[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nata, nie rozumiejąc jeszcze, do czego tamta zmierza.
-Właśnie. Skoro wszyscy śpią, to kto będzie stąd wyjeżdżał czy też wjeżdżał do garażu w
środku nocy? W środku nocy w środku tygodnia, kiedy nikt nie wraca z żadnej imprezy?
Darek podrapał się po głowie.
- Kurcz ę - mruknął zawstydzony tego nie wziąłem pod uwagę. To co robimy? Czekamy do
rana?
-Z seksu nici do końca miesiąca. -Magda rzuciła mu wściekłe spojrzenie. - Co robimy?
-zwróciła się do sióstr. - Czekamy?
-Jest już połowa maja. Jakoś wytrzymam -pocieszał się Darek, nie za bardzo przejęty groźbą
Magdy.
- Mam klucze...
- Czekamy oświadczyła z determinacją Nata. - Nie poto tłukłyśmy się po nocy, żeby teraz
wracać z pustymi rękami.
-Nawet dobrze się włamać nie umiemy westchnęła Magda.
- Skoro mam kluczedo mieszkania, to czy nadal będzie to włamanie?
-Pan Janusz nie dał ci kluczy, tylko je dorobiłaś. I to bez jego wiedzy.
-Mogę powiedzieć, że mi je dał. Kto udowodni, że tak nie było? I mam te klucze! Natka
podniosła głos.
-Słyszę! -syknęła Nata. - Inikt więcej nie musi. Przestań to powtarzać.
-Dobra, nic więcej nie powiem -naburmuszyła się Natka. -Możecie sobie czekać do...
-Pokaż te klucze! -Darek szturchnął ją łokciem.
-Po co? Kluczy nie widziałeś? zirytowała się Nata.
- Dawaj!
- Daj mu te klucze! rozkazała Magda, widząc ożywienie na twarzy chłopaka.
Natka wzruszyła ramionami i rzuciła mu pęk kluczy na kolana. Darek zaczął je kolejno
oglądać, mamrocząc:
-Te dwa wyglądają na takie od drzwi, ten jest od... Chyba od klatki schodowej... A ten?
-Wskazał na ostatni, zawieszony na kółeczku.
- Nie wiem. Ale mam pewne przypuszczenia od czego może być, tylko nikt mnie nie dopuszcza
do głosu -oświadczyła z urazą Natka.
-Wiecie co, dziewczyny? A jeśli on jest od garażu? Przecież coś musi otwierać - powiedział
niepewnie, widząc wlepione w siebie trzy pary nieufnych oczu. - To komplet kluczy
wejściowych, no nie?
- Wreszcie mruknęła Natka, patrząc krzywo na siostry, które zignorowały jej wcześniejsze
słowa. -Zrobiłam przecież cały komplet. Jeśli był tam klucz od garażu, to musi też być tutaj.
-Leć! -warknęła na chłopaka Magda. -Leć i sprawdź!
- No dobra... Wygramolił się z samochodu, nie kryjąc niechęci.
- Co ty w nim widzisz? zapytała zwodniczo łagodnym tonem Nata, patrząc za oddalającą się
przygarbioną postacią.
Magda nie zadała sobie trudu, by odpowiedzieć. Zerknęła tylko na siostrę lekceważąco, oparła
się o zagłówek i zamknęła oczy.
- Ma zadatki na pantoflarza odpowiedziała zamiast niej Natka.
-Słucham? udała zdziwienie Nata. - Chciałaś chyba powiedzieć, że jest pantoflarzem.
-Jest czy dopiero będzie, żadna różnica. To ten typ -oznajmiła autorytatywnie najmłodsza z
sióstr.
-A co ty możesz o tym wiedzieć? Magda prychnęła wzgardliwie.
-Mam dwadzieścia lat, swoje wiem. I widzę. Jesteśmy apodyktyczne, kłótliwe, zaborcze, nie
znosimy sprzeciwu, mamy wręcz paranoiczne poczucie własnej prywatności i potrzebę
sprawowania kontroli... Natka wyliczała kolejno ich cechy charakteru.
