[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozpakowała wszystkie przywiezione walizki, lotniczą torbę podró\ną i kartonowe
pudło. Pootwierała głębokie szuflady staroświeckiej, solidnej komody wykonanej z
ciemnego drewna i wykończonej na wysoki połysk i wło\yła do nich swetry,
bieliznę i inne rzeczy. Powyciągała z walizek kostiumy, sukienki, spódnice,
spodnie i bluzki i bez prasowania rozwiesiła je w przestronnej szafie znajdującej
siÄ™ w sypialni.
Z uśmiechem na ustach Maggie ustawiła na blacie komody kilka przedmiotów,
które woziła z sobą z powodów czysto sentymentalnych. Oprawioną w ramkę,
powiększoną fotografię rodziców, malutkie, ręcznie rzezbione puzderko na
bi\uterię, białą, wykonaną z jadeitu figurkę tygrysa, będącą prezentem od babki na
ostatnie Bo\e Narodzenie. A tak\e małego, wypchanego, wesolutkiego klowna,
będącego po\egnalnym upominkiem od Hannah.
Maggie postanowiła wyskoczyć po coś do jedzenia. Zeszłą po schodach wprost
na parking, gdzie zostawiła samochód. Znalazłszy się w sporej odległości od domu,
odwróciła się, \eby jeszcze raz mu się przyjrzeć. Imponująca, stara budowla nadal
budziła jej niekłamany zachwyt. Była przepiękna!
Mimo \e całkowicie zauroczona widokiem rezydencji, Maggie nie robiła sobie
\adnych nadziei na dłu\sze pozostanie w Deadwood. Jej pobyt w tym mieście miał
charakter tymczasowy. Została przyjęta do pracy tylko po to, aby przez jakiś czas
zastępować Karlę. Dopóty, dopóki dziewczyna nie wróci do pracy. To znaczy
mniej więcej za cztery lub pięć miesięcy.
Być mo\e Maggie zostanie w Deadwood jeszcze trochę dłu\ej. Informacja o
tym, \e w tej części kraju występują a\ cztery pory roku, przypadła jej bardzo do
gustu.
To, jak długo pobędzie w tym mieście, będzie zale\ało w znacznej mierze od
Mitcha Graingera. Uświadomiwszy sobie ten fakt, Maggie zadr\ała mimo woli. Nie
mogła pojąć, dlaczego ka\da, nawet najmniejsza myśl o tym człowieku, stawiała ją
na baczność, wprawiając natychmiast w stan nerwowego podniecenia. A kiedy
wspomniała o nim Karla, po plecach Maggie przebiegł nagły dreszcz.
Podczas całego weekendu niemal bez przerwy myślała o tym człowieku.
Zakłócał spokój jej ducha. Atakował podświadomość.
Zwłaszcza wtedy, kiedy była w łó\ku.
Obraz Mitcha Graingera pojawiał się wówczas ni stąd, ni zowąd, ' tak \e niemal
fizycznie, ka\dym nerwem odczuwała jego obecność. Tak samo silnie, jak wtedy,
kiedy siedziała na wprost niego w gabinecie.
Ciągle czuła przenikliwe spojrzenie szarych oczu i magnetyzm męskiego ciała.
Znajdowała się w polu siły przyciągania tego człowieka. Ulegała jego wpływowi.
Tak dziwnego odczucia Maggie nie doznawała nigdy przedtem. Było
zdecydowanie niesympatyczne. Bardzo denerwujące. Napawało niepokojem.
Dostała dreszczy. Raz było jej zimno, a raz gorąco.
Dla obrony szybko przywołała na myśl obrazy innych, dobrze znanych jej
mę\czyzn, między innymi Todda. Nie pomogło.
Wizerunki pozostałych postaci nie robiły na niej \adnego wra\enia. Tylko
obraz Mitcha Graingera wprawiał serce w gwałtowny ruch i skracał oddech.
Napinał wszystkie nerwy. Tak, jakby ten niepokojący mę\czyzna sam poruszał
nimi jak strunami gitary.
Wszystko to było bardzo dziwne, nie po raz pierwszy uznała Maggie, ganiać
siebie za bezsensowne myśli i doznania. Podświadomie jednak wyczuwała, \e
przyczyną jej niepokoju jest fizyczna bliskość Mitcha Graingera. W gruncie rzeczy
zdawała sobie sprawę, \e energia, jaką roztaczał wokół siebie, ma seksualny
charakter. I \e łączy ich wspólny pociąg zmysłowy.
Jak na gust Maggie i obecny sposób jej myślenia, ostatnie trzy dni,
poprzedzające pójście do pracy, upłynęły stanowczo zbyt szybko.
Rozdział 4
Dla Mitcha dni te ciągnęły się zbyt powoli.
Podobnie jak zwierzÄ™ instynktownie wyczuwajÄ…ce nadchodzÄ…cÄ… burzÄ™, tak i on
podświadomie czekał na coś, co miało się wydarzyć. Stał się niespokojny i
podekscytowany. Pełen energii. Wszystkie jego myśli krą\yły bezustannie wokół
Maggie Reynolds.
Było to piekielne doznanie. Zdumiewające. Niczego podobnego nie zdarzyło
mu się odczuwać w stosunku do \adnej kobiety. Fakt ten tak bardzo niepokoił
Mitcha, \e nie pozwalał mu spokojnie myśleć ani skupić się na wykonywanej
pracy. To te\ denerwowało go chyba jeszcze bardziej.
Co takiego wyjątkowego miała w sobie ta dziewczyna?
To pytanie zadawał sobie wielokrotnie podczas ostatniego weekendu
ciągnącego się w nieskończoność.
W przeciwieństwie do jego poprzedniej narzeczonej, kobiety o wielkiej urodzie
i niemal idealnych, klasycznych rysach twarzy, Maggie Reynolds nie była
szczególnie ładna. Mitch starał się o tym sobie ciągle przypominać. To fakt, \e ju\
w pierwszej chwili rzucały się w oczy jej wysoka, szczupła, a zarazem, tam gdzie
potrzeba, nieco zaokrąglona sylwetka, obfitość płomiennorudych włosów,
błyszczące zielone oczy i wydatne, zmysłowe, kusicielskie usta.
Do licha, właściwie niby dlaczego miałby ochotę je całować? zastanawiał się
Mitch, stanowczo zbyt często. Rzeczywiście, ta dziewczyna miała wiele zalet. Była
energiczna, błyskotliwa i opanowana.
Bardzo opanowana.
Mimo to jednak powściągliwość jej nie miała nic wspólnego z odpychającą
obojętnością, będącą nieodłączną cechą osobowości Natalie.
Rezerwa w zachowaniu się i chłodny sposób bycia Maggie znajdowały,
zdaniem Mitcha, pełne uzasadnienie. Były bowiem wynikiem pewności siebie
wynikającej z du\ej inteligencji, w pełni uzasadnionego doceniania własnej
wartości oraz zawodowych umiejętności, a nie skutkiem wychowania w dostatku i
ze z góry zaprogramowanym nieróbstwem.
Mitch wyczuwał instynktownie, \e u podstaw opanowania i powściągliwości
Maggie le\ało jeszcze coś więcej. W głębi zielonych oczu dostrzegał jakąś dziwną
ostro\ność, odnoszącą się, jak sądził, przede wszystkim do mę\czyzn i nie będącą
przejawem zwykłej powściągliwości ani tym bardziej arogancji. Było to coś, co
zarówno ekscytowało, jak i intrygowało Mitcha. Stwarzało punkt zaczepienia.
Dosłownie i w przenośni. Prowokowało do dra\nienia tej niezwykłej dziewczyny.
Czy\by więc z jej strony było to wyzwanie?
Na tym polegała jej niezwykła siła przyciągania?
Na zastanawianiu się nad tą kwestią Mitch spędził mnóstwo czasu. Po głębszym
namyśle uznał za prawdopodobną pozytywną odpowiedz przynajmniej na pierwsze
pytanie. Po raz pierwszy zetknÄ…Å‚ siÄ™ z wyzwaniem widocznym w oczach kobiety.
Była to dla niego zupełna nowość. Zdawał sobie sprawę, \e jeśli chodzi o sprawy
damsko-męskie, jest człowiekiem zblazowanym. Nigdy nie musiał w \aden
szczególny sposób starać się o pozyskanie wdzięków kobiety, której okazał choć
cień zainteresowania, a tak\e takiej, na jaką w ogóle nie zwrócił uwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl