[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazywa się Richards, co udowadniał legitymując się prawem jazdy.
Człowiek ten prawdopodobnie zakupił przed laty pięćdziesięciouncjowe
sztabki platyny. Wtedy były jeszcze tanie. Uzyskałby niewątpliwie
wy\szą cenę, gdyby chciał je sprzedawać za pośrednictwem firmy
199
Johnson Matthey, ale ile\ podatku musiałby zapłacić od zysku
z kapitału! On jeden to wiedział, a Barney Smee wolał się tym nie
interesować.
A w ogóle to cały handel obfitował teraz w gotówkowe transakcje.
Sztabki tego Richardsa były prawdziwe. Nosiły jeszcze puncę odciśniętą
przez firmę Johnson Matthey, gdzie zostały niegdyś zakupione. Tylko
numery seryjne zostały wytrawione. To powa\nie zawa\yło na zysku
tajemniczego faceta, poniewa\ za sztabki pozbawione numeru serii
Smee nie mógł mu zapłacić ceny chocia\by zbli\onej do ceny rynkowej.
Płacił mu za nie tak jak za złom, czyli czterysta czterdzieści dolarów
za uncję. Ale numer serii naprowadziłby na jego trop urząd skarbowy.
Facet dobrze wiedział, co robi.
Barney Smee pozbył się powoli wszystkich pięćdziesięciu sztabek
Strona 121
Forsyth Opowiadania.txt
platyny. Na ka\dej uncji zarobił równe dziesięć dolarów. Czek,
który miał w kieszeni, był nale\nością za ostatnią transakcję, za
sprzeda\ ostatnich dwóch sztabek. śył w błogiej nieświadomości
faktu, \e w innych częściach Anglii czterej inni ludzie tak\e spędzili
jesienne miesiące na upłynnianiu pięćdziesięciu pięćdziesięciounc-
jowych sztabek platyny, które kupili za gotówkę od siwowłosego
mę\czyzny. Skręcił z bocznej uliczki na Old Kent Road i zderzył
się z wysiadającym z taksówki mę\czyzną. Panowie przeprosili
się-nawzajem, po czym \yczyli sobie wesołych świąt. Barney Smee
ruszył dalej z zadowoloną miną.
Mę\czyzna, z którym się zderzył, był adwokatem z wyspy Guernsey.
Przyjrzał się budynkowi, przed którym wysiadł z taksówki, poprawił
kapelusz i podszedł pod drzwi wejściowe. W dziesięć minut pózniej
siedział zamknięty w pokoju z lekko zaintrygowaną matką przeło\oną.
- Chciałbym zapytać, czy sierociniec pod wezwaniem świętego
Benedykta znajduje siÄ™ w rejestrze instytucji charytatywnych, zgodnie
z ustawą o dobroczynności?
- Tak - odparła matka przeło\ona.
- Doskonale - ucieszył się adwokat. - Nic więc nie stoi na
przeszkodzie, by nie trzeba było płacić podatku od przelewania
kapitału.
- Od czego? - zdziwiła się matka przeło\ona.
- Jest to ustawa pod nazwÄ… "Ustawa o podatku od darowizny" -
wyjaśnił adwokat. - Mam przyjemność zawiadomić panią, \e ofiaro-
dawca, którego nazwiska nie mogę ujawnić, zgodnie z zasadami
tajemnicy zawodowej obowiązującej prawnika, pozostawił waszej
instytucji w testamencie pokazną sumę pieniędzy.
Umilkł i czekał na reakcję, ale siwowłosa zakonnica patrzyła na
niego ze zdziwieniem, lecz bardzo spokojnie.
200
- Mój klient, którego to\samość pozostanie dla pani na zawsze
tajemnicą, polecił mi, a\ebym stawił się tutaj w dniu dzisiejszym, to
znaczy w Wilię Bo\ego Narodzenia, i przekazał pani tę kopertę.
Wyjął z teczki grubą \ółtą kopertę i podał matce przeło\onej.
Wzięła ją, ale nie zrobiła \adnego ruchu, aby otworzyć.