-Właśnie opisałaś nasze matki -zauważyła ze zgrozą Nata.
-Prawda w oczy kole. Mnie też to się nie podoba, ale co zrobić? Takie życie -ciągnęła
filozoficznie najmłodsza zsióstr. -Do czego to ja właściwie zmierzałam? Aha, już wiem! Albo
będziemy mieć za partnera pantofla, albo w ruch pójdą noże. Więc, kierując się instynktem
samozachowawczym, bo w końcu za zabójstwo idzie się do więzienia, wybieramy
podświadomie taki model, który nam za bardzo nie podskoczy.
-Opisujesz faceta, którego nie potrafiłabym szanować, anie będę z kimś, kogo nie mogę
szanować oznajmiła Nata. -Więc jak to się ma do twojej teorii?
-Doskonale.
Szanujemy
naszych
facetów
za
inteligencję,
błyskotliwość,
dobroć,
odpowiedzialność, pasję... Za charakter już nie musimy. Nawet lepiej, żeby go nie mieli.
- Adrian nie jest pantoflarzem.Twoją teorię diabli wzięli. -Na twarzy Magdy pojawił się pełen
satysfakcji uśmiech.
- Ito jest właśnie główny powód, dla którego Natalia tak się obawia małżeństwa i dla którego
my ukrywamy przed nim wszystko, o czym w naszym mniemaniu nie powinien wiedzieć
wyjaśniła niezrażona Natka. -Związek Natalii i Adriana to wyjątek potwierdzający regułę.
-Ciekawe, dlaczego Magda nie powiedziała, że Darek nie jest pantoflarzem... - szepnęła Nata,
puszczając oko do Natki.
Brunetka zmrużyła groźnie oczy i przymierzała się właśnie do ostrej riposty, gdy tylne drzwi
samochodu otworzyły się gwałtownie. Do środka wskoczył podekscytowany Darek.
- Ale mamy farta! zawołał z uśmiechem. -Pasuje, jak ulał. Mała miała niezłe oko, jak zwinęła te
klucze...
-Nie zwinęłam... Natce nie podobało się, że jest posądzana o kradzież. -Może i moje
zachowanie było wątpliwe moralnie zirytowała się -ale kierowałam się szlachetnymi
intencjami!
-Wątpliwe moralnie... -prychnęła Nata. -Co ty ostatnio czytałaś?
- Szlachetne intencje? Tak się to teraz nazywa? Magda, roześmiała się głośno.
-Słuchajcie, dziewczyny... -wtrącił się Darek. - Im szybciej się z tym uwiniemy, tym mniejsza
szansa, że nas złapią.
-Słusznie.
W aucie zapadł pełen powagi spokój. Nata, nie dyskutując dłużej, wysiadła z samochodu,
otworzyła bagażnik i wyjęła z niego torbę turystyczną.
- Trzymaj! Rzuciła ją chłopakowi.
- Co tam masz? spytała zaciekawiona Magda.
-Kilka niezbędnych rzeczy odrzekła wymijająco pisarka. -Prowadź poleciła Darkowi.
- Niezbędnik małego włamywacza szepnęła Natka, szturchając porozumiewawczo Magdę.
Darek ukląkł przy bramie i przekręcił klucz w zamku. Podniósł ją lekko do góry, a
dziewczyny szybko przecisnęły się pod spodem. Pod sufitem garażu paliło się kilka
jarzeniówek. Światło było nieostre, w środku panował półmrok. Cicho, nie wdając się w
niepotrzebne rozmowy, jak duchy przemknęli do drzwi klatki schodowej. Klucz gładko
przekręcił się w zamku i znaleźli się na schodach. Nata podała im wyjęte z torby latarki;
tenisówki, które wcześniej kazała wszystkim włożyć na nocną wyprawę, skutecznie tłumiły [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl