[ Pobierz całość w formacie PDF ]
artysta, zatrzymany przez śmierć, wkraczał w nową sferę twórczości.
21
Ten sam motyw poeta podjął pózniej w Aktorze, akt III, w. 558 61 (IV 433).
19
Zmierć n i e d o p e ł n i o n a, acz wisząca już przez dłuższy czas nad skazanymi arty-
stami, d o p e ł n i a ł a się więc dopiero w przyszłym zjawisku fizycznym, przywołując w
pamięci słowa Norwida napisane w r. 1855, a traktujące
O starożytnej rzezbie idealnej,
Która człowieka stawia duch na grobie,
S-kompletowany śmiercią i realny...
III 75
Cała sekwencja Norwidowych spotkań posłużyła w ten sposób do napisania, jeszcze chy-
ba w połowie listopada 1856 r., przedziwnego utworu Czarne kwiaty, tej szczególnego ro-
dzaju prozy filozoficzno-komemoratywnej, która była wiernym odbiciem jak to słusznie
zauważył sam autor owych powieści, i romansów, i dram, i tragedyj w świecie niepisanym
i nieliterackim, o których się naszym literatom a n i ś n i ł o .
Nie śniło się o nich przeważnie i współczesnym prozaikom francuskim, uganiającym się
głównie za tym, co głośne, sensacyjne, egzotyczne i modne, a czego najdobitniejszym przy-
kÅ‚adem mógÅ‚ być romans jaki, à la Teofil Gautier22, fantastycznie skÅ‚amany po zażyciu in-
dyjskiego haczysz . I tu jednak były wyjątki, takim wyjątkiem zaś przypomnianym chyba
wtedy przez Norwida był wymieniony już Augusta Brizeux, którego bezpretensjonalny
Cień, mimo wszystkich swoich dłużyzn, ładności i naiwności, mógł jednak odegrać rolę
swoistego bodzca psychicznego, i przyczynić się w swoim czasie do zredagowania Menego, a
po latach i do zredagowania Czarnych kwiatów.
To Brizeux również wypowiedział zdanie, pod którym Norwid na pewno mógłby się
podpisać:
Zachowanie rysów wielkich ludzi jest po prostu obowiązkiem, to szczęście bowiem, kie-
dy ich spotykamy.
Obrazek Brizeux to jednak rzeczywiście tylko c i e ń w porównaniu z nekrologiczną suitą
Czarnych kwiatów, w których Norwid osiągnął wyżyny artyzmu nie dlatego, że opisał i spa-
ralelizował na ich kartach kilka przedziwnych epizodów z życia wybitnych ludzi23, ale dlate-
go głównie, że opisując te epizody, bez wyjątku omroczone zbliżającym się zgonem bohate-
rów, całkowicie zrezygnował z wszelkiego rodzaju ozdobników stylistycznych i tanich
smaczków literackich, u n i k a j ą c jak gdyby stylu przez uszanowanie dla rzeczy opisywa-
nej, a z siebie samej zupełnej i zajmującej
Podobną metodę zastosował już w Menego, na karty tej opowieści wtargnęła jednak z ko-
nieczności egzotyczna Wenecja, imponująca swoim oryginalnym pięknem i bogactwem
swoich arcydzieł. Tego wszystkiego udało się uniknąć w Czarnych kwiatach, których narracja
została zamknięta w samych tylko szeptach i gestach, obrazowanie zaś sprowadzone do naj-
prostszych realiów życia powszedniego, ujmując każdego bohatera w mało wykwintne, ale
realistyczne ramy starannie odfotografowanych wnętrz mieszkalnych, tym wierniej, że
prawie bez wyboru, charakteryzujących każdego ich gospodarza.
Zaznaczony tu moment fotograficzności nie uszedł bynajmniej uwagi samego Norwida,
tłumaczącego się przed czytelnikami, że ilekroć pragnął opisywać takie swoje ostatnie spo-
tkania, tylekroć nie wiedział, jak pominąć w opisie swoiste tło owych spotkań i dlatego wła-
śnie w daguerotyp raczej pióro zamieniał, aby wierności nie uchybi .24
22
Norwid miał może na myśli jego opowiadanie Club des hachichins (1846)?
23
Dziwny przypadek sprawił, że w tym samym zeszycie Dodatku Miesięcznego do Czasu , w którym
opublikowano Czarne kwiaty, ukazała się anonimowa korespondencja z Londynu, prawie w całości wypełniona
opisem takich samych właśnie przedśmiertnych epizodów oraz rejestrem ostatnich słów różnych wybitnych
osobistości.
24
Por. inne jeszcze fotograficzne opisy Norwida: Pisma wszystkie, IX 132 33, 173, 179 itp.
20
Nie trzeba chyba tłumaczyć, ile niekłamanego a cichego patosu przyniosła zastosowana
przez Norwida metoda literacka, tym właśnie patosem i tą kunsztowną prostotą wyróżniająca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]