[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tą paszczą. Nad nimi i nieco do przodu leżą przednie drzwi komór
bocznych, po każdej stronie jedne. Ledwo je widać, tak dokładnie są
wpasowane. Komory boczne mieszczą po dwie torpedy
czterdziestocentymetrowej grubości. Mają sześć metrów długości
i otwierają się do przodu i do tyłu, jak konwencjonalne rury torpedowe. Za
paszczą i tędy, wzdłuż dna, ciągnie się komora brzuszna. Ma pięć metrów
długości i metr szerokości. Otwiera się na bok i zawiera broń obrotową.
Kapsuła kontrolera mieści się w lewej komorze brzusznej. To właśnie te
brzuszne komory dają mu prawdziwą wartość bojową, chociaż w tych
mniejszych można by umieścić jakieś miny. A tutaj, za brzuszną i na
wyższej osi leży komora ogonowa. Ma trzy metry długości i mieści
czterdziestocentymetrową torpedę. Wrota do niej są tutaj, otwierają się
pod tylnym sonarem. Wreszcie tu są silniki korygujące, a ostatnie parę
metrów zajmuje pierścień sterujący. A widzicie te szczeliny? Kryją
w sobie kamery i światła skierowane do tyłu, na boki, do góry i na dół.
Takie same są na dziobie.
Barbara podeszła do samego ogona. Okrągły wylot kanału miał
sześćdziesiąt centymetrów średnicy, dosyć, aby się wczołgać do środka.
Brzeg był masywny, powierzchnia gładka, a wnętrze ginęło w mroku.
Kadłub zewnętrzny i wnętrze strumienia napędu są z plastycznego
materiału Descoe pospieszył z komentarzem. Dzięki temu mamy
płynne sterowanie. Wiadomo, zaprojektowali go tak dokładnie, że prawie
nie ma podziału strumienia wody tu przy wlocie do dyszy. Zrobili to cacko
staranniej niż te stare myśliwce.
Popatrzyła na tępo ściętą rufę i na cały czarny, szeroki kadłub.
Widziany od tyłu tracił swą skromną elegancję, stając się morderczo
zimny i bezosobowy. Ale machiny wojenne często mają w sobie takie
bezduszne piękno, ciekawe dlaczego?
Proszę tu zajrzeć Descoe ruszył w stronę drabinki prowadzącej na
platformę. Aż się uśmiechnął demonstrując swego wspaniałego
podopiecznego.
Barbara wspięła się za nim po drabince. Aluminium ziębiło jej dłonie.
Prawa noga była dzisiaj do niczego. Musiała wchodzić po jednym
szczeblu, stawiając lewą nogę pierwszą. A niech to licho, niech licho
wezmie ten ból. Drabinka była zahaczona o platformę bez żadnych
zabezpieczeń. Descoe wywindował ją swym silnym ramieniem i na chwilę
przestał się uśmiechać.
Gdy stanęli obok tylnego sonaru, owiało ich zimne powietrze.
Cała wy ściółka na szczycie kadłuba była już usunięta. Cały kadłub był
zanurzony w wodzie, a wszystkie wewnętrzne jednostki, z wyjątkiem
zasilania i jednostki dowodzenia, albo nie zawierały próżni, albo
funkcjonowały przy zwiększonym ciśnieniu. W zanurzeniu Demon miał
idealną pławność podobnie jak każda z jego broni. Po wybalansowaniu
ważył dokładnie tyle, co wyparta przezeń woda. Z wyjątkiem
dodatkowego wzmocnienia prawie cały był skonstruowany z plastiku
zbrojonego włóknem szklanym. Teraz nawet gondole ciśnieniowe
schodzące do siedmiu i pół kilometra były zbudowane ze zbrojonego
tworzywa sztucznego.
A ten tutaj to napęd pomocniczy brunatna dłoń Descoe a
pokazywała na ciemne, ciasno upakowane wnętrze. Sonar jest
oddzielony od niego przegrodą dzwiękoszczelną, bo to chyba jedyne
zródło hałasu na całym okręcie. Względnego hałasu, należy podkreślić.
W razie uszkodzenia głównego napędu włącza się ten silnik, korzystając
z prądu elektrycznego z akumulatorów. Napędza tylko turbinę i tylko do
prędkości jedenastu węzłów, ale mocy jest dość, żeby utrzymać to przez
dziesięć godzin. A więc po uszkodzeniu reaktora albo hydrauliki, Demon
wciąż jeszcze ma zasięg do dwustu kilometrów, zanim będzie zmuszony
do bezruchu, czy to na dnie, w wodzie czy na powierzchni.
Turbina główna jest pod tym silnikiem?
Tak, rozlokowana wokół strumienia napędu. Ma napęd hydrauliczny,
chyba że włączony jest napęd pomocniczy. Napędzana jest, rzecz jasna,
koliście co ma tę zaletę, że łopatki mogą się składać nie powodując
turbulencji strumienia perystaltycznego. Spadek charakterystyki dzwięku
przy przejściu od pełnej szybkości na turbinie do niskich prędkości silnika
nie powoduje hałasu, wszystko wycisza woda. Gdyby turbina działała
teraz na pełnych obrotach, nawet byśmy jej nie usłyszeli.
To konwerter hydrauliczny? wskazała na gładkie, czarne pudełko
umieszczone przed napędem pomocniczym.
Tak. Pobiera moc z jednostki napędu i przekazuje ją przekładni
hydraulicznej. Ma zbiornik statyczny, żeby zachować ciśnienie
początkowe przy zmiennym ciśnieniu zewnętrznym. Dostarcza mocy
wszystkim głównym napędom, silnikom korygującym, manipulatorom,
systemom dodatkowym oraz na dynamo. W rzeczywistości cały okręt to
jeden system hydrauliczny. A tu pod spodem jest napęd perystaltyczny.
Ma dwa metry długości, z czego jakieś trzy czwarte to część robocza. Jest
uformowany z wysokoplastycznego materiału i wyposażony w szereg
pierścieni tłokowych oraz gładkich żeber, żeby umożliwić powstanie
równej fali na całej długości. Dokładnie jak perystaltyka jelit, tyle że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]