[ Pobierz całość w formacie PDF ]

u nogi do buzi, zacięty wyraz zniknął z jego twarzy.
WALENTYNKOWE ZARCZYNY 125
 Zgoda. Wypróbuję te plastry.
W oczach Carrie zabłyszczały łzy. Dixie domyśliła się,
że spełniły się jej nadzieje i marzenia.
 Dziękuję, pani doktor  szepnęła prawie bezgłośnie.
Dixie udzieliła rodzicom wskazówek, jak mają po-
stępować z Joeyem po powrocie do domu, i wyszła.
Satysfakcję z odniesionego sukcesu mąciły oskarżenia
pod adresem Neda. Czy naprawdę tyle pił, czy Tom
Jamison powiedział, co powiedział, bo uznał, że najlepszą
obronÄ… jest atak?
Nie była naiwna. Nie podejrzewała, że cioteczny brat
jest abstynentem, lecz nigdy nawet jej przez myśl nie
przeszło, że popadł w alkoholizm. Co prawda niewiele
miała okazji do obserwacji. Ilekroć się widzieli  a zda-
rzało się to bardzo rzadko, ostatni raz prawie przed
rokiem  spotkanie trwało najwyżej kilka godzin.
Natomiast Mark pracował z Nedem kilka miesięcy
i niczego nie zauważył. Może jednak Tom się mylił?
Miała taką nadzieję. Nagle ogarnęło ją mnóstwo wątp-
liwości. Czy powinna powtórzyć te rewelacje Markowi?
Może poczekać, aż zbierze więcej dowodów? Po co robić
sensacjÄ™?
Postanowiła na razie zaczekać. Zajrzy do kilku skle-
pów, popyta... Jeśli słowa Toma się potwierdzą, pomyśli,
co robić dalej.
ROZDZIAA DZIESITY
 Jak przebiegła rozmowa z Jamisonami?
Dixie zamarła, słysząc pytanie Marka. Czyżby już
wiedział, jakimi rewelacjami poczęstował ją Tom? Nie,
nie. Mark zagadnÄ…Å‚ jÄ… zbyt swobodnym tonem, pyta
z czystej ciekawości.
 Rozmowa?  udała zdziwienie.
 No, na temat palenia.
 Ach, o to ci chodzi. Przepraszam, dziś był taki młyn,
że już prawie zapomniałam, co robiłam godzinę temu.
Rozmowa z Jamisonami... normalnie.
 I Tom się nie buntował?
 Odrobinę. Ale kiedy wyjaśniłam, na czym polegają
badania i w jaki sposób jego nałóg szkodzi małemu,
uspokoił się. Zgodził się nawet stosować plastry anty-
nikotynowe.
 No, no. Jestem pod wrażeniem.
 Nie żartuj. Dałam mu propozycję nie do odrzucenia.
 Jakoś trudno mi wyobrazić sobie ciebie w roli
twardziela.
 Pozory mylą. %7łebyś mnie widział na urazówce!
Narkomani i chuligani drżą, gdy nadchodzę!  rzekła
i dumnie zadarła głowę. Widząc błysk rozbawienia
w oczach Marka, zirytowała się.  Nie wierzysz, że
potrafię być twarda?
WALENTYNKOWE ZARCZYNY 127
 Ależ wierzę.
Wyprostowała ramiona i rzuciła mu butne spojrzenie.
 Tom z żoną i oczywiście z Joeyem zjawią się tu
w piÄ…tek na kolejny test.
 Skąd taka pewność?
 Ponieważ jeśli tego nie zrobią, mogą się spodziewać
wizyty kuratora z opieki społecznej.
 Rzeczywiście potrafisz walczyć o swoje racje.
 Jeśli zostaję do tego zmuszona.
 A propos bycia zmuszonym. Nie mogłem się wy-
kręcić od udziału w społecznym komitecie zbierania fun-
duszy na nowe lądowisko dla helikopterów. Dziś wieczo-
rem mamy kolejne zebranie. Może chcesz przyjść?
 Za żadne skarby.
 Ale na bal walentynkowy połączony z kwestą na ten
cel pójdziesz?
Dixie serce zabiło mocniej.
 W walentynki?
 Tak. Czternastego lutego.
 Wydawało mi się, że jesteś już z kimś umówiony...
 zaczęła, a widząc jego zdumioną minę, dodała:  Nie
pamiętasz? Z tą pielęgniarką, która pomogła umieścić
Joeya w szpitalu.
 Ach, z nią! Mary też zasiada w komitecie. Za-
proszenia są dwuosobowe i chyba nie chcesz, żebym nie
miał pary...
Dixie powątpiewała, czy Markowi byłoby aż tak trud-
no znalezć osobę towarzyszącą.
 Bardzo chciałabym pójść z tobą, ale...
Mark nie słuchał dalej.
 Zwietnie. Jeszcze dziÅ› odbiorÄ™ bilety.
128 JESSICA MATTHEWS
 Ale nie zapominaj, że dziesiątego zaczynam pracę
w Chicago.
Mark objÄ…Å‚ jÄ… i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
 Nie mogłabyś spóznić się kilka dni? Kolana trudno
siÄ™ gojÄ…...
Ba! Mark doskonale wiedział, że gdy była w jego
ramionach, nie potrafiła jasno myśleć. Poza tym uciekła-
by się do każdej wymówki, byle tylko zostać dłużej
w Hope.
 Zobaczę, co się da zrobić  przyrzekła.
 Znakomicie.  Pocałował ją mocno i wypuścił
z objęć.  Muszę lecieć, bo się spóznię. Mogę wpaść po
zebraniu, jeśli skończy się o ludzkiej porze?
 Oczywiście. Będę w domu.
 Masz jakieś plany na resztę popołudnia?
Dixie serce podeszło do gardła. Czyżby wiedział, że
ma zamiar zabawić się w detektywa?
 Muszę to i owo pozałatwiać  odrzekła.  Poza tym
wciąż nie przejrzałam wszystkich papierów Neda, więc
pewnie dziÅ› wieczorem siÄ™ tym zajmÄ™. Dlaczego pytasz?
 Tak sobie. Jeśli zebranie okaże się straszliwie nud-
ne, chcę móc wyobrażać sobie, co robisz.
 Więc pewnie nie powinnam ci wspominać, że do
malowania paznokci u nóg przebiorę się w czerwony
koronkowy negliż.
 Jeśli tak, urwę się wcześniej.
 Nie posiadam w swojej garderobie negliżu, ani
czerwonego, ani w ogóle żadnego.  Ale może po drodze
do domu kupię sobie coś, dopowiedziała w myśli.  Wło-
żę stare legginsy i rozciągniętą bluzę, więc spokojnie
możesz koncentrować całą uwagę na przebiegu obrad.
WALENTYNKOWE ZARCZYNY 129
 I tak będę sobie wyobrażał ciebie w koronkach.
Dixie obdarzyła go uwodzicielskim uśmiechem.
 ProszÄ™ bardzo...
Było już pózno, gdy dotarła do domu. Po drodze
wstąpiła do sklepu spożywczego po mleko i marshmal-
lows, oraz do monopolowego po butelkę wina. Chodziło
jej oczywiście o pretekst do rozmowy. Właściciel, męż-
czyzna po czterdziestce, pomógł jej wybrać wino o od-
powiednim bukiecie i smaku, lecz gdy tylko zahaczyła go
o Neda, nabrał wody w usta.
 Nie mam zwyczaju rozmawiać o klientach  oznaj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl