[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to, że ktoś inny okaże się szybszy i zarobi więcej pieniędzy od
nas. Co się i tak stanie, jeśli przeniesiemy całą produkcję do Chin,
a nasze akcje spadną na łeb, na szyję. Przy każdym procesie
patentowym zachowujemy się, jakbyśmy stali w obliczu
zagrożenia wybuchem wojny nuklearnej. Zamiast przyznać się
przed sobą nawzajem, jakie to w sumie głupie, dalej odgrywamy
swoje role.
Skończyłam pracę nad patentem Setha i wysłałam całą
dokumentację do realizacji, więc nowy dyrektor oprogramowania
powinien być zadowolony, prawa? Czy ja naprawdę muszę się z
nim tak często kontaktować? Przywitał mnie przy wejściu do
Gainnetu i niemal widziałam, jak ukradkiem poprawia sobie w
uchu podsłuch agenta CIA.
 Kiedy będziesz mogła mi coś powiedzieć?  wyszeptał z
napięciem w głosie.  W sprawie patentu  dodał, jakbym była
niedorozwinięta umysłowo.
 Już coś ci mogę powiedzieć. W Nordstromie zaraz się zacznie
posezonowa wyprzedaż  powiedziałam poufnym szeptem.  A, i
ukradłam jedno ciastko z pudełka.
Spojrzał na mnie bezradnym wzrokiem inżyniera.
 Ashley, czy ty zdajesz sobie sprawę, jak często pleciesz
zupełnie od rzeczy?
 To żaden tajemny szyfr, po prostu żartowałam. Was,
inżynierów, bawią tylko rzeczy odpowiedniego kalibru i wagi.
Znów spojrzał na mnie, jakbym była niedorozwinięta.
 Biuro ekspertów skontaktuje się z nami, jak tylko będzie coś
wiadomo. Nie spinaj się tak, Seth. Sprawdziliśmy każdą
procedurę, na którą mamy wpływ, i na pewno w to wejdziemy.
Miałeś rację. To nieznana technologia. Lepiej ci?
 Mam twoje słowo?  zapytał tonem lekarza z opery mydlanej,
który pyta:  Czy obudziła się już ze śpiączki? .
 Masz moje słowo  odparłam, salutując.
 Słyszałem, że byłaś wczoraj na naszym spotkaniu
modlitewnym.
 Owszem. Wieści szybko się rozchodzą, co?
 Tańczyłaś.
Biedny Seth, już na wieki splamiony chodzeniem ze stukniętą
Ashley.
 Niczym król Dawid. Czy teraz palniesz przemowę na temat
braku godności, jak królowa Mikal?  Założyłam ręce na
piersiach, a on tylko zamrugał oczami. Chyba jednak chciał palnąć
mi przemowę. Czy lubicie, kiedy ktoś podcina wam skrzydła? Hi
hi.
 A teraz idę potańczyć w swoim gabinecie i przy okazji
zobaczyć, co Purvi ma dla mnie na dziś. Miło było cię widzieć,
Seth.  Idąc korytarzem, podśpiewywałam sobie pod nosem, czym
ściągnęłam ogólną uwagę, ale nikogo specjalnie nie zdziwiłam.
Fajnie mieć opinię dziwaka! Ludzie już nawet przestali mi się
przyglądać.
Zobaczyłam rzędy kartonów poukładanych przy ścianie. Tracy
szalała z przerażenia  miotała się tam i z powrotem jak
nakręcony koliber. Dzwonił telefon, ale nie odbierała.
 Co siÄ™ dzieje?
Potrząsnęła tylko głową i wyszła, ignorując dzwoniący bez
przerwy telefon. Odebrałam.
 Gainnet, biuro doradcy generalnego, słucham?
 Muszę porozmawiać z Purvi. Czy można ją poprosić do
telefonu?  Po niegrzecznym tonie poznałam, że to dyrektor
naczelny.
 Nie wiem, czy Purvi w ogóle jest w biurze, ale przekażę jej
wiadomość.  Od razu się rozłączyłam, żeby nie zdążył dać mi
rozkazów, których i tak bym nie wypełniła. Jestem prawniczką,
nie sekretarką. Załatwcie sobie profesjonalną obsługę przy
odbieraniu telefonów; to lepsze niż poczta głosowa.
Zajrzałam do gabinetu mojej zwierzchniczki, w  którym
piętrzyły się jeszcze większe stosy kartonów. Purvi, znów w
indyjskim stroju, biegała tam i z powrotem i rzucała papierami
niczym konfetti. To zupełnie nie w stylu mojej szefowej, która
zazwyczaj ucieka się do ćwiczeń strun głosowych (wrzeszcząc na
mnie), kiedy chce, żeby kółka obracały się jeszcze szybciej niż
zwykle.
 Co ty robisz?  spytałam.
 Pakuję się. Wracam do Indii  rzuciła na biurko jakąś
książkę.  Gdzieś ty wetknęła tę teczkę?
 Zamknij się. Co ty wyprawiasz?! Spojrzała na mnie, zapewne
zastanawiając się, czy się przesłyszała, czy ja naprawdę
powiedziałam to, co powiedziałam.
 Mój mąż jest już gotowy. Staram się zrobić ile się da przed
wyjazdem, bo muszę jeszcze znalezć, a potem wyszkolić twojego
nowego szefa. Przez jakiś czas możesz mieć trochę więcej pracy.
Przykro mi.  Obiema rękami odgarnęła sobie włosy z twarzy. 
Wiem, że jesteś zajęta swoim ślubem. Przepraszam, Ashley.
 Więcej pracy? Purvi, ale mnie tu nie będzie. Jadę w podróż
poślubną, pamiętasz? Nie możesz tak po prostu wyjechać. Dopiero
co objęłaś to stanowisko. Nie umiem robić tego co ty. Właśnie
dlatego ciÄ™ tu zatrudnili.
 Co mam ci powiedzieć, Ashley? Poradzisz sobie. Jesteś dużo
bystrzejsza, niż ci się wydaje. Ktoś, kto cię nie zna, wziąłby cię
może za zwykłą zakupoholiczkę, ale masz naprawdę nie lada
umysł. Zrób z niego odpowiedni użytek.
 Nie możesz odejść. Gdybym radziła sobie ze wszystkim tak
jak ty, nie ściągałabym cię tutaj. Jestem tylko zwykłą rzeczniczką
patentową. Wszyscy wiedzą, że nie nadaję się na kierownika.
 Tylko na początku będzie ci trudno. Dasz sobie radę. Po
prostu prowadzisz za bujne życie towarzyskie i niewłaściwie
planujesz pracę. Szłoby ci dużo lepiej, gdybyś spędzała więcej
czasu w biurze, a mniej w swoim kabriolecie, gnajÄ…c na zakupy
albo relaksujÄ…ce zabiegi w salonach kosmetycznych. Ma trochÄ™
racji.
 Czy ty w ogóle chcesz tam wracać?
Nic na to nie poradzę. Czułam się porzucona. Wszyscy, na
których mi zależy, uciekają do Indii. Co w pewnym sensie jest
zrozumiałe, bo to na pewno strefa bez Ashley. Z drugiej strony
Tajwan. Ale odchodzÄ™ od tematu. Purvi to jedyna moja szefowa,
którą mimo tych jej wrzasków darzę wielką sympatią.
 Przestań już sobie żartować, Purvi. Dobra, przystopuję z tymi
ślubnymi przygotowaniami. Dopięłaś swego.
 Ashley, ja wcale nie żartuję. Wyjeżdżam.
 Nie możesz! Przecież uwielbiasz życie w Dolinie
Krzemowej. Co ty będziesz robić w Indiach?
Purvi usiadła w fotelu.
 Coś ci powiem. Nie spodoba ci się to, ale uwierz, że pewnego
dnia pomyślisz:  Purvi miała absolutną rację . Wtedy naprawdę
mnie docenisz.
 Jeśli masz zamiar mnie tu zostawić, to wątpię. Ja długo
chowam urazę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl