[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prowokacyjnym uśmiechem, gdy kobieta zaczęła się zbliżać. -
Zagrajmy. Będę dawał ci fory.
- Masz złote serce.
Będzie jej dawał fory! Dobre sobie! Powinien dostać nauczkę,
żeby zapamiętać na długo, że nie warto lekceważyć kobiet. Chwyciła
rakietkę, ważąc ją starannie w dłoni.
- Serwujesz pierwszy.
Joe zerknął dyskretnie przez ramię i zaserwował. Piłeczka
wróciła, zanim zdążył unieść rakietkę. Zdumiony, otworzył szeroko
oczy, nic nie mówiąc. Czekał na kolejny serw. Piłeczka śmignęła tak
szybko, że zdołał ją tylko musnąć. Z niedowierzaniem patrzył na
niewinnÄ… minÄ™ Addy.
- Punkt dla mnie.
janessa+anula
ous
l
da
-
scan
90
Skoncentrował się na jej ruchach, dzięki czemu udało mu się
przyjąć serw, choć na niewiele się to zdało. Odbicie było nieudane,
piłeczka wylądowała poza stołem.
- Gotowy? - spytała z uśmiechem.
Znowu przegrał. Przy wyniku piętnaście do zera udało mu się
wreszcie dwa razy z rzędu zdobyć punkty. Podniecony sukcesem,
odwrócił się na pięcie i wpadł na kogoś. Chciał już przepraszać, gdy
rozpoznał tajemniczą kobietę.
- Och, bardzo mi przykro! - odezwała się cienkim, przesło-
dzonym głosem.
- Nic nie szkodzi. - Joe odwrócił się z powrotem do Addy.
- Sally Kittering. - Kobieta nie dawała za wygrana,. - Właśnie
podziwiałam pani grę - zwróciła się do Addy. - Ma pani do niej
takie... męskie podejście.
- Dlaczego pani tak mówi? Przecież wygrywam.
Jej słowa wywołały czyjś chichot i wtedy dopiero zdała sobie
sprawę, że mają publiczność. Oblała się rumieńcem.
- Już wiem! - Sally klasnęła w dłonie afektowanym gestem, na
którego widok Joe omal nie zazgrzytał zębami. Podniosła rakietkę i
podeszła do Joego. - Pomogę panu.
Wraz z pojawieniem się Sally gra straciła dla Addy cały urok.
Chciała tylko dotrwać do końca. Wcale nie miała zamiaru pobić
sromotnie Joego. No dobrze, przyznała szczerze, odbijając piłeczkę na
aut, nie zamierzała pokonać go na oczach publiczności.
janessa+anula
ous
l
da
-
scan
91
Joe zaserwował celnie, co nie było łatwym zadaniem przy Sally,
praktycznie uwieszonej u jego boku.
Podanie Addy okazało się za długie i Joe zdobył punkt.
- Och! - zapiszczała kobieta, a Joe aż wzdrygnął się, słysząc ten
okrzyk. - Przynoszę panu szczęście. Zdobyliśmy dwa punkty po kolei.
- Wolę przerwać grę, kiedy zwyciężam. - Joe odłożył rakietkę na
stół i odchodząc, ujął Addy pod ramię.
Addy zerknęła ukradkiem na jego zaciśnięte usta i nogi się pod
nią ugięły. Był wściekły, bo pokonała go na oczach wszystkich. Czuł
siÄ™ upokorzony.
- Nigdy więcej nie waż się robić czegoś podobnego! - warknął,
kiedy znalezli się sami w ogrodzie. - Wyszedłem na głupka.
- Przepraszam, nie pomyślałam, że w ten sposób można wprawić
partnera w zakłopotanie.
- O czym ty mówisz?!
- O tym, że z tobą wygrałam.
- Nie o to mi chodziło. Wygrywałaś w uczciwej grze. Ale potem
przestałaś grać serio i pozwoliłaś mi wygrać kilka piłek. To było
poniżające! Gdzie, u diabła, nauczyłaś się tak grać? - spytał
pojednawczym tonem.
- W Afryce. Od pary chińskich rewolucjonistów.
- Co takiego?
- Przynajmniej tak wszyscy sądziliśmy. Han i Fu pojawili się
pewnego dnia, przedstawili jako studenci, ale nikt nigdy nie widział,
janessa+anula
ous
l
da
-
scan
92
żeby się czegoś uczyli. Za to głosili tubylcom pochwałą rewolucji i
opowiadali o cudach komunizmu.
- A w wolnych chwilach nauczyli cię grać w tenisa stołowego
na poziomie wyczynowym?
- Nie można przecież podżegać do rewolucji przez całą dobę. A
zaczęło się tak, że przyszli do naszego szpitala i próbowali nas
agitować.
- Przekonywali zakonnice do komunizmu?
- Poprzestali na założeniu, że zakonnice są komunistkami, bo nie
dysponują żadną własnością prywatną i pracują dla wyższych celów
za skromne wynagrodzenie.
- Jest w tym trochÄ™ prawdy.
- Pewnego razu spróbowali czekoladowych ciasteczek siostry
Ave i wpadli we własne sidła. Zaczęli pojawiać się codziennie na
kolacji i zostawali na cały wieczór. Przy okazji nauczyli mnie grać w
ping-ponga.
- W powiedzeniu, że głupim los sprzyja, jest jednak sporo
prawdy. Mogli cię przecież zabić!
- Bzdura. Han i Fu nigdy by nas nie skrzywdzili. Byłyśmy im
potrzebne, żeby łagodzić zatargi z miejscowymi klanami.
Joe wolał nie pytać o nic więcej. I tak podejrzewał, że te
afrykańskie historie wrócą do niego w nocnych koszmarach.
Addy rozglądała się wokół, reagując na każdy głośniejszy,
wybuch śmiechu. Dlaczego wszyscy poza nią wydają się dobrze
janessa+anula
ous
l
da
-
scan
93
bawić? Miała zdobywać doświadczenie w towarzyskich rozmowach,
tymczasem to Joe koncentrował na sobie uwagą każdego rozmówcy, .
- Chyba powinnam pokręcić się tu sama.
- Nie jesteÅ› jeszcze gotowa.
- Kiedyś muszę zacząć. Może jednak podejdę do bufetu i
sprawdzÄ™, czy coÅ› siÄ™ nie zdarzy...
- Nie podoba mi się ten pomysł.
- Mnie też nie za bardzo, ale jeśli będę potrzebowała pomocy,
zawsze mogę cię znalezć.
- Dobrze - zgodził się Joe. - Ale nie waż się z nikim wychodzić.
- Jasne, że tego nie zrobię.
Addy nabrała głęboko powietrza i ruszyła w stronę bufetowego
stołu, przy którym pulchny mężczyzna nakładał sobie na, talerz
sałatkę z krewetek. Jej niewyrazne  cześć" uznał za wystarczającą
zachętę do tego, żeby opowiedzieć: jej historię swojego życia.
Kiedy godzinę pózniej udało jej się uciec, wiedziała o Edzie
dużo więcej, niżby sobie życzyła. Potrzebowała kilku minut
samotności przed następną próbą.
Wybrała łaznię na przeciwległym końcu basenu, gdzie na
szczęście nikogo nie było. Ukryta w jej cieniu, obserwowała falujący
tłum przy basenie. Miała wszystkiego dosyć. Chciała tylko uciec
przed hałasem i przed największą męczarnią, jaką było
podtrzymywanie rozmów o wszystkim i o niczym.
Z coraz większą niecierpliwością szukała wzrokiem Joego, aż w
końcu wypatrzyła go w otwartych drzwiach balkonowych. Wysoka
janessa+anula
ous
l
da
-
scan
94
brunetka pochylała się w jego stronę, gestykulując z emfazą. Słuchał
jej z zaskakująco bezradną miną, której Addy nie potrafiła
rozszyfrować.
Niedawnego, że stał się cynikiem, pomyślała. Gdyby spróbowała
policzyć osoby, które podchodziły do niego z nadzieją na załatwienie
różnych spraw, chyba straciłaby rachubę.
Brunetka chwyciła za klapę marynarki Joego niczym drapieżnik
swoją zdobycz, w obawie, że zaraz się wymknie. Ta kobieta też
czegoś chciała od Joego. To oczywiste. Addy wypiła łyk mrożonej
herbaty. Tej kobiecie chodziło o seks.
Addy także. Musiała spojrzeć prawdzie w oczy. Chciała kochać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl