[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczególnie głodny. We dnie i w nocy wciąż widział przed oczami Mari w
czerwonej sukni, dumną, pewną siebie. Cieszył się, że potrafiła stawić czoło
zebranym w sali ludziom, nie bać się spojrzeń, błysków fleszy. Szkoda, że nie
może być u jej boku.
Oj, stary, myślałem, że jesteś mądrzejszy ode mnie
oznajmił żartobliwym tonem Elliot z dalekiej Australii. W tle pijani
kolędnicy śpiewali Dwanaście dni świąt .
Mądrzejszy? Jeśli mnie pamięć nie myli, w szkole dostawaliśmy
podobne oceny.
Owszem, ale od tego czasu ja cztery razy miałem wstrząs mózgu, że
nie wspomnę o byciu żywą pochodnią.
Rowan uśmiechnął się pod nosem.
W porzÄ…dku. Do czego zmierzasz?
Dlaczego, do cholery, pozwoliłeś jej odejść? %7łartobliwy ton znikł.
Szalejesz na jej punkcie, ona szaleje na twoim. A chemia między wami...
Mari uznała, że mnie nie chce odparł Rowan.
Powiedziała ci to?
132
R
L
T
Jasno i wyraznie mruknął. Nie chciał rozpamiętywać tamtej chwili.
Może coś zle zrozu...
Nic zle nie zrozumiałem przerwał mu Rowan, zamykając komputer.
Dobra, będziesz się nad sobą użalał jak jakiś kretyn czy wyjdziesz do
bramy i przywitasz siÄ™ z Mari?
Do bramy?
O czym ty gadasz? Jesteś w Australii. Rowan poderwał się od biurka
i na wszelki wypadek podszedł do okna.
Owszem, ale zleciłeś mi jej ochronę... Zresztą mniejsza o to. Jeśli
moje połączenie satelitarne nie szwankuje, to samochód Mari... O, podjeżdża.
Faktycznie, w stronę kliniki zbliżał się samochód. Czy w środku
naprawdę siedzi Mari? Nagle Rowan pojął, dlaczego przyjaciel tak długo
trzyma go na linii. Po prostu czeka.
Stary, i pamiętaj o jednym. Pierwszy powiedz te dwa magiczne słowa
kocham cię . Wesołych świąt.
Czy kochał? To nie ulega wątpliwości. Kochał. Pragnął. Podziwiał.
Pożądał. Dlaczego jej tego wcześniej nie powiedział? Dzięki Bogu za
przyjaciół, którzy potrafili dać mu kopniaka, gdy tego potrzebował. I dzięki
Bogu za Mari, która postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę.
Rozłączywszy się, Rowan wybiegł na korytarz. Przytrzymując ręką
pager, by nie wypadł z fartucha, rzucił się pędem w stronę drzwi.
Jasny SUV stał obok karetki pod rozłożystym masłoszem. Po chwili ze
środka wysiadła Mari w luznych jedwabnych spodniach i tunice.
Przyjechałaś... Poczuł ucisk w sercu.
Oczywiście. Przecież są święta. Ruszyła w jego kierunku.
Bransoletki, które jej podarował, brzęczały. A święta powinno się spędzać z
osobą, która...
133
R
L
T
PrzycisnÄ…Å‚ palec do jej ust.
Poczekaj. Pierwszy muszę ci coś powiedzieć. Kocham cię, Mariamo.
Kocham i pragnę od niepamiętnych czasów. I przysięgam, że zrobię
wszystko, aby zasłużyć na twoją miłość.
Och, Rowan. Ja też cię kocham. Takim, jakim jesteś. Niczego więcej
nie pragnÄ™.
Poczuł niewysłowioną ulgę. Nie mogąc się powstrzymać, zgarnął Mari
w ramiona i pocałował ją namiętnie. Pocałunkiem starał się wyrazić
wszystko, czego wcześniej nie potrafił.
Kocham cię, kocham powtarzał raz po raz.
Wiem. Wiem też, że jesteśmy stworzeni dla siebie
szepnęła.
Dlaczego przez tyle lat się spieraliśmy?
Bo uwielbiamy wyzwania odparła ze śmiechem.
Przyrzekam, że ze mną ci ich nie zbraknie.
Och, Mari, oczarowałaś mnie od początku.
Wsunęła palce w jego włosy.
Wiesz, za co ciÄ™ najbardziej kocham?
Powiedz. ObjÄ…Å‚ jÄ… w pasie.
%7łe nawet jak mam na sobie pomięte łachy, dostrzegam w twoich
oczach zachwyt.
Największy jest wtedy, kiedy cię widzę nagą. Przytulił ją mocno,
szczęśliwy, że ma w objęciach tę wspaniałą kobietę.
W takim razie chodzmy gdzieś, żebyś mógł mnie rozpakować.
134
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]