[ Pobierz całość w formacie PDF ]
deskami, a pozostałe mocno zakleić taśmą,
Gdy kończyli, wrócił ojciec Romy z Gregiem. Rana na brwi nie była
zszyta, lecz przykryta przezroczystą warstwą czegoś przypominającego
lakier do paznokci. Ojciec Romy wyjaśnił, że to specjalny środek - coś w
rodzaju kleju, dzięki któremu blizna będzie dużo mniejsza.
- Przygotowałam małże - poinformowała ich Roma, przekrzykując
wycie wiatru. - Zostańcie, zjecie trochę. Przynajmniej nakarmię was w
podzięce.
- O, nie rób sobie kłopotu...
- Dzięki. Bardzo chętnie. - Reese przerwał Celii próbę wykręcenia
się z zaproszenia.
- Świetnie. - Roma ruszyła do drzwi. - Powiesimy wasze kurtki przy
kominku, niech chociaż trochę wyschną, zanim wyjdziecie.
Gdy szli za nią do domu, Celia rzuciła Reese'owi ponure spojrzenie.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Anula & polgara
- Myślałem, że miło będzie poznać twoich przyjaciół - odpowiedział
cicho. - Chyba że z jakiegoś powodu wolałabyś, żebym ich nie znał.
- Nie - odparła. - To nie to...
- No to o co chodzi?
Rozległ się głos Romy i Celia uniknęła odpowiedzi.
- No chodźcie. Robi się coraz gorzej!
Po dziesięciu minutach zrozumiał, dlaczego Celia nie chciała zostać
na kolacji. Wcale nie chodziło o niego.
Greg i Roma Lewisowie mieli trójkę małych dzieci. Najstarsze nie
mogło mieć więcej niż sześć lat, a wszystkie najwyraźniej uwielbiały
Celię. Gdy weszli, starsza kobieta - najprawdopodobniej matka Romy -
karmiła malutką dziewczynkę. Mała zapiszczała radośnie i wyciągnęła
rączki do Celii, prezentując cztery ząbki w szerokim uśmiechu.
- Wiem, wiem - powiedziała kobieta z rozbawieniem. - Babcia nie
może się równać z ciocią Celią. Proszę. - Podała Celii łyżeczkę. - Może
ty skończysz?
- Bardzo chętnie. - Celia usiadła i zaczęła karmić dziecko, a Reese
obserwował zafascynowany, jak zachęcała je do otwarcia buzi,
powtarzając piosenkę o pociągu wjeżdżającym do tunelu, razem z
dźwiękiem gwizdka. Nigdy nie poznał jej od tej strony. Po raz pierwszy
mógł ją sobie wyobrazić jako matkę.
Roma przedstawiła go rodzicom i mężowi, Gregowi, który siedział w
fotelu, przyciskając do czoła torebkę lodu.
- Dzięki, że pomogliście Romie - powiedział. - Nie mam pojęcia, jak
to się stało, że spadłem.
Mniejszy z dwóch chłopców podszedł i ze zmarszczonym czółkiem
przyjrzał się tacie.
- Tata ma kuku?
- Wielkie kuku. Ale na pewno by pomogło, gdyby ktoś mnie
pocałował.
- Ja, ja! - zażądał mały. Ojciec pochylił się ostrożnie, a chłopiec
pocałował go w okolice rany nad okiem.
- Ach - westchnął Greg. - Od razu lepiej. Dziękuję, William.
Chłopiec z satysfakcją pokiwał głową i poszedł się bawić.
Reese poczuł dziwny ucisk w okolicy serca. Ledwo pamiętał Amalie
Anula & polgara
w tym wieku. Kent i Julie nie żyli wtedy od kilku miesięcy i wciąż
usiłował przystosować się do roli ojca. Dziewczynka przez całe miesiące
po śmierci rodziców była cicha i nieobecna. Musiał minąć ponad rok, by
oboje zaczęli się przyzwyczajać do swojej nowej sytuacji rodzinnej.
Spojrzał na Celię. Nie patrzyła na niego. Obserwowała bawiącego się
małego Williama, a na jej twarzy widoczny był taki ból, że z trudem
powstrzymał się, by jej nie utulić. Zobaczył, że Roma także na nią
patrzy. Kiedy spojrzał jej w oczy, dostrzegł, że przyjaciółka Celii
powstrzymuje łzy.
Zrozumiał, dlaczego Celia usiłowała odrzucić zaproszenie. Nie
chodziło o niego. Ciężar straty stawał się tu dla niej nie do zniesienia.
Jak mógł nie rozumieć, czym dla niej musi być widok małego dziecka - a
tym bardziej domu pełnego dzieci? Tej jesieni jej synek szedłby do
szkoły. Najstarsze dziecko Romy musiało być w podobnym wieku. To
jak sypanie soli na rany.
Odetchnął głęboko, zdenerwowany. Nie mógł znieść jej cierpienia.
Nie namyślając się, wstał gwałtownie.
- Posłuchajcie - powiedział.
Wszyscy z wyjątkiem najmłodszego dziecka zamilkli i spojrzeli na
niego wyczekująco. Odezwał się do Romy, unikając wzroku Celii.
- Wiatr robi się coraz mocniejszy. Chyba lepiej zrezygnujemy z
kolacji.
- Możecie przeczekać burzę z nami - zaproponował Greg.
- Nie - zaprotestowała Roma. - Gdyby coś miało się stać z moim
domem, wolałabym być na miejscu, żeby od razu się tym zająć. Celia na
pewno też. - Spojrzała na Reese'a, który dostrzegł aprobatę w jej oczach.
Doskonale wiedziała, o co mu chodziło.
- Reese ma rację - dodała Celia. Oddała łyżeczkę mamie Romy i
wstała. Pocałowała małą w czółko. - Lepiej chodźmy, póki się da.
Dziewczynka wykrzywiła buzię i natychmiast zaczęła marudzić.
- Przynajmniej dam wam trochę małży. - Roma szybko nałożyła
potrawę do dużego słoja, zakręciła go mocno i zawinęła w ścierkę. Reese
schował słoik do kieszeni obszernego płaszcza od deszczu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]