[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozbierała się powoli, zmysłowo, tak jak ją nauczył.
Jean-Claude podszedł do łóżka, uniósł ją za długie rude włosy i zmiażdżył jej wargi
pocałunkiem, który był zarówno namiętny, jak i brutalny. Ali zadrżały kolana. Kiedy język
Jean-Claudea zaczynał swoje wycieczki krajoznawcze po wargach kobiet, od razu nogi się
pod nimi uginały. Katherine często mawiała, że niewątpliwie całowanie studiował na
uniwersytecie. Zerwawszy ubranie z sekretarki, dokonał dzieła z taką namiętnością, że
zaczęła go błagać o jeszcze. Ale nie miał już na to czasu. Tym razem musiało jej wystarczyć.
Zaspokoił żądzę. Teraz co innego mu było w głowie.
Biorąc prysznic, Jean-Claude przypomniał sobie Eleonorę Norman. To była kobieta
podobna do niego. Kobieta, która dla uzyskania seksualnego zaspokojenia zrobiłaby
wszystko. Jej ekstrawagancja przekraczała wszelkie granice. Opowiedziała mu kiedyś, że jako
siedmioletnia dziewczynka została zmuszona do stosunku ze starym reżyserem filmowym.
Jean-Claudea ta historia niewiarygodnie podnieciła, nawet bardziej niż uprawianie miłości.
Lubił po akcie leżeć nagi obok Eleonory, głaskać od niechcenia jej imponujące, wypełnione
silikonem piersi i słuchać o tym, co stary wstręciuch robił małej słodkiej dziewczynce. W
pewnej chwili Eleonora zaczynała jęczeć z pożądania, a wtedy Jean-Claude żądał, żeby go
błagała, i ona błagała. Jeszcze jak błagała. Nie było rzeczy, której by wtedy nie zrobiła dla
niego. Tak, Eleonora Norman była dla niego odpowiednią partnerką.
Spędził wiele godzin rano i po południu, uprawiając z nią miłość w łóżku, na
podłodze, w basenie, w czasie, gdy Kitty ciężko pracowała. Przyjemność, jaką Eleonora
czerpała z uwodzenia męża rywalki, była równa strachowi przed tym, co Jean-Claude by jej
zrobił, gdyby kiedykolwiek zdradziła jego tajemnicę. Eleonora dobrze go poznała. Odkryła
najciemniejszą stronę jego natury, lecz - podobnie jak inne kobiety, które spotkały go na swej
drodze - nie potrafiła z niego zrezygnować. Władza Jean-Claudea nad kobietami była niemal
nadnaturalna.
Zaraz po powrocie z podróży do Newady Jean-Claude zapowiedział, że odsyła
Tommy ego do Los Angeles. Według niego Katherine poświęcała synowi za dużo czasu.
- Masz się uczyć roli i spać, bo to jest potrzebne dla twojej urody - rzekł tonem nie
znoszÄ…cym sprzeciwu.
Katherine spojrzała na niego lodowato. Przepełniła się miara.
- Mam nadzieję, że tylko żartujesz - powiedziała.
- Potrzebny jest ci odpoczynek - rzekł, spokojnie studiując swoje odbicie w lustrze. -
Wyglądasz zupełnie jak zmora.
- Dziękuję - odparła gorzko. - Tommy nie wróci do Stanów, lecz pojedzie ze mną do
Antibes i do Wenecji. Przestań mną rządzić, Jean-Claude. Tym razem nie dam się wciągnąć w
twoje gry.
Przed chwilą skończyła grać z Tommym w scrabblesi, a teraz zamierzała położyć się
do łóżka. Sama.
- Zarywasz noce, przesiadujÄ…c z tym rozpuszczonym szczeniakiem, a potem gazety
piszą, że się postarzałaś. - Ujął ją za brodę, żeby z bliska przyjrzeć się jej twarzy. Katherine
odepchnęła jego rękę.
Ona też widziała gazety. Dzięki specjalnemu oświetleniu Lazla wyglądała na planie
młodo, najwyżej na trzydzieści lat, ale teraz była zbyt zmęczona, żeby się o to spierać. Zbyt
zmęczona i, musiała to sobie szczerze powiedzieć, zbyt wystraszona. Zachowanie Jean-
Claudea stało się tak dziwaczne, że nie potrafiła już przewidzieć, jak on się zachowa w
danych okolicznościach. Gdy poruszyła temat separacji, powiedział:
- Jeśli się ze mną rozwiedziesz, sprzedam do gazet historię naszego małżeństwa.
Opowiem im, jaka z ciebie straszna dziwka, okropna jędza i jak wszystkimi w pracy
pomiatasz.
- Nie zrobiłbyś tego.
- A jakże, zrobiłbym. Jeśli mi się narazisz, Katherine Bennet, otworzysz puszkę
Pandory, której istnienia nawet nie podejrzewasz.
Słysząc to wstała i wzięła się rękoma pod boki.
- Mam po uszy twoich impertynencji i pogróżek. Jeśli nie zmienisz swojego stosunku
do mnie i nie zapanujesz nad swoimi humorami, wystąpię o anulowanie naszego małżeństwa.
- Wyjdziesz na straszną idiotkę - drwił z niej. - Zepsuta megagwiazda, która nie potrafi
wytrzymać z jednym mężem dłużej niż trzy miesiące. Ludzie pomyślą, że masz nierówno pod
sufitem, cberie.
- Już nie dbam o to, co ludzie o mnie pomyślą. To jest moje życie, a nie próba
teatralna. Co wieczór nowa premiera. Jeśli mam być dalej taka nieszczęśliwa jak przez
ostatnie kilka tygodni - to wolę się z tobą rozwieść.
- Tylko spróbuj, a twój poprzedni mąż wyda ci się przy mnie aniołem. Wezmę połowę
twojego majątku. To dzięki mnie zarobiłaś tyle pieniędzy, Katherine, lepiej, więc mnie nie
drażnij. Ostrzegam cię, że podejmę odpowiednie kroki. Jestem sprytniejszy od ciebie. Tamta
umowa się nie liczy. Nie próbuj się mnie pozbyć, bo nie jesteś w stanie tego zrobić, a jeśli nie
odeślesz tego szczeniaka do domu, to przynajmniej zrób coś, żebym go tutaj nie oglądał.
- Odwal się, Jean-Claude. Mój syn zostanie tutaj, bo miejsce syna jest przy matce.
Odwróciła się na pięcie i wpadła na Brendę, która stała w progu.
- Ty tłusta małpo. Szpiegujesz nas? - rzucił się na nią Jean-Claude.
- Przestań, przestań! - wrzasnęła Katherine.
- Zabieraj się stąd. I nigdy się nie waż wtrącać między mnie a moją żonę, zrozumiano?
- Wyjdz, Brendo, proszę - rzekła błagalnie Katherine. Dojrzała ból w oczach Brendy,
ale nie mogła postąpić inaczej.
Jean-Claude był rozjuszony jak byk. Nie potrafiła przewidzieć, co zrobi za chwilę.
- Zostaw nas samych, słyszałaś?
- Oczywiście. Wiesz, Jean-Claude, wiele bym dała, żeby cię już nigdy nie oglądać.
Jean-Claude wypchnął Brendę za drzwi, zatrzasnął je i odwrócił się do Katherine z
triumfujÄ…cÄ… minÄ….
- Teraz już wiesz, kto tu rządzi, Wielka Diwo. Kicham na twojego syna, chociaż tobie
on się wydaje ósmym cudem świata. Ale ostrzegam cię, Kitty, lepiej mi się nie sprzeciwiaj.
Wyszedł. Chwilę potem Katherine usłyszała, jak przekręca klucz w zamku swojego
biura.
Spróbuj, musisz spróbować - Katherine wiedziała, że powinna, ale bała się. I nie
czuła się za dobrze. Nie mówiła o tym nikomu, ale praca przy filmie coraz bar dziej ją
męczyła. Czasami wysiłek związany ze wstaniem rano z łóżka przyprawiał ją o takie mdłości,
że przez chwilę musiała posiedzieć na krześle z głową objętą rękoma. Dużo czasu zajmowało
jej wzięcie prysznica i ubranie się. Ciągle czuła się chora, wymiotowała od czasu do czasu.
Na planie nie rozstawała się z buteleczką soli trzezwiących; trochę jej pomagały. Chociaż
wydawało się to mało prawdopodobne, zaczynała podejrzewać, że jest w ciąży.
Nie odważyła się powiedzieć o tym komukolwiek, bo by narobili szumu i zaraz
sprowadzili lekarza na plan. Zaczęliby się nad nią trząść. Tego by nie zniosła. Już i tak
zanadto się nią przejmowali. Odnosiła wrażenie, że życie toczy się w zwolnionym tempie;
wiedziała jednak, że za wszelką cenę musi wytrzymać te ostatnie kilka tygodni do
zakończenia filmu i nieznośne zachowanie Jean-Claudea.
Bała się go. Czuła, że potrafiłby ją zniszczyć, a nie miała czasu ani spokoju, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]