X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na Gęba pchnął w moją stronę sos Worcestershire; sos miał poprawić smak soku.
Skropiłem nim napój, dodałem pieprzu i szybko wypiłem. Niemal natychmiast
zrobiło mi się lepiej, jednak nie na tyle, by stawić czoła śniadaniu, które ukaza-
ło się moim oczom, gdy zdjąłem z półmiska srebrną pokrywę. Ujrzałem nagle
dwa żółte jajeczne ślepia, parówkowe brwi, a u dołu suchy bekonowy wąs. Prze-
szedł mnie lekki dreszcz. Z niesmakiem odsunąłem od siebie talerz, sięgnąłem po
grzankę i skąpo posmarowałem ją masłem.
 Jeśli już bawi się pan w gospodarza, poproszę o filiżankę herbaty  po-
wiedziałem.
 Naturalnie. Wszystko, czego pan sobie zażyczy.  Zajął się czajniczkiem.
Wgryzłem się w chrupką grzankę.
 Wszystko? No to może zdradzi mi pan, gdzie ja właściwie jestem.
Z żalem pokręcił głową.
 Wtedy obydwaj wiedzielibyśmy równie dużo, a na to nie mogę się zgodzić.
Nie, panie Rearden, zadał pan jedno z pytań, na które nie wolno mi odpowiedzieć.
Oczywiście, zdaje pan sobie sprawę, że w związku z tym pańska przestrzeń ży-
ciowa jest nieco ograniczona i nie może się pan swobodnie poruszać.
Tyle sam zdążyłem już stwierdzić, bo podwójnie okratowane okna nie znalazły
się tu przypadkiem. Głową wskazałem łóżko za plecami.
 Zdaje się, że Slade w ogóle nie może się poruszać.
76
 Nic mu nie będzie  zapewnił Nalana Gęba.  Slade jest starszy od pana
i dłużej wraca do siebie.  Podsunął mi filiżankę.  Będziecie panowie przeby-
wać w tych dwóch pomieszczeniach do czasu, aż nadejdzie pora kolejnej przepro-
wadzki.
 A kiedy to nastąpi?
 To będzie zależało wyłącznie od panów. Mamy nadzieję uczynić wasz po-
byt tutaj jak najwygodniejszym. Jeśli ma pan jakieś szczególne upodobania je-
dzeniowe  na przykład sok grapefruitowy zamiast pomidorowego  zrobimy
wszystko, by je zaspokoić.  Wstał, pod szedł do szafki i otworzył ją.  Mają
tu panowie niezły wybór trunków i w każdej chwili można zrobić sobie drinka.
A skoro o używkach mowa, jakie papierosy pan pali?
 Rothmansy z filtrem.
Niczym sumienny mad re d h�tel wyciągnął notes i coś w nim zapisał.
 Z tym nie będzie żadnych kłopotów. Wyszczerzyłem się do niego.
 Poza tym do południowego i wieczornego posiłku chciałbym dostawać pół
butelki wina. Białego, z tych bardziej wytrawnych. Najlepiej reńskiego albo mo-
zelskiego.
 Doskonale.  Znów coś tam sobie zanotował.  Naszym gościom stara-
my się zapewnić obsługę na najwyższym poziomie. Naturalnie, skoro ponosimy
takie wydatki, musimy pobierać odpowiednie opłaty. W gruncie rzeczy należność
jest znormalizowana i bez względu na to, jak długo pan tu zostanie, będzie ta-
ka sama. Ustaliliście ją panowie na dwadzieścia tysięcy funtów, o ile pamiętam,
zgadza się
Uniosłem filiżankę.
 Nie zgadza się  stwierdziłem oszczędnie.  Dziesięć. Na tamtym łóżku
zalega ta druga dycha. Taki był układ.
 Ależ oczywiście! Zapomniałem.
 Nie zapomniał pan. Próbował mnie pan po prostu naciągnąć. Herbata panu
wystygnie.
Usiadł.
 Sprawę rachunków chcielibyśmy załatwić jak najszybciej. Im szybciej to
nastąpi, tym prędzej rozpocznie pan następny etap podróży.
 Dokąd?
 Pozwoli pan, że tym zajmiemy się my. Zapewniam pana, że wywędruje pan
poza Zjednoczone Królestwo.
Zmarszczyłem czoło.
 Nie lubię kupować kota w worku. Chciałbym mieć jakieś mocniejsze gwa-
rancje. Chcę wiedzieć, dokąd mam jechać.
Rozłożył ramiona.
 Przykro mi, panie Rearden, lecz nasz system bezpieczeństwa zabrania in-
formować o tym przed czasem. Niechże pan zrozumie wagę sprawy. Nie możemy
77
ryzykować, że do naszej organizacji przenikną jakieś niepożądane elementy.
Zawahałem się, a on rzucił niecierpliwie:
 Panie Rearden, przecież z pana inteligentny człowiek. Z pewnością rozu-
mie pan, że nasza reputacja zależy całkowicie od tego, jak dobrze zdołamy wy-
wiązać się z powierzonych nam obowiązków. My, panie Rearden, handlujemy
towarem. Tym towarem jest zaufanie, jakim darzą nas klienci. Wystarczy jedna
skarga i poniesiemy niepowetowane straty.  Postukał łyżeczką o blat stołu. 
W każdym razie myślę, że informowano już pana, co może się zdarzyć, gdyby nie
zechciał pan dotrzymać warunków umowy.
Znów mi grozili, w sposób zawoalowany, ale ponad wszelką wątpliwość gro-
zili. Musiałem grać na czas.
 Dobra. Załatwcie mi blankiet czekowy z Z�richer Ausf�hren Handelsbank.
Nalana Gęba zdawał się być usatysfakcjonowany.
 A numer? Numer konta?
 Dowiecie się z chwilą, gdy go wypiszę na czeku  odparłem.  Rozu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.