[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czas. Potem ten sam męski głos powiedział, że mam odpowiedzieć na trzy pytania i że wrócę, jeśli moje odpowiedzi
będą dobre. Od tego czasu przez całe życie próbowałam sobie przypomnieć te pytania, ale na próżno. Przy każdej
prawidłowej odpowiedzi posuwałam się w głąb korytarza, coraz dalej od tego światła. Poza tym głos powiedział mi:
«Masz inne rzeczy do zrobienia, a twój czas . jeszcze nie nadszedÅ‚»".
Kiedy Joyce osiągnęła ciemny kraniec korytarza, obudziła się i nagle, beż żadnego ostrzeżenia, zwymiotowała.
Następnego ranka, kiedy przyszedł doktor, aby przeprowadzić potrzebną operację, stwierdził, że nie musi tego robić -
Joyce sama usunęła płyn i śluz ze swoich płuc.
"Ten lekarz opisał to mojej matce jako cud i powiedział jej, że połączenie obustronnego zapalenia płuc z
zapaleniem opłucnej zazwyczaj kończy się śmiercią".
Joyce w sumie spędziła w łóżku trzy miesiące, ale całkowicie wyzdrowiała. Dziś, po przejściu na emeryturę z
pracy w f1rmie sprzedaży wysyłkowej, gdzie pracowała jako kontroler jakości, mieszka w Bradford. Przed ponad
czterdziestu laty wyszła za mąż za Roberta, który jest weteranem wojny w Birmie, za co dostał Gwiazdę Birmy.
Robert, emerytowany technik telewizyjny, zawsze akceptował jej opowieść o tym, co przytrafiło się jej w dzieciństwie.
"Od wielu lat należę do kościoła metodystów i zawsze uważałam, że istnieje życie pozagrobowe. Czuję się
zaszczycona tym, że miałam okazję to widzieć, i nigdy nie zapomniałam, że tamten głos powiedział mi, że mam wiele
rzeczy do zrobienia. Mam tylko nadzieję, że zrobiłam przynajmniej część z nich i że zrobiłam je wystarczająco
dobrze".
W tym samym roku, kiedy była tak chora, Joyce siedziała przy łóżku swojego sześcioletniego brata, który umierał
na dyfteryt. "Gdy zbliżał się już do śmierci, rozpromieniła mu się twarz, miał błyski w oczach i widać było, że jest
rozluzniony. Wszystko to upewniło mnie, że przeszedł przez bramę na tamto piękne pole. Dzięki temu jakoś
pogodziłam się z jego śmiercią. Rok p6iniej znalazłam w sobie siłę, by opiekować się matką i jej nowo narodzonym
dzieckiem, moim braciszkiem, kiedy obydwoje byli bardzo chorzy. Wydawało mi się, że wiem, co robić, żeby im
pomóc, ale nie mam pojęcia skąd, bo byłam wtedy bardzo młoda. Obydwoje przeżyli. Moja mama dożyła
osiemdziesięciu czterech lat. Ona też wyglądała na szczęśliwą i spokojną, kiedy umarła".
67
Wiem, że gdy umieramy, przechodzimy przez jedne drzwi do drugich, i chociaż oczywiście boleję nad stratą tych,
których kocham, wiem, że teraz już nie cierpią, że są szczęśliwsi, niż byli kiedykolwiek przedtem. Jest to dla mnie
wielka pociecha.
Nie chcę opuszczać mojej rodziny, ale wciąż pamiętam, jak bardzo chciałam pójść na to pole i jak ładnie było za
tamtą bramą. To, że wiem, iż jest coś tak wyjątkowego, uczyniło moje życie przyjemniejszym".
Chris Hughes był w szkole zawadiaką. Tak naprawdę nigdy nie zrobił nic złego, ale należał do tych chłopców, nad
którymi nauczyciele załamywali ręce: zawsze rozmawiał na lekcjach, nie uważał, popisywał się i za jego przykładem
koledzy z klasy psocili i też mieli kłopoty. Jednocześnie był sympatyczny, lubiany przez inne dzieci i nauczycieli
pomimo swojej skłonności do rozrabiania. Właśnie wtedy, w 1987 roku, pod koniec swojego pobytu w szkole, Chris
przeżył doświadczenie z pogranicza śmierci, o którym nie zapomniał do dziś.
