[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zastosowała nową taktykę. Za każdym razem, gdy się unosiła, sięgała
po jego członek i chwytając go mocno dłonią robiła kilka suwów, a
potem z powrotem wsuwała w swą cipkę. Takie połączenie miękkiej,
wilgotnej tkanki z mocnym wnętrzem dłoni sprawiało, że przed
oczyma tańczyły mu gwiazdy. Tylko w momentach, kiedy gubił się w
rytmie oddechów, ratowała go, przestawiając się na kilka ostatnich
chwil z cyklu piczka - dłoń na cykl usta - dłoń.
Wypstrykał się w głębię jej gardła. Połykała, wydając ciche
pomruki zadowolenia, jednocześnie masując mu wał swym językiem.
Usta zrobiły się jej ciemnozielone od ruchów frakcyjnych. Delikatne
kropelki potu wisiały jak perełki pomiędzy jej piersiami. Pomimo
własnego upojenia i zachwytu, zdołał dostrzec zmianę w jej
wyglądzie - to głębokie poczucie spełnienia, cechujące każdą Suni, w
którym znajduje konieczne jej środki odżywcze, środki egzystencji.
Teraz będzie z nią spokój; być może starczy jej to nawet na cały
dzień. Oznaczało to, że martwić musiał się już tylko o pozostałe pięć
Suni.
Laury nie było, korzystała bowiem z przerwy w służbie na sen,
kiedy Alan przyszedł, aby sprawdzić stan Feldona. Wysunął z wnęki
w ścianie sensor medyczny, ustawił go obok regeneratora, podłączył
się i uruchomił urządzenia do wyszukiwania danych. Interfejs podjął
pracę, wywołując znane brzmienie w uszach, niosąc ze sobą
spokojną, kojącą logikę pracy mózgu statku. Na ekranie przed sobą
Alan zobaczył migoczący wykres ciała Feldona, zakodowany we
wspaniałych kolorach, które dla kogoś nie obeznanego z techniką
medycyny kosmicznej byłyby nieczytelnym miazmatem. Alan był tak
dalece kompatybilny, że nigdy nie miał pewności, czy dane powstają
bezpośrednio w jego korze mózgowej, czy też otrzymuje je drogą
wizualnÄ… z ekranu.
Wydając mentalny rozkaz do komputera, regulował obraz tak
długo, aż układ krążenia ukazał się w tradycyjnych barwach -
czerwieni i błękitu. Sprawdził liczbę białych ciałek krwi, ciśnienie
krwi i wskaznik krzepnienia. Szczególnie wiele czasu poświęcił
okolicom złamanych kości, szukając jakichkolwiek objawów infekcji
lub gangreny. Wszystko było w porządku. Zadowolony wyłączył
urządzenie, rozłączył przewody z tyłu szyi i udał się do pozostałych
członków załogi naprawiających silnik.
Alan dokonywał przeglądu tylnej części statku, wzdłuż osi
centralnej, w kierunku siłowni. W miejscu, gdzie przed atakiem były
cztery silniki w podwieszonych pod skrzydłem gondolach, teraz
pozostał tylko jeden i szczątki drugiego. Wokół rumowisko. Wskutek
rotacji statku, złom wydawał się orbitować ponad głowami dwu osób
pracujących przy nie naruszonej gondoli. Otworzyły boczną panelę i
manewrowały tak, by wydostać mini - puter ze znajdującej się
wewnątrz wnęki. Ich jednolite kostiumy kosmiczne nie pozwalały na
identyfikację, ale Alan i tak wiedział, że były to Sharn i Heva, które
wraz z Kuei były jedynymi ocalałymi techniczkami obsługi
inżynieryjnej.
Alan miał kochankę Suni, która zginęła w chwili, gdy podczas
ataku trafiono w gondole. Nie miał czasu, by boleć nad stratą. %7łałoba
musi poczekać, aż on i inni pozostali będą mieć pewność, że sami
przeżyją.
Tarla i J'ann były już tam w chwili, gdy przyszedł Alan. Wszyscy
oni patrzeli w milczeniu i nikt nie ośmielił się spekulować, jakie będą
ustalenia zespołu, który miał dokonać w przestrzeni oględzin statku z
zewnątrz. Od tego silnika zależało wszystko.
Dwie osoby z zespołu wspinały się wzdłuż osi statku, przenosząc
mmi - puter z powrotem, w kierunku jedynej działającej sprawnie
śluzy powietrznej. Swobodne spadanie przekształciło je w tancerki,
które unoszą się na swej drodze w powietrzu popychane stopniowo
przez odrzutowe jednostki manewrowe. Obserwatorzy spotkali siÄ™ z
nimi przy wrotach śluzy powietrznej.