- O ile wiem, zawiera ona poświadczony czek bankowy powa\-
nego banku z siedzibÄ… na wyspie Guernsey, wystawiony na rzecz
sierocińca pod wezwaniem świętego Benedykta. Osobiście nie widziałem
tego czeku, ale takie sÄ… moje instrukcje.
- Nie trzeba będzie płacić podatku od darowizny? - zdziwiła się
zakonnica. Dary pienię\ne były wielką rzadkością, ich sumy niewielkie,
wymagały te\ ogromnych starań.
- Na wyspach kanału La Manche istnieje inny system podat-
kowy, ni\ na pozostałych obszarach Wielkiej Brytanii - tłumaczył
cierpliwie adwokat. - U nas nie ma podatku od transferu kapitału.
Zachowujemy te\ ścisłą tajemnicę bankową. Ofiary pienię\ne po-
chodzÄ…ce z Guernsey czy innych wysp na Kanale nie sÄ… opodat-
kowane. Je\eli odbiorca darowizny mieszka lub jest stałym rezyden-
tem na angielskim lÄ…dzie, to podlega obowiÄ…zkowi podatkowemu
według prawa na lądzie. Chyba \e jest spod niego wyjęty. Na
przykład przez ustawę o dobroczynności. Kiedy pani podpisze
pokwitowanie na odbiór koperty o nieznanej zawartości, moje
obowiązki będą spełnione. Honorarium ju\ otrzymałem. Zpieszę się
do domu i do rodziny.
- W dwie minuty pózniej matka przeło\ona była ju\ znowu sama.
Powoli przecięła kopertę i obejrzała jej zawartość. Był w niej pojedynczy
poświadczony czek bankowy. Kiedy przeczytała widniejącą na nim
cyfrę, sięgnęła po ró\aniec i zaczęła go szybko odmawiać. Gdy
odzyskała nieco równowagę, podeszła do klęcznika i przez pół godziny
modliła się \arliwie.
Kiedy wróciła do biurka, była wcią\ osłabiona z wra\enia. Jeszcze
raz obejrzała czek. Opiewał na przeszło dwa i pół miliona funtów.
Któ\ na świecie mógł mieć takie pieniądze? Próbowała zastanowić się,
jak je zu\ytkować. Pomyślała o zało\eniu fundacji. A mo\e przeznaczyć
je na stypendia? Wystarczy tych pieniędzy na potrzeby sierocińca
chyba do końca świata. A na pewno będzie mogła teraz zrealizować
ambicję swojego \ycia i przenieść cały zakład z dzielnicy ruder
Strona 122
Forsyth Opowiadania.txt
Londynu na cichą wieś. Będzie mogła podwoić liczbę dzieci... będzie
mogła...
Wśród mnóstwa przebiegających przez jej głowę myśli jedna
opanowała ją całkowicie. Gdzie ona to przeczytała? Ach tak, w nie-
dzielnej gazecie sprzed tygodnia. Coś tam zwróciło jej szczególną
201
uwagę i dało asumpt do przelotnych marzeń. Tak! To na pewno to!
Tam przeniesie swoją dzieciarnię! Starczy tych pieniędzy na kupno
i utrzymanie takiej rezydencji. Marzenia staną się rzeczywistością.
Przypomniała sobie dokładnie treść ogłoszenia w kolumnie handlu
nieruchomościami. Na sprzeda\ du\a rezydencja w hrabstwie Kent,
otoczona pięciohektarowym parkiem.
DOBRA NAUCZKA
Sędzia Comyn rozsiadł się wygodnie na wyściełanej ławce przedziału
pierwszej klasy, rozwinął egzemplarz Irish Times'a, spojrzał na nagłówki
i odło\ył go na kolana.
Dość będzie miał czasu na czytanie w czasie powolnej, czte-
rogodzinnej podró\y do Tralee. Obserwował sennym wzrokiem
przez okno krzÄ…taninÄ™ na peronie stacji Kingsbridge. Zaledwie
kilka minut pozostało do odjazdu pociągu Dublin-Tralee, który
zawiezie go do głównego miasta hrabstwa Kerry, gdzie spełni
swoje obowiązki i spokojnie wróci do domu. Miał cichą nadzieję,
\e nikt nie wejdzie do jego przedziału i \e będzie mógł sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]