[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spróbujemy tu wpaść w drodze powrotnej, prawda, Arturze?
O, tak. Postaramy się to zrobić. Artur uśmiechnął się. Masz
wspaniały dom, Luizo.
Zajadając ciastka, Hilda dawała Luizie dziwne znaki oczami.
Kiedy wyszli z domu, Hilda została w tyle. Chwyciła Luizę za rękę i
szepnęła:
Niezle się tutaj urządziłaś. Dom będzie wart grubą forsę, kiedy
zostanie należycie odnowiony. No i ta plaża... Obejrzała się przez
ramię. Chcę, żebyś wiedziała, że nie pisnę nikomu ani słowa.
Wiesz o czym.
Luiza spojrzała na nią zdumiona.
O czym?
Hilda rzekła konspiracyjnie:
Nie musisz żywić żadnych obaw. Stanowimy rodzinę, a ja jestem
zwolenniczkÄ… dotrzymywania rodzinnych tajemnic. Ostatecznie takie
rzeczy się zdarzają i nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Twoja
matka była przecież moją siostrą. Podniosła palec. Mam
zapieczętowane usta, Luizo. Nie powiedziałam o tym nawet Arturowi.
Ciociu...! zaczęła Luiza, rozpaczliwie pragnąc zrozumieć, o co
chodzi, lecz Hilda ucałowała ją i odeszła szybkim krokiem.
Luizo, wyglądasz, jakbyś była daleko stąd odezwał się Rob,
gdy siedzieli przy stoliku obok okna z widokiem na niewielkie
nabrzeże.
Przepraszam...
Jak stek?
RS
41
Wyborny.
Wcinaj. Mają podać o wiele więcej. Z apetytem zabrał się do
jedzenia.
Luiza starała się nie myśleć o tym, co powiedziała jej ciotka. To było
jednak zbyt trudne. Hilda otworzyła długo zapomniane drzwi do jej
pamięci. Luiza przypomniała sobie dziwną uwagę, jaką wygłosiła
kiedyś jej babka ze strony matki. Połączyła ją teraz z tym, co
powiedziała Hilda, i to sprawiło, że zaczęła odczuwać dziwny
niepokój.
Muszę zapomnieć o wszystkim, co mówiła Hilda. Wykuwam
zupełnie nowe życie dla Emmy i siebie i nie mam zamiaru pozwolić,
by cokolwiek miało mi w tym przeszkodzić. "Odsunęła od siebie
złowrogie myśli wywołujące poczucie winy i zaczęła uważnie
przyglądać się nabrzeżu.
Pierwsi w tym roku goście Hengeford cieszyli się ostatnimi
promieniami słońca. Przechadzali się po plaży, spoglądając na łodzie
rybackie i stojące wzdłuż nabrzeża krążowniki. Tłum gromadził się z
zaciekawieniem obok wozu, z którego wysiadały grupy tancerzy.
Kocham Hengeford, Rob. Nie mieszkam tu długo, lecz to miasto
podoba mi się coraz bardziej. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę
wreszcie Somerset.
Spojrzał na nią nieśmiało.
Chciałbym być tym, który ci je pokaże. Tancerze skakali dokoła,
wywijajÄ…c klepkami.
Wprawnymi ruchami potrzÄ…sali dzwoneczkami przyczepionymi do
goleni, gdy z pomalowanego megafonu płynęły skoczne tony. Luizna
siedziała wyprostowana, z błyszczącymi oczyma. Przytupywała w takt
muzyki.
Rob pochylił się do przodu, by przypatrzeć się tancerzom.
Wygląda na to, że zebrały się tu grupy z całego kraju.
Tak dużo wiesz. O wszystkim.
To wynika z codziennej konieczności zaspokojenia wszystkich
RS
42
wścibskich, małych umysłów. Ciekaw jestem, czy wiesz, że niektórzy
tancerze morris czernią sobie twarze. Ponoć robią to po to, aby ukryć
się przed diabłem.
Po zakończeniu tańca odbyła się kwesta. Luiza zauważyła w tłumie
Johna Quince'a. Widziała, jak podszedł mimochodem do mężczyzny o
prostych włosach, który kwestował, lecz nie był ubrany tak jak inni
tancerze morris. Odniosła wrażenie, że John wyjął coś z torby na
datki, zanim odszedł od mężczyzny. Tak to wyglądało, lecz z drugiej
strony Quince znajdował się zbyt daleko, by Luiza mogła być pewna.
Słuchała uważnie, jak Rob objaśnia pogański rodowód tańca morris,
gdy do restauracji wszedł Morgan. Towarzyszyły mu dwie kobiety i
mężczyzna. Zniada, piękna dziewczyna zaglądała mu w twarz
kokieteryjnie.
Luiza była oszołomiona nieoczekiwanym pojawieniem się Morgana
w lokalu. Czuła się bardzo zakłopotana.
Ponownie skierowała uwagę na Roba, a potem spąsowiała jeszcze
bardziej, gdy przewróciła kieliszek z winem.
Och tak mi przykro...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]