[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do Maei.
- To dobry pomysł - przyznał Alain. - Aha, i nie przejmuj
się interesami męża. Claire i ja nad wszystkim panujemy.
- To wspaniale. Jestem wam bardzo wdzięczna. - Eve
westchnęła. - Chciałabym, żeby Claire mogła z nami pozostać.
Wiem, że to egoistyczne życzenie, ale bardzo mi jej brak. A
teraz, gdy Marie Rose się wyprowadziła, będzie jeszcze
gorzej. Wiem jednak, słonko, że masz tam pracę i musisz
wracać. Z tego, co robisz, jesteśmy bardzo dumni.
Claire pomyślała nagle, że pozostanie na Tahiti byłoby
ogromnie ryzykowne. Ale Marie Rose miała rację. Jeśli chce
znalezć prawdziwą miłość, nie może uciekać przez całe życie i
chować głowy w piasek.
A poza tym była potrzebna matce. Powzięła nagłą decyzję.
- Nie wracam do Australii - oznajmiła. - Zostaję tu na
stałe.
Zaskoczyła matkę i Alaina.
- Kochanie, nie chcę, abyś rezygnowała z pracy. Z mojej
strony byłby to czysty egoizm - po chwili milczenia odezwała
siÄ™ Eve.
- Mamo, nie jesteś egoistką - odparła Claire. - Mam już
dość podróży i bezustannie tęsknię za domem.
- Ale zarabiasz doskonale...
- Nie zależy mi na pieniądzach! - wykrzyknęła Claire.
- I jesteś sławna!
- To też nie ma znaczenia. Zależy mi na tym, aby być z
ludzmi, których kocham i którym jestem potrzebna. I na
własnym szczęściu.
Alain obserwował w milczeniu wymianę zdań między
matką a córką. Wreszcie zapytał:
- Co zamierzasz robić, jeśli tu zostaniesz?
- Będę woziła turystów w głąb wyspy, dopóki tata nie
wydobrzeje.
- Oczywiście, byłabym szczęśliwa, gdybyś została z nami,
ale nie chcę, abyś żałowała potem swojej decyzji -
powiedziała Eve. - Nie odcinaj sobie drogi powrotu. Może uda
ci się załatwić dłuższy urlop bezpłatny?
- Dobrze, mamo, jeśli chcesz, postaram się to zrobić -
odparła Claire. - Ale jestem pewna, że decyzji nie zmienię.
Przed domem odezwał się klakson. To Maea przyjechała
po Eve. Matka Claire szybko spakowała do torby
najpotrzebniejsze rzeczy i po chwili obie starsze panie
odjechały, zostawiając Claire z Alainem.
- Naprawdę zamierzasz porzucić telewizyjne lukratywne
zajęcie i na stałe osiąść na Tahiti? - zapytał ze zmarszczonym
czołem.
- Tak - potwierdziła.
Teraz, gdy miała już za sobą decyzję, poczuła się
swobodnie i tak lekko, jakby zrzuciła z pleców gigantyczny
ciężar. Uśmiechnęła się.
- Nie będzie ci brakowało luksusowego stylu życia?
- Nie. Mam ochotę spróbować postawić na nogi finanse
taty. A poza tym są na wyspie przepiękne miejsca. Warto
pokazywać je turystom.
- Jesteś gotowa prowadzić pojazd terenowy, z napędem
na cztery koła, grzęznąć w błocie i stać się łatwym
pożywieniem dla tysięcy komarów, zamiast przemieszczać się
odrzutowcami z jednej stolicy do drugiej i mieszkać w
najwytworniejszych hotelach Londynu i Nowego Jorku?
Claire parsknęła śmiechem.
- Nie rób ze mnie bohaterki! Obiecuję, że będę zabierała
środek na komary. Te wyprawy w głąb wyspy to dla mnie
naprawdÄ™ wielka frajda.
- Dziwne - mruknął Alain. - Byłem zawsze pewny, że
najbardziej ze wszystkiego cenisz sobie luksusowe życie, ale
widocznie się myliłem. Jeśli będziesz miała jakieś kłopoty, nie
krępuj się i proś mnie o pomoc. Wiem, w jakim stanie są
interesy twego ojca.
Przez twarz Claire przebiegł cień.
- Chcę cię o coś zapytać. Chodzi o pieniądze, które on jest
ci winien.
- A więc i w tę sprawę wetknęłaś już nos! - warknął Alain
ze złością. - To nie twoja sprawa!
- Moja, gdyż zamierzam oddać ci tę pożyczkę.
- Nie musisz.
- Wezmę od taty pełnomocnictwo, tak abym podczas jego
choroby mogła prowadzić wycieczkowy interes. Będę więc
odpowiedzialna także za ten dług. Chciałabym wiedzieć, na co
tata wziął od ciebie te pieniądze i do kiedy ma ci je oddać. W
dokumencie nie podano terminu spłaty.
- Ale jesteÅ› piekielnie uparta! No, dobrze, powiem ci. o co
chodzi. Roland pożyczył ode mnie pieniądze, bo chciał
wyprawić Marie Rose huczne wesele.
- A ty mu je pożyczyłeś, wiedząc, że nie da rady ich
oddać?! - wykrzyknęła przejęta Claire. - Jak mogłeś do tego
dopuścić?
- Czy naprawdę sądzisz, że zamierzałem kiedykolwiek
upominać się u twego ojca o zwrot długu? - zapytał. - Od
początku było oczywiste, że Roland nie ma środków na
wesele córki, więc zaproponowałem, że pokryję wszystkie
koszta. Bądz co bądz, Paul jest niemal moim bratem, ale twój
ojciec nawet nie chciał słyszeć o takim rozwiązaniu sprawy.
Tak więc zaofiarowałem mu pożyczkę, nie licząc na jej zwrot.
Takie rozwiązanie zadowoliło nas obu.
- Ale nie odpowiada mnie! - oświadczyła Claire. -
Zamierzam co do grosza oddać ci te pieniądze. To rodzinny
dług.
- Nie chcÄ™ ich!
Rozjątrzeni, patrzyli na siebie płonącymi oczyma. Po
chwili Claire spuściła wzrok.
- Będę jednak musiała prosić cię, żebyś trochę poczekał -
wymamrotała. - Mam w Sydney mieszkanie, które sprzedam,
ale to potrwa...
- Nie wygaduj bzdur! - warknÄ…Å‚ Alain. - PrzynieÅ› mi
tamten papier.
Weszła do domu i chwilę pózniej wróciła z teczką, którą
wręczyła Alainowi. Podarł wyjęty dokument.
- To powinno definitywnie załatwić sprawę - oznajmił z
satysfakcjÄ….
- Nie możesz tak postąpić! - wykrzyknęła Claire.
- Już się stało.
- Posklejam kawałki!
Na wszelki wypadek Alain wepchnął je do kieszeni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl