[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przed nią swą tożsamość.
L R
T
Ukląkł na krawędzi łóżka, a potem zaczął powoli posuwać się ku górze, aż przy-
krył ją swoim ciałem.
- Ta cała aukcja nie była zbyt przyjemna, ale dobrze się skończyła.
- Muszę przyznać, że byłam zazdrosna o twoją asystentkę, zanim dowiedziałam
się, kim naprawdę jest. Bałam się, że zwycięży i spędzi weekend z tobą.
- Byłaś zazdrosna? - Zahaczył dwa palce o kajdanki i pociągnął lekko. - Możesz
rozwinąć ten temat?
- Miałam nadzieję, że wygra ta laska po operacjach plastycznych.
- Nie miała szans - oświadczył. Kropla z jego mokrych włosów spadła na jej roz-
grzaną skórę między piersiami.
Wystarczyła ta jedna kropla, by sutki stwardniały. Zadrżała na myśl, co ich jeszcze
czeka.
- Mogła licytować znacznie wyżej.
- I tak bym wygrał. - W jego oczach błysnęła twarda determinacja. - Moja asy-
stentka dostała polecenie, żeby licytować do końca.
- Tylko po to, żebyś mógł wybrać mnie? - Do czego jeszcze był gotów się posu-
nąć?
- Nie byłem pewny, że Salvatore zrobił wszystko, żeby zapewnić ci bezpieczeń-
stwo. Musiałem znalezć jakiś sposób, żeby być przy tobie. Ten wydał mi się najlepszy.
Słowa o zapewnieniu bezpieczeństwa zmroziły ją i przypomniały, jaki był główny
powód ich przyjazdu do Kostaryki. Nie miała wątpliwości, że podoba się Troyowi, ale
czy znalezliby się tutaj, gdyby zależało to tylko od nich? Czy dałaby się przekonać, gdy-
by poznała go ot tak, na ulicy? Ogarnęły ją dawne wątpliwości.
- I lekką ręką wydałeś osiemdziesiąt dziewięć tysięcy dolarów? - Próbowała zama-
skować swój niepokój żartem. Troy robił to często. - Nie prościej było wynająć jakiegoś
ochroniarza? Na pewno byłby tańszy.
- Sama mówiłaś, że byłaś zazdrosna o moją asystentkę. - Przyciskał jej dłonie do
materaca, czuła na brzuchu jego twarde przyrodzenie. - Ja czułem to samo, wyobrażając
sobie, że oddaję cię w ręce jakiegoś faceta z ochrony.
L R
T
Odchyliła się do tyłu, patrząc z przyjemnością, jak w jego oczach rozpala się pożą-
danie. Przez otwarte okna wpływał odurzający zapach egzotycznych kwiatów. Po raz ko-
lejny uświadomiła sobie, jak mocno jej ciało reaguje na Troya. Poczuła w sobie siłę ko-
biecej mocy. Przyjęła ją, chcąc przynajmniej w jakiejś części przejąć kontrolę nad sytu-
acjÄ….
- Od pierwszej chwili działaliśmy na siebie.
- Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłem, kiedy po rozpoczęciu aukcji zobaczyłem cię
na widowni. - Uśmiechnął się do niej. - Byłem tak podniecony, że musiałem trzymać rę-
ce przed sobą, żeby to ukryć.
Rzeczywiście, to byłby niezły temat dla prasy.
- A mnie się wydawało, że to z powodu kajdanek.
- Kajdanki też. Zwłaszcza gdy zacząłem sobie wyobrażać, jaki moglibyśmy zrobić
z nich użytek. Właśnie, wróćmy do naszych fantazji.
- Miałeś fantazje ze mną w kajdankach? - %7łar w dole brzucha rozpalił się żywym
płomieniem. - A co dokładnie chciałbyś teraz z nimi zrobić?
- Chyba nie powinienem gorszyć porządnej panienki z Vermontu.
- Proszę bardzo, nie krępuj się. - Wyrwała mu kajdanki i pomachała przed nosem. -
Chętnie dam się zgorszyć.
Troy nigdy nie ugiął się przed żadnym wyzwaniem.
A wyzwanie, które zobaczył w oczach Hillary, podjął z wielką chęcią. Zatrzasnął
jedną część kajdanków na jej prawym przegubie, a drugą na swoim lewym. Byli teraz z
sobą skuci. Te pięć dni z Hillary przeszły jego najśmielsze oczekiwania. Czasu mieli co-
raz mniej, więc musiał coś zrobić, by scementować ich związek.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Myślałam, że przykujesz mnie do łóżka niczym wiking.
- W takim razie zrobiłem ci niespodziankę. - Przesunął palcami po jej piersi, pocią-
gając także jej dłoń.
Wsunęła rękę pomiędzy nich, chcąc go pieścić, ale chwycił ją za nadgarstek i przy-
gwozdził do materaca.
- Troy, ja też chcę cię pieścić.
L R
T
- Zaraz do tego dojdziemy. Mamy przed sobą całą noc. - A jeśli wszystko pójdzie
po jego myśli, to nawet dłużej.
- Kto powiedział, że to ty masz o wszystkim decydować? - Wiedziała, że gdy cho-
dzi o siłę fizyczną, stoi na przegranej pozycji, dlatego musiała być stanowcza. - Odwróć
siÄ™.
Roześmiał się cicho, a potem przetoczył się na plecy, pociągając ją za sobą.
- Co tylko rozkażesz.
Jej uśmiech, kobiecy i władczy, sprawił, że w jego ciele rozlała się tętniąca fala te-
stosteronu. Trzymając go za ręce, zaczęła delikatnie i zmysłowo całować jego klatkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]