[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obronie, aby wywołać jego zarzuty. Para zwaśnionych kochanków rozmawiała pierwszy
raz tak poufnie. Podczas gdy dawna Beatrice jej męża rozgrzebywała popiół wygasłych
rozkoszy, aby w nim odnalezć jakich parę węgielków, pani Feliksowa de Vandenesse od-
czuwała te gwałtowne wzruszenia, o jakie przyprawia kobietę pewność, iż schoói z prostej
drogi i stąpa po zakazanym terenie: wzruszenia, które nie są bez uroku i które buóą tyle
uśpionych potęg.
Dramaturg, dobrze bity w Szekspirze, rozwinął swe nęóe, opowieóiał swą walkę
z ludzmi i losem, uchylił rąbek wielkości bez podstaw, nieznanego politycznego geniuszu,
życia bez szlachetniejszego przywiązania. Nie mówiąc o tym ani słowa wprost, nasunął
uroczej kobiecie myśl odegrania wobec niego szczytnej roli, jaką gra Rebeka w wa :
kochać, otaczać opieką. Wszystko odbyło się w eterycznych regionach uczucia. Nieza-
pominajki nie są baróiej błękitne, lilie baróiej czyste, czoła serafinów baróiej białe,
niż były w tej rozmowie obrazy, rzeczy, oraz rozjaśnione, promienne czoło artysty, który
mógłby posłać rozmowę swoją wprost do drukarni. Natan dobrze się wywiązał z ro-
li kuszącego płaza; zamigotał przed oczyma hrabiny wszystkimi barwami nieszczęsnego
jabłka. Maria opuściła bal szarpana wyrzutami, które podobne były do naóiei, łechtana
pochwałami głaskającymi jej próżność, poruszona w najgłębszych zakątkach serca, ujęta
przez swoje cnoty, uwieóiona litością dla nieszczęścia.
Być może pani de Manerville przyciągnęła Vandenessa aż do salonu, góie żona jego
rozmawiała z Natanem; może przybył tam sam, szukając Marii, aby już odjechać; mo-
że rozmowa, którą prowaóił, obuóiła jakieś drzemiące żale& Jak bądz się rzeczy miały,
kiedy hrabina zbliżyła się, aby przyjąć ramię męża, zauważyła iż czoło jego powleka chmu-
ra smutku i zadumy. Hrabina zlękła się, czy mąż nie zauważył czego. Gdy została sama
w karecie z Feliksem, rzuciła mu uśmiech pełen domyślników i rzekła:
Czy mi się zdawało, czy w istocie rozmawiałeś z panią de Manerville?
W chwili, gdy powóz wjeżdżał w bramę, Feliks nie zdołał jeszcze wybrnąć z pełnych
wóięku przekomarzań, w jakie zaplątała go żona. Był to pierwszy podstęp dyktowany
przez miłość. Maria uczuła się szczęśliwa, iż odniosła tryumf nad człowiekiem, który,
aż dotąd, zdawał się tyle od niej wyższy. Zakosztowała pierwszy raz radości, jaką w tych
drobnych bitwach daje uczucie wygranej.
Mięóy ulicą Basse-du-Rempart i Neuve-des-Mathurins, na trzecim piętrze mizer-
nego i brzydkiego domu Raul posiadał małe mieszkanko, nagie, opuszczone i zimne.
Tu miaÅ‚ rezydencjÄ™ dla obcej publiczoÅ›ci, dla neofitóww ¹ literackich, wierzycieli, natrÄ™-
tów i różnych nuóiarzy, których osaóa się w miejscu na progu swego poufnego ży-
cia. Jego istotne mieszkanie, jego pełna egzystencja, reprezentacja mieściły się u panny
Floryny, aktorki wprawóie drugorzędnej, ale którą, od óiesięciu lat, przyjaciele Nata-
na, óienniki, uczynni autorowie, wszrubowywaliw ² mięóy znakomitoÅ›ci sceniczne. Od
óiesięciu lat Raul przywiązał się do tej kobiety tak, iż spęóał u niej pół życia; jadał
u niej, kiedy nie podejmował przyjaciół ani też nie miał proszonego obiadu. Z ostatecz-
nym stopniem zepsucia Floryna łączyła przemiłe zalety umysłu, które rozwinęło u niej
obcowanie z artystami, a które subtelniały z każdym dniem pod wpływem światowego
Aktor
wyrobienia. Bogactwa duchowe uchoóą za rzadki przymiot u aktorów, tak naturalnym
jest przypuszczenie, iż luóie, którzy trawią życie na wystawianiu wszystkiego zewnątrz,
nie posiadają nic wewnątrz! Ale, jeżeli zważyć niewielką liczbę aktorów i aktorek każdej
epoki, oraz mnogość autorów dramatycznych i czarujących kobiet, jaką wydaje ta gmina,
ma się wszelkie prawo odeprzeć te opinię. Polega ona na wiekuistym zarzucie stawianym
artystom dramatycznym, których oskarża się w czambuł, że zatracają swe osobiste uczu-
cia w plastycznym wyrażeniu namiętności, podczas gdy oni obracają na to jedynie siły
umysłu, pamięci i wyobrazni. Wielcy aktorzy to istoty, które, wedle określenia Napole-
w ¹ a osoba, która niedawno przyjęła nowÄ… religie bÄ…dz doktrynÄ™.
w ²w r wa óiÅ› popr.: wÅ›rubować, wkrÄ™cić siÄ™ w Å›rodowisko.
o o de balza Córka Ewy 25
ona, umieją pochwycić łączące nici, jakie natura rzuciła mięóy zmysłami a myślą. Molier
i Talma byli, w podeszłym wieku, baróiej rozkochani, niż się to zdarza zwyczajnym lu-
óiom.
Zmuszona przysłuchiwać się rozmowom óiennikarzy którzy odgadują i obliczają
wszystko, pisarzy którzy wszystko przewidują, obserwować pewnych luói politycznych
czyhających w jej saloniku na momenty szczerości u drugich, Floryna przedstawiała mie-
szaninę demona i anioła, która czyniła ją godną amfitrionką tych wygów: czarowała ich
zimną krwią. Zepsucie jej umysłu i serca podobało się im nieskończenie. Mieszkanie Flo-
ryny, wzbogacone wotamiw ³ miÅ‚oÅ›ci, jawiÅ‚o ów kraÅ„cowy przepych wÅ‚aÅ›ciwy kobietom,
które, mało dbałe o cenę rzeczy, dbają jedynie o rzeczy same i dają im wartość swego
kaprysu; które, w przystępie gniewu, łamią wachlarz lub puzderkow t godne królowej,
a podnoszą głośny krzyk, gdy kto stłucze fajansową miseczkę ich pieska. Jadalnia Flory-
ny, pełna najwykwintniejszych darów, może posłużyć za obraz bezładu tego królewskiego
i niedbałego zbytku.
Zciany, sufit nawet, pokrywały boazerie rzezbione w prawóiwym dębie, ożywione
nitkami matowego złota. Tutaj pociągnął oczy świetny szkic Decampsa; tam rzezbio-
na figura anioła trzymającego kropielnicę, dar Antonina Moine; dalej powabny obrazek
Eugeniusza Deveria, posępna figura hiszpańskiego alchemika pęóla Ludwika Boulan-
ger, autograf lorda Byrona pisany do Karoliny, a oprawny w heban rzezbiony dłutem
Elschoeta; naprzeciwko list Napoleona do Józefiny. Wszystko to rozmieszczone bez sy-
metrii, ale z niepochwytną sztuką. Była w tym jakaś zalotność i niedbałość zarazem,
dwie właściwości, które kojarzą się jedynie u artystów. Na drewnianym, uroczo rzezbio-
nym kominku nic prócz oryginalnej florenckiej statuetki, przypisywanej Michałowi
Aniołowi: faun odkrywający kobietę pod skórą młodego pasterza. Oryginał tej figur-
ki znajduje się w skarbcu wiedeńskim. Po obu stronach świeczniki, które wyszły spod
dłuta z czasów Odroóenia. Zegar Boule a na postumencie z szyldkretuw u , inkrustowa-
nymw v arabeskamiw w z mieói, widniał na konsolce, mięóy dwiema figurkami ocalałymi
z grabieży jakiegoś opactwa. W rogach błyszczały na piedestałach lampy o królewskim
przepychu, którymi fabrykant opłacił jakąś szumną reklamę swego systemu. Na wspa-
niałej etażerce puszyło się srebrne nakrycie, sumiennie nabyte w pojedynku miłosnym,
w którym jakiÅ› lord uznaÅ‚ przewagÄ™ Êîancuskiego narodu; serwis porcelanowy sÅ‚o-
wem zbytek artysty, który nie ma innego kapitału prócz swego umeblowania. Sypialnia
w kolorze fioletowym była marzeniem aktorki w początkach jej kariery: aksamitne fi-
ranki podbite białym jedwabiem, upięte na tiulowych zasłonach; sufit z białego kaszmiru
podkreślonego fioletowym atłasem; u stóp łóżka dywan z gronostajów; pod oponamiw x ,
podobnymi do wywróconej lilii, znajdowała się lampka, aby można było czytać óienniki
jeszcze przed ich wyjściem. %7łółty salonik, ożywiony ornamentami w kolorze florentyń-
skiego brązu, harmonizował z tym przepychem; ale dokładny opis uczyniłby te stronice
nazbyt podobnymi do ogłoszenia licytacji z wyroku trybunału. Aby znalezć porównanie
dla wszystkich tych pięknych rzeczy, trzeba by iść o dwa kroki stamtąd, do Rotszylda.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]