Kiedy wrota otwarły się, Sharm była już bez hełmu.
- Wygląda dobrze - oznajmiła pocieszająco, trzymając mini -
puter z jednej strony. Przy lekkiej grawitacji niemal nie wypadł jej z
ręki.
Gwałtownie skończyła się .cisza. Zespół techniczny był pełen
pomysłów i planów naprawy. Istniała jakaś nadzieja. Ustalono już, że
ocalały silnik miał nie naruszoną strukturę; jeżeli uda się przywrócić
mu funkcjonalność, będą mieli szansę. Alan przeżywał ulgę ze
spokojem; czekał na kobiety. Wkrótce będą go potrzebowały.
Tak Sharn, jak i Helva wyglądały opłakanie, jeżeli w ogóle
można użyć tego słowa wobec którejkolwiek Suni. Wokół oczu
uwidoczniły się drobne zmarszczki, a bujna zieleń ich cery całkiem
wyblakła do zabarwienia szartrezy. Ostatni raz miały go wczoraj rano.
To nie wystarcza żadnej Suni, zwłaszcza - jak w przypadku tych dwu
- kiedy narażone są na wpływ stresu i ciężką pracę. Zauważywszy go,
odstawiły mini - puter na bok i zaczęły wydostawać się ze swych
kosmicznych ubrań. Tarta i J'ann dyskretnie zabrały się do innych
zadań. Obie niedawno były z Alanem; byłoby więc z ich strony nie
fair chcieć go znowu tak szybko.
Znalezli sobie pobliski salonik. Alan usiadł pomiędzy nimi.
Podczas gdy Helva podsunęła mu do ust swe cycki, Sharn zajmowała
się dolnymi partiami. Brodawka sutkowa była twarda, pokryta gęsią
skórką i podnosiła się wraz z każdym dotknięciem jego języka, a
piersi wypełniały mu nozdrza zapachem potu, który go bardzo
pobudzał. Gorące wargi drażniły czubek jego koguta. Dwie Suni
jednocześnie. Jeżeli przeżyje i będzie mógł o tym opowiedzieć, to
pozazdroszczą mu wszyscy mężczyzni we Flocie.
Biologowie nie mieli całkowitej pewności, dlaczego samice Suni
ewoluowały z tak przemożną żądzą seksu. Jak sądzono, mogło to być
wynikiem tego, że na każde pięć urodzeń przypadały trzy samice
Suni, a tylko dwóch samców; na to nakładał się fakt, iż ich rodzinną
planetę pierwotnie opanowały drapieżniki, które gustowały w mięsie
Suni. Rzeczą najwyższej wagi była zatem szybka reprodukcja, a
samice musiały odznaczać się nieprzepartą atrakcyjnością, by móc
konkurować z innymi. W każdym jednak razie, poczynając od
pokwitania współczesna kobieta Suni zmuszona była kopulować
prawie codziennie, a zwalniały ją od tego tylko ciąża lub menopauza.
Był to unikalny fenomen hormonalny, któremu nie mógł skutecznie
przeciwdziałać żaden z kiedykolwiek wynalezionych środków
medycznych.
W całej cywilizacji galaktycznej kobiety Suni znano jako
najlepsze prostytutki i profesja ta przyciągała wiele z nich. Jednakże
me wszystkie. Gatunek ten był także uzdolniony na inne sposoby;
jeden z jego talentów polegał na uderzająco silnej kompatybilności z
puterami. Mogły one przyłączać się interfejsem prawie bez wysiłku.
Stąd też istniało na nie duże zapotrzebowanie jako personel
techniczny i nawigacyjny, i dlatego właśnie tak wiele z nich
znajdowało się na pokładzie Valianta. Wyłącznie takiej załodze
zawdzięczać należy fakt, że możliwe stało się ocalenie statku.
Sharn dosiadła go i całkowicie wprowadziła w siebie.
Wykonywała zręczne, szybkie suwy, z ogromną pewnością siebie.
Helva była z tyłu Alana, owinięta wokół niego, ręce trzymała na szyi
Sharn. Gdy osiągnął spełnienie - mimo wyczerpania, pełnymi
satysfakcjonującymi strugami - obie Suni karmiły się jego orgazmem.
Wcale nie chodziło im o fizyczną ejakulację. Konieczne im środki
egzystencji czerpały z jego emocjonalnego wyładowania. Zasadzało
się to na bezpośrednim kontakcie.
Od Alana zależało wszystko. Bez niego Suni nie przeżyłyby.
Gdyby Suni nie ocalały, nie byłoby nikogo zdolnego do naprawy
statku i wszyscy musieliby umrzeć. Wyłącznie orgazm samca
zapewniał Suni właściwe pożywienie. Były one niezmiennie hetero.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]