziewczynki; na razie
była bardzo mała, ale z pewnością taka nie pozostanie.
W końcu odciął kawałek drewna. Było bardzo twarde, ale siła fizyczna Andrew była
iście robocia. Jedyną wątpliwość stanowił nóż: Andrew nie był pewien, czy wytrzyma
całe to przedsięwzięcie. Wytrzymał.
Przyjrzał się uważnie odciętemu kawałkowi. Trzymał go przed sobą, obracał na
wszystkie strony, wodził palcami po jego powierzchni. Potem zamknął oczy i wyobraził
sobie, jak wyglądałby ten kawałek, gdyby obciął jeszcze trochę z tej strony, trochę z tam-
tej, ściął tutaj i jeszcze tam...
Tak, dobrze...
I zaczął swoją pracę.
Nie zajęło mu to zbyt wiele czasu. Samo rzezbienie trwało krótko, gdyż miał już
wszystko ułożone w umyśle. Jego mechaniczna koordynacja ruchów z łatwością podo-
24
łała temu wymyślnemu zadaniu, wzrok miał doskonały, a drewno lekko poddawało się
obróbce takiej, jaką sobie umyślił.
Lecz gdy skończył, było już za pózno, by wręczyć wisiorek Małej Miss. Odłożył go
więc i nie myślał o nim do rana. Dopiero gdy Mała Miss miała wybiec z domu do au-
tobusu, który woził ją codziennie do szkoły, Andrew wyjął swoją rzezbę i podał dziew-
czynce. Wzięła wisiorek i zastygła w zaskoczeniu i podziwie.
Zrobiłem to dla ciebie powiedział Andrew.
Naprawdę? Zrobiłeś?
Z kawałka drewna, który mi dałaś wczoraj wieczorem.
Och, Andrew, Andrew. To jest absolutnie wspaniałe... Och, jakie cudowne! Jakie
piękne! Andrew! Nie wiedziałam, że potrafisz robić takie rzeczy. Poczekaj, aż Melissa to
zobaczy. Tylko poczekaj! I tatusiowi też pokażę!
Na zewnątrz zabrzmiał klakson. Mała Miss ostrożnie schowała wisiorek do torby
i pobiegła do autobusu. Kawałek dalej zatrzymała się jednak, pomachała do Andrew
i posłała mu pocałunek.
Wieczorem, gdy Sir wrócił z Legislatury, a Mała Miss pokazała swoją rzezbę, w do-
mu zapanowało wielkie zamieszanie. Pani nie mogła powstrzymać okrzyku podziwu,
a Miss była na tyle łaskawa, by stwierdzić, że ten wisiorek jest prawie tak samo piękny
jak jej własny.
Sir był wręcz zdumiony. Nie mógł uwierzyć, że Andrew własnoręcznie zrobił tę małą
błyskotkę.
Skąd to masz, Mandy?
Czasem nazywał swą młodszą córkę tym imieniem; nikt poza nim tego nie robił.
Mówiłam ci, tatusiu. Andrew ją dla mnie zrobił. Znalazłam kawałek drewna na
plaży, a on wyrzezbił z niego wisiorek.
Przecież on nie miał być robotem artystą.
Czym?
Rzezbiarzem odparł Sir.
Cóż, ale chyba nim jest powiedziała Mała Miss. Może jest jeszcze czymś wię-
cej, a my o tym nie wiemy.
Sir spojrzał na Andrew. Zmarszczył brwi, szarpnął w zamyśleniu swój wąs miał
wspaniałe bujne wąsy i zasępił się w sposób, który Andrew, mimo dość ograniczonej
wiedzy o ludzkiej mimice, uznał za bardzo grozny.
Rzeczywiście zrobiłeś ten wisiorek, Andrew?
Tak, Sir.
Wiesz o tym, że roboty nie potrafią kłamać.
To niezupełnie prawda, proszę pana. Mógłbym skłamać, gdyby mi kazano, lub aby
nie dopuścić do zrobienia krzywdy człowiekowi, lub nawet wtedy, gdyby moje własne
25
bezpieczeństwo było... Przerwał na moment. Ale ja naprawdę wyrzezbiłem ten
wisiorek dla Małej Miss.
A projekt? Czy również jest twoim dziełem?
Tak, Sir.
Skąd go skopiowałeś?
Skopiowałem?
Przecież nie wziąłeś tego z powietrza. Wziąłeś to z jakiejś książki, prawda? Albo
użyłeś komputera, by to ułożył, albo...
Zapewniam pana, że nie zrobiłem nic więcej ponad to, że analizowałem surowy
materiał aż do chwili, gdy wiedziałem, jaki nadać mu kształt, by Mała Miss była zado-
wolona. A potem go wyrzezbiłem.
Mogę zapytać, jakiego narzędzia użyłeś?
Małego kuchennego noża, proszę pana, który wręczyła mi Mała Miss.
Kuchenny nóż powtórzył Sir osobliwie bezbarwnym głosem. Wolno kiwając
głową, ważył w dłoni małą rzezbę i w końcu doszedł do wniosku, że jej piękno przecho-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]