[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odebraniu listu doniósł o zdrowiu swoim ł wytlomaczył powód milczenia. Lakonizm
tego listu  wytłomaczę w następnym.
H.
Å‚-rfCTM-i
'="?;* i*J'.s*
2) BiaÅ‚a, 3 VIII. OsÅ‚odo mojego życia! °
Długo myślałam, co napisać w nagłówku  wreszcie napisałam słowa, które
podyktowało mi serce. Co z nami wyrabia poczta? List twój datowany d. 21 lipca
odebrałam dopiero wczoraj!... Ile niepokoju doznawałam przez te dwa tygodnie 
opisywać nie będę. Myśli, jedne straszniejsze od drugich, trapiły mię
nieustannie; wyobrażałam sobie, że jesteś chory, że może Ciebie nie ma w
Szulmierzu... Były to myśli niedorzeczne, ale obawiając się, aby list mój nie
wpadł w obce ręce, nie pisałam tak długo  w końcu miałam zamiar napisać do pana
C. (jako matka twoja) z zapytaniem, co się z tobą dzieje  aż nadeszły listy od
Ciebie, które mię uspokoiły i rozjaśniły chociaż na chwilę smutne moje życie.
Pytasz o powód choroby i mdłości... Sama nie wiem, dlaczego zemdlałam parę razy
 było to zapewne wynikiem moralnych cierpień, jakie mię ostatnimi czasy
spotkały. Czułam się po Twoim odjezdzie bardzo
" Bat' fe
Tekst poczerpnięty ze Starego Testamentu.
DZIENNIKI, TOMIK XIV
chorą i zdenerwowaną, było mi smutno okropnie; zastanawiałam się często bardzo
nad naszą miłością i widziałam z żalem, że ona jest beznadziejną, widziałam, że
z mojej strony jest ona grzeszną i występną, że nie wyrzeknę się jej jednak za
nic w świecie... stała się ona dziś potrzebą mego serca, bez niej  życie moje
byłoby bezbarwne i bardzo ciężkie. Czy wierzysz słowom moim  nie wiem, wszystko
mi to jedno: piszę to, co czuję, co mi serce każe. W dzień twego odjazdu
zachorowała na gardło Zosia. Wiesz, jak ją kocham  wyobraz więc sobie moją
rozpacz: zdawało mi się, że Pan Bóg mię za coś karze  czy za miłość dla
Ciebie?... Ty, mój jedyny  dla Ciebie mam tylko słowa pieszczoty, nikogo nimi
nie darzę, boby mi słowa uwięzły w gardl e..."
Pracuję po całych dniach. Do kąpieli chodzłemy z Antosłą. Codziennie idąc przez
Zofii-lasek, zasyłam Ci dzień dobry i ze łzami wspominam chwile spędzone razem.
Wieczorami z Antosią chodziemy po peronie układając plany na przyszłość. Co do
waszego mieszkania w Warszawie, które czy kiedy przyjdzie do skutku, Bogu
wiadomo  marzę nieustannie. List mój pierwszy nie zrozumiany przez Ciebie; nie
dziwię się temu zupełnie. Pisząc go byłam tak jeszcze rozdrażniona i smutna, że
nie byłam w stanie nadać porządku moim myślom. Wierz jednak, że każde w nim
słowo było szczerą prawdą. Do Warszawy jeszcze nie wybieram się  choć jakże
pragnę zobaczyć Cię! Czuję, że przywitanie nasze byłoby zupełnie inne niż
zwykle. Ostatnie widzenie się przykuło nas do siebie, a nic tak nie łączy jak
wspólne cierpienia. A my oboje przecierpieliśmy niemało.
Przyrzeczenia danego Ci w chwili odjazdu wcale nie cofam: jak tylko będę w
Warszawie, bezwarunkowo będę u Ciebie ,b
Za życzliwość, jaką okazuje Ci p. R., wdzięczna ,on jestem i szanuję go bardzo.
Choć mówisz, że niewiele wygrywasz na nienawiści mojej dla tych, którzy Cię nie
lubią  powtarzam raz jes::cze, że każdy Twój przyjaciel i mnie kaptuje. Nie
rozpaczaj, Stefanie - może nigdy nie zejdziemy się otwarcie, ale miłość nasza
nic na tym nie straci. Kocham Cię jak nikogo w życiu  zechciej wejrzeć w moje
serce, a przekonasz się, jak ono umiłowało Ciebie tylko, jedynie... Tyle lat,
tyle prześladowań, przykrości  nie zdołało mię zmienić dla Ciebie... Wiecznie
zostaniesz mi drogim, kochaj więc i ty i nie zapominaj o twojej 
Heli.
" Azaż prawdą mówi ta białogłowa?
6 Tu nasuwają mi się dwa przysłowia:  nadzieja  to matka głupich",  obiecanka
cacanka, a... itd."  i  zanim dzień nadejdzie  rosa oczy wyje".
SZULMIERZ, 1887
149
P.S. Zapłakałyśmy obie z Antosią nad Twoim listem: ja bo z radości, że posiadam
Twoją bezgraniczną miłość... Jakież to szczęście być kochaną tak i kochaną 
przez Ciebie! a
I cóż? Przeczytawszy taki list czuje się większą jeszcze pustkę i, co gorsza,
słyszy się gdzieś w powietrzu akord ironicznego śmiechu. Po co to okłamywać się,
po co wdawać się w trzeszczenie poetyczne bez celu?... Wiecznie? Alboż istnieją
jakiekolwiek wieczne uczucia? Wszystko okrywa zapomnienie, a i zapomnienie
okrywa samolubstwo...
Gdy się spotkamy, zabiją nam serca, zaśpiewają nerwy, a teraz  wyrazy, wyrazy,
wyrazy! Dzwięki bezduszne, niezdolne wzlecieć z ziemskiego prochu. Idąc przez
życie zbiera się okruchy filozofii dziwnej, z dnia na dzień zdobywa się więcej
zwierzęcości, która jest osławioną Macht VOT Recht... * Przyjazń nie istnieje,
nie istnieje i miłość. Istnieje wieczny puls krwi, przenoszący nas od jednej
kobiety do drugiej. Oczy czarujące, usta czerwone, ramiona okrągłe  i
wyrafinowane kłamstwo na ustach  to synonimy miłości. Smutek upada na duszę jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl