[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po raz pierwszy żałowałam, że nie mogę rozmawiać ze zmarłymi. Przyjmuję
tylko to, co mi dają. A dają obrazy swej śmierci. Przekazują to, co czuli w chwili
odejścia. Jednak nigdy nie mówią dlaczego, ani kto, tylko w jaki sposób.
Mam kulę w plecach& Jestem chory na płuca& Serce przestało mi bić&
Byłem stary i zmęczony& Ten samochód uderzył tak mocno& Nie mogę
oddychać, nie mogę oddychać, inhalator leży za daleko& Kawałek mięsa utkwił
mi w gardle& Wirus opanował moje ciało i poczynił w nim zniszczenia& Ostrze
noża przebiło mi wątrobę, potem żołądek, potem&
Każdy ze zmarłych snuł swoją historię, jednak nie wyjaśniał nic i nie
wskazywał sprawcy. Z informacji zamieszczanych na małych witrynkach
dowiedziałam się, że są też inni ludzie  ucałowani ogniem niebieskim  którzy
widzą nieżywych, a nawet mogą się z nimi komunikować. Ale nikt nie przyznawał
się do podobnych moim okrojonych kontaktów ze śpiącymi sześć stóp pod
ziemią. Byli  pogromnicy widzący przyszłość, którzy w terazniejszości kuleli, lub
oglądali świat rzeczywisty jednym tylko okiem. Jedna
z kobiet żaliła się, że rodzina nie chciała jej pomóc po wypadku, przekonana,
że jest naładowana elektrycznością i może ich porazić. Na listach dyskusyjnych
z ograniczonym dostępem, do których należało po kilka osób, jakiś mężczyzna z
Kolorado napisał, że wszędzie towarzyszy mu brat, zabity przez ten sam piorun,
który dotknął i jego. Oczywiście nikt poza nim go nie widział, a rodzina nawet na
jakiś czas zamknęła go w psychiatryku.
Całą noc spędziłam w pokoju. Na kolację zamówiłam pizzę z dostawą. Hollis
zadzwonił, by powiedzieć, że ma dzisiaj nocny patrol i żebym skontaktowała się z
nim w razie potrzeby. Odebrałam też  dyszący telefon, prawdopodobnie od
jednego z nastolatków, którzy mi grozili. Skontaktował się też ze mną Paul
Edwards, aby wyrazić współczucie z powodu  sytuacji Tollivera oraz zapewnić,
że mogę liczyć na jego pomoc.
Ale ponieważ był kuzynem człowieka, który aresztował mi brata, pewnie
zachodziłby w tym przypadku konflikt interesów. Podziękowałam jednak za
troskę. Dał mi do zrozumienia, że chętnie by do mnie wpadł, ale spławiłam go
mniej niż taktownie.
Owszem, był przystojny, był prawnikiem, a nie zaszkodziłoby mieć za
przyjaciela przystojnego prawnika, ale Paul Edwards nie proponował kobiecie
spotkania ot tak. Czegoś chciał, a możliwe, że nie seksu. Nie wyglądał na Don
Juana. Jego związek z Sybil nie stanowił tajemnicy, a jednak jakieś ukryte
motywy skłaniały go do zainteresowania się mną.
Zdołałam przespać się tej nocy kilka godzin, czyli więcej niż liczyłam. Kawę
zrobiłam sobie w pokojowym ekspresie. Była paskudna, ale przynajmniej nie
musiałam narażać się na towarzystwo obcych, by ją wypić. Zresztą i tak nie
byłabym w stanie nic przełknąć, więc wyjście do baru nie miało sensu.
Z Phyllis Folliette umówiłam się w sądzie. Nie wiedziałam, jak wygląda, ale
wyłowienie jej z tłumu nie stanowiło problemu. Od razu dostrzegłam kobietę,
która nie wyglądała na mieszkankę Sarne. Wysoka czterdziestolatka w
ciemnozielonym kostiumie, brązowej, jedwabnej bluzce i pięknych czółenkach z
kozlęcej skórki, które współgrały kolorystycznie z torebką, teczką, a nawet&
włosami. Folliette wzbudzała zaufanie, emanowała inteligencją. Kogoś takiego
właśnie z Tolliverem potrzebowaliśmy.
Czułam się skrępowana, podchodząc do takiej gwiazdy. Niewiele kobiet
czułoby się przy niej atrakcyjnie, a ja nie należałam do tej małej grupy. Zbyt
dobrze zdawałam sobie sprawę ze swoich rozczochranych włosów i wymiętego
spodniumu. Zdobyłam się na wydobycie z walizki uniformu  kliento-
zapoznawczego , ale nie starczyło mi już energii na jego wyprasowanie. Na
widok Phyllis Folliette tak utalentowanej w robieniu dużego wrażenia,
pożałowałam, że nie wskoczyłam w dżinsy.
 Miło mi panią poznać  przywitała mnie.  Art Barfield jest panią
zachwycony, a to wiele znaczy.  Potrząsnęła moją dłonią i zaczęła opowiadać,
czego dowiedziała się od osób pracujących dla wymiaru sprawiedliwości w
Sarne.  Byłam w areszcie. Coś się święci. Po pierwsze, gdyby poważnie
traktowali sprawę z nakazem z Montany, pan Lang stawałby przed innym sądem.
Nie wiem, na ile orientuje się pani w systemie prawnym Arkansas&  Uniosła
idealnie wyregulowane brwi.
 Załóżmy, że nic  odparłam, co było bliskie prawdy.
 Nie zatrzymaliby go za rozbite światło, jeśli nie zrobiłby nic ponadto, na
przykład uderzył policjanta, stawiał opór przy aresztowaniu, czy coś w tym stylu.
W tym wypadku, podstawę aresztowania stanowił niewykonany nakaz
wystawiony w Montanie.  To samo mówił Art.  Ale jeśli trzymaliby się tej
historii, pani brat stawałby przed sądem okręgowym, a nie przed sądem
rejonowym Sarne, który zajmuje się tylko wykroczeniami. Zobaczy pani jak
będziemy na miejscu. Musimy poczekać na swoją kolej, więc wysłucha pani
sporo aktów oskarżenia przeciwko innym osobom  mówiąc to, przyglądała mi
siÄ™ krytycznie.
 Harper, złotko, jesteś strasznie spięta  powiedziała nagle.  Spróbuj się
uspokoić.
 Jak? Przecież to jakiś absurd!  szepnęłam. Starałam się mówić cicho, bo
mijający nas ludzie zerkali na nas ciekawsko, ale byłam strasznie podminowana i
bałam się, że moje zszargane nerwy zaraz puszczą.  Mówi pani, że pominą tę
sprawÄ™ z Montany?
Sprawdziła godzinę.
 Możliwe. Mamy jeszcze trochę czasu, zanim go przyprowadzą. Znajdzmy
jakieÅ› spokojne miejsce i opowie mi pani o wszystkim.
Moim zdaniem zrelacjonowanie wszystkiego, co wydarzyło się w Sarne, nie
było możliwe w tak krótkim czasie, ale udało mi się sklecić mniej więcej spójną
historię, której epilogiem było aresztowanie Tollivera. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl