[ Pobierz całość w formacie PDF ]
równoległego wszechświata.
- O czym mówi ten szaleniec? - zdumiał się jeden z admirałów.
- Mówię o pomyśle tak nowym, że mój umysł z trudem go rozumie i nie oczekuję, że
wasze zwapniałe szczątki szarych komórek byłyby w stanie to zrobić, ale zawsze możecie
próbować - odpowiedzią był wściekły pomruk. - Teoria jest taka: możemy podróżować w
przeszłość, ale nile możemy jej zmieniać. Jednakże takie zmiany zostały poczynione, a nie
odczuliśmy ich w naszej terazniejszości. Wniosek jest prosty: zmieniliśmy nie naszą
przeszłość, tylko przeszłość jakiegoś innego świata, zbliżonego do naszego. Wynalazek
profesora Coypu pozwala nam przechodzić do tych równoległych wszechświatów. Mając wy-
starczająco duży ekran możemy wysłać całą nieprzyjacielską flotę w inny wymiar. Są
pytania?
Było dużo. Po półgodzinie wyjaśniania zdołałem ich przekonać, że po pierwsze nie
jestem idiotą, po drugie to, co mówię, jest wykonalne. Morale zebranych wyraznie uległo
poprawie. Gdy Inskipp przemówił, jasne było, że mówi w imieniu ich wszystkich:
- Możemy to zrobić! Skończyć tę wojnę i posłać ich do innego świata!
- Całkiem słusznie - zgodziłem się.
- TO JEST ZABRONIONE - rozległ się głęboki głos promieniujący najwyrazniej z
pustego powietrza nad stołem.
Przynajmniej jeden z obecnych złapał się za pierś. Czy to ze względów religijnych,
czy też z uwagi na awarię stymulatora.
Z Inskippem nie poszło tak łatwo:
- Kto to powiedział? Który dowcipniś ma projektor głosu?
Rozległy się głośne zapewnienia o niewinności i okrzyki oburzenia. Zapanowało
zamieszanie i ogólne szukanie projektora. Uspokoiło się, gdy głos przemówił ponownie.
- Jest to zabronione, gdyż jest to niemoralne. Powiedzieliśmy.
- Kto powiedział? - syknął Inskipp.
- My. Korpus Moralności - tym razem głos doszedł od drzwi, co było kolejnym
zaskoczeniem.
Po kolei głowy zgromadzonych odwracały się w tym kierunku, tak że wchodzący
skupił na sobie całą uwagę. Trzeba przyznać, że robił wrażenie: wysoki, z długimi białymi
włosami i takąż brodą, ubrany w powłóczystą białą szatę. Inskipp jednak nie zwrócił na to
większej uwagi.
- Jesteś aresztowany. Nigdy nie słyszałem o jakimś tam Korpusie Moralności.
- Oczywiście, że nie - odparł spokojnie nowo przybyły. - Jesteśmy zbyt utajnieni, byś
mógł cokolwiek o nas wiedzieć.
- Utajnienie - warknął Inskipp. - Mój Korpus Specjalny jest tak tajny, że większość
ludzi sądzi, że to tylko plotki.
- Wiem. To żadna tajność. Mój Korpus Moralności jest tak tajny, że nie ma o nim
nawet plotek.
Inskipp zaczynał czerwienieć i najwyrazniej brakowało mu powietrza. Szybko
stanąłem między nimi, zanim zdołał wybuchnąć.
- Interesujące, ale chcielibyśmy jakiegoś dowodu, no nie?
- Proszę - nawet nie drgnęła mu powieka. - Jaki jest wasz najtajniejszy kod?
- Może mam ci powiedzieć?
- Oczywiście, że nie. Ja ci powiem. Szyfr Yasarnap, zgadza się?
- Niewykluczone - przyznałem.
- Jim, idz do komputera i podaj w tym kodzie następujące polecenie: wszystkie dane o
Korpusie Moralności.
- Ja to zrobiÄ™ - sapnÄ…Å‚ Inskipp. - Agent di Griz nie jest wtajemniczony.
Wszyscy mu się przyglądali, gdy uruchamiał komputer, (a ja przez grzeczność nie
protestowałem). Wyjął z kieszeni taśmę z szyfrem, podłączył ją i wypisał polecenie.
- Kto pyta? - zachrypiał głośnik.
- Ja, Inskipp, szef Korpusu Specjalnego.
- Korpus Moralności jest tajną siłą Ligi o bezwzględnym pierwszeństwie. Jego
rozkazy muszą być wykonywane natychmiast. Aktualnie jego szefem jest Jay Hovah.
- Jestem Jay Hovah - oznajmił nowo przybyły. - I powtarzam: zakazane jest wysyłanie
najezdzców do innego wszechświata.
- Dlaczego? - spytałem. - Nie masz nic przeciwko temu, żeby ich powystrzelać,
powywieszać, zgwałcić, jeśli komuś z nas przyjdzie ochota, nie?
- Walka w obronie własnej nie jest niemoralna. To jest obrona czyjegoś domu, bliskich
i samych obrońców.
- Skoro nie masz nic przeciwko temu, aby do nich strzelać, to co ci przeszkadza
wysłanie ich gdzie indziej? Nie będzie ich to bolało nawet w połowie tak jak przy strzelaniu.
- Ich w ogóle nie będzie bolało, ale wysyłając tę gigantyczną flotę wojenną do świata,
w którym dotąd nie istniała, stajesz się odpowiedzialny za wszystkich ludzi, którzy mieszkają
tam i... zginą. Trzeba znalezć sposób, aby wyeliminować obcych, nie skazując nikogo
niepotrzebnie na uśmiercenie.
- Nie zatrzymasz nas - zapomniał się któryś z admirałów.
- Mogę to zrobić. Powiedziane jest w Konstytucji Ligi Zjednoczonych Planet, że
żadne niemoralne akcje nie będą podejmowane przez planety członkowskie. W aneksie
podpisanym przez członków założycieli Ligi znajdziecie decyzję powołania Korpusu
Moralności, do którego zadań należy ustalenie, co jest, a co nie jest moralne. Jesteśmy w tej
kwestii zgodni i jeśli mówimy nie", to musicie znalezć sobie inny plan.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]