[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poprawiła włosy.
- Pamiętasz tę wielką pakę bielizny, którą zawiozłem
do domu po pierwszym semestrze?
Amy przytaknęła.
- Nie wszystko w niej należało do mnie.
Aż jęknęła, domyślając się reszty.
- Rozumiesz teraz - potwierdził jej przypuszczenia
Doug. - Oczywiście, moja matka mogła dojść do wniosku,
że na pierwszym roku studiów stałem się zboczeńcem,
70
RS
gdyby nie fakt, że na kilku sztukach bielizny wyhaftowane
były inicjały A. H.
Zwiatło zmieniło się i Doug włączył się do ruchu.
- Czy... czy napomknęła coś o tym?
Zaprzeczył ruchem głowy, nie spuszczając oczu z drogi.
- Za to parę dni pózniej tata wyciągnął mnie na
poważną rozmowę. Było to coś w rodzaju dorosłej wersji
dyskusji o ptaszkach i pszczołach. Prawdę mówiąc, nie
bardzo wiedziałem, o co mu chodzi, póki mi nie wręczył
torby z twoją świeżo wypraną bielizną. - Doug zaśmiał się
łobuzersko. - Byłem tak zaszokowany, że aż
zaniemówiłem. W gruncie rzeczy, było to najlepsze
rozwiązanie. Jeden Bóg wie, co też mógłbym napleść.
Amy nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Może coś równie głupiego jak ja?
- Chyba znacznie gorszego... - zapewnił ją - o wiele
gorszego.
Przez minutę lub dwie jechali w zupełnej ciszy.
- Po raz pierwszy od naszego rozwodu widziałam się z
twoją matką - powiedziała Amy, patrząc na swoje ręce.
- Wiem.
- Nie oczekiwałam, że będzie aż tak miła - przyznała
Amy.
Pół godziny spędzone z Beth Browne minęło szalenie
sympatycznie. Amy zauważyła, że pani Browne z większym
niż kiedyś namysłem dobiera słowa, ale ogólnie jej
nastawienie do Amy było bardzo przyjazne. Wyczuła, że
starsza pani przygląda jej się ukradkiem, ale uznała, że to
przecież całkiem naturalne w ich sytuacji.
- Ona nie wini cię za rozwód, Amy - powiedział Doug -
naprawdę. Nie była z tego powodu szczęśliwa, ani ona, ani
mój ojciec. Obydwoje bardzo cię lubią. Zrozumieli jednak,
że ludzie się zmieniają, tak jak i wszystko wokół nas.
71
RS
Doug bał się trochę tej porannej rozmowy. Jego rodzice
wiedzieli o zawale i o zmianach, jakie spowodował w jego
życiu. Wiedzieli też, że nie powiedział jeszcze o tym Amy.
Nie wspomniał jej także o chęci porzucenia pracy w
Nowym Jorku i zamiarze rozpoczęcia praktyki w biurze
ojca, jak też o prawdziwych powodach, dla których
zasugerował jej wspólne wakacje w rodzinnym mieście.
Matka entuzjastycznie podeszła do planów swego
najmłodszego syna, zwłaszcza że oznaczały one pogodzenie
z Amy. Nie aprobowała jego taktyki, ale obiecała, że nie
piśnie ani słówka.
Amy bawiła się palcami. Nie była w pełni przekonana o
pozytywnym nastawieniu rodziców Douga. Westchnęła
ciężko.
- O co chodzi? - zapytał.
- O nic.
- Daj spokój, Amy. Powiedz.
- Czy twoich rodziców nie dziwi mój przyjazd? -
powiedziała w końcu.
- Może trochę - przyznał Doug - ale przecież wiedzą,
jak się sprawy mają między nami.
Zaśmiała się sucho. Przynajmniej wiedzą, jak to jest
między nimi. Ona nie była niczego pewna. Dlatego
zapytała:
- A jak siÄ™ majÄ…?
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi... prawda? - powiedział,
rzucając jej długie spojrzenie.
Nastąpiła kolejna przerwa. Amy znowu zmieniła
pozycję, strzepnęła niewidoczny pyłek ze spodni koloru
khaki. Wiedziała, że nadszedł czas, by wyjaśnić pewne
sprawy. Było to nieuniknione. Otworzyła usta.
- Jeśli idzie o wczorajszy...
Obydwoje powiedzieli to jednocześnie i jednocześnie
zamilkli.
72
RS
- Przepraszam, nie chciałem...
Ponownie zaczęli i skończyli jednocześnie.
- Stereo - zażartował Doug - proszę, panie mają
pierwszeństwo.
- Nie... nie - odmówiła szybko Amy. - Ty pierwszy.
- JesteÅ› pewna?
- Tak - przytaknęła.
Minęło kilka chwil, zanim Doug uporządkował myśli i
rozważył słowa.
- To nie było zamierzone. Nie planowałem tego. Nie po
to wszedłem do twej sypialni, by ci się narzucać. Po
prostu... tak wyszło. Uwierz mi, Amy.
- Wierzę ci - odparła, przypominając sobie scenę w
hotelowym korytarzu.
- Zdaje się... - w jego głosie słychać było nutkę
zadumy - że wejście po tylu latach oczekiwania do tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]