"Popisywałem się jak zwykle przed paroma dziewczynami. Próbowałem zrobić na nich wrażenie i zabawić je.
Było już popołudnie i znajdowaliśmy się w klasie na piętrze. Sala miała
I duże, stare okna, które łatwo się otwierały. Wystarczyło tylko pociągnąć za linkę. Robiłem różne głupstwa i
założyłem sobie tę linkę na szyję udając, że się wieszam. Kiedy teraz to wspominam, wiem, że była to głupota, ale
wtedy zrobiłbym wszystko dla żartu".
Chris nagle poślizgnął się i upadł -to, co do tej pory było zabawą, zamieniło się w koszmar. Naprawdę zawisł na
lince około pół metra nad ziemią, a sznur zacisnął się wokół jego szyi.
"Z sufitu patrzyłem na to, co się dzieje w dole. Nie widziałem siebie, ale zobaczyłem dużo dzieci, które tłoczyły
się w pobliżu. Rozpoznałem też nauczyciela, który podniósł mnie w górę, aby zmniejszyć napięcie linki i zdjąć ją z
mojej szyi. Scena była zamazana i słyszałem przytłumione głosy w oddali -to było tak, jakby dobiegały spod wody.
Czułem się cudownie. Nic nie ważyłem i unosiłem się ponad wszystkim. Byłem bardzo zadowolony. Potem
poczułem, że coś mnie z powrotem wcisnęło w moje ciało, jak gdybym był gwałtownie wciągnięty przez ciemność.
Było to przerażające. Obudziłem się na podłodze. Krzyczałem i wymachiwałem rękami. Potem znowu zemdlałem na
parę sekund, ale tym razem nic się nie stało". i Pózniej Chris mógł opisać kolegom z klasy to, co widział tam z góry -
prawidłowo wskazał nauczyciela, który zdjął linkę, chociaż kiedy przebudził się, był przy nim ktoś inny. Chrisa
zabrano ze szkoły do jego domu w Swansea. Matka, która przyzwyczaiła się już do tego, że miewał rozmaite wypadki i
że trzymały się go kłopoty, zbeształa go, że był na tyle głupi, by robić kawały z linką uwiązaną wokół szyi.
Chris jest teraz rzeznikiem i dalej szuka przygód. Próbował skoków spadochronowych i skoków na elastycznej
linie. "Niczego się nie boję, a już na pewno nie obawiam się śmierci. Wiem, że gdybym wpadł jutro pod autobus,
miałbym podobne przeżycie do tego, którego doznałem w szkole, i że byłoby to coś przyjemnego. Nie wydaje mi się,
że życie całkowicie się kończy wraz ze śmiercią, chociaż nie miałem żadnej wizji nieba z aniołami i harfami lub czymś
takim. Wiem po prostu, że dobrze było znalezć się poza ciałem. Wiedziałem wtedy, że nie jestem w swoim ciele".
Chris powiedział o swoim przeżyciu kilku ludziom. "Ale to nie jest coś, o czym się stale wspomina od niechcenia
w rozmowie, bo niektórzy ludzie mogliby pomyśleć, że jestem szalony. Jednak moje wspomnienie tego wydarzenia jest
bardzo wyrazne. Nigdy tego nie zapomnÄ™".
Tak samo jak u Chrisa, przeżycie bliskości śmierci lana Thomsona zaprowadziło go nie dalej niż pod sufit pokoju.
I tak jak Chris on też doskonale pamięta, co działo się wokół jego ciała -mimo że Ianowi przydarzyło się to w 1949
roku.
Ian miał wtedy dwanaście lat i bardzo cierpiał z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Jego rodzina
mieszkała na farmie w hrabstwie Suffolk. W tym dniu ojciec lana pracował na polu, a brat był w szkole. Ian został w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl