[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przybywajÄ… do stacji medycznej Chalmers Bay samolotem, statkiem i psimi
zaprzęgami. Jedząc swoją samotną kolację, czuła się raczej nieswojo na myśl, że to
właśnie ona jest dla nich ostatnią instancją.
Rano nadarzyła się świetna okazja, żeby zajrzeć do dokumentacji niefortunnego
przypadku Tima. Szafka, w której znajdowały się stare historie choroby, nie była
zamykana na klucz. Alanna szybko przeglądała ułożone w porządku alfabetycznym
koperty z niemiłym uczuciem, że robi coś niedozwolonego. Nie bądz śmieszna,
złajała się w myśli. Masz wszelkie prawo zaglądać do dokumentacji medycznej. A
jednak czułaby się lepiej, gdyby od razu powiedziała Owenowi i Bonnie Mae o
swoim pokrewieństwie z Timem Cookiem.
Ku jej rozczarowaniu koperta, której szukała, była prawie pusta, jeśli nie liczyć
fotokopii dwóch kartek z podstawowymi informacjami. Nie było tam nic na temat
przeprowadzonego w klinice cesarskiego cięcia.
Dwójkę starszych dzieci pacjentka urodziła z powodu powikłań
przedporodowych przez cesarskie cięcie w szpitalu w Edmonton. Trzecia ciąża,
którą opiekował się Tim, miała być rozwiązana w ten sam sposób. Choć Tim
wszystko jej opowiedział, chciała zobaczyć notatki na własne oczy, może porobić
kopie. Tamta kobieta znajdowała się mniej więcej w takiej sytuacji, jak teraz Lynne
Nanchook.
Co tam, Alanno? Na dzwięk raznego głosu Bonnie Mae podskoczyła w
poczuciu winy. Co tu robisz tak wcześnie?
O, cześć, Bonnie. Chciałam tylko coś sprawdzić. Jak tam John?
Dobrze. Rurkę będzie można usunąć w sobotę, jak doktorek wróci. Chcesz
kawy? Właśnie miałam sobie zrobić. Nuna przyszła ze wsi, żeby mnie zastąpić.
Padam z nóg.
Dzięki. Chętnie się napiję.
Co czytasz? Bonnie Mae z typową dla niej ciekawością zajrzała jej przez
ramię. O, to ten przypadek, w sprawie którego było śledztwo, prawda?
Tak, masz rację, Bonnie. Alanna zaczerwieniła się i podjęła decyzję.
Najlepiej będzie, jeśli ci powiem. Tim Cooke jest moim bratem. Przyrodnim
bratem. Powinnam była powiedzieć ci wcześniej, ale obawiałam się, że to może
być krępujące. Po prostu wolałam, żeby Owen Bentall nie wiedział... na razie.
Chciałam się czegoś dowiedzieć na własną rękę. Tim uważał, że został
potraktowany niesprawiedliwie, że doktor Debray najpierw przeforsował swoją
decyzję, a potem postarał się tak przedstawić sprawę, żeby cała wina za to, że
dziecko urodziło się martwe, spadła na niego.
No, coś podobnego! To znaczy, że ty jesteś jego siostrą. Zawsze jakoś mi go
przypominałaś. Składałam to na karb akcentu. Tak, to była dziwna sprawa.
Opowiadała mi o tym pielęgniarka, która mnie wtedy zastępowała. Była po stronie
Tima. Ten Clinton Debray... Sobie by wmówił, że białe jest czarne i na odwrót. A
czego dokładnie szukasz? Dokumentację pewnie zabrała policja.
Tim mówił, że nadawał komunikaty przez radio, że próbował nawiązać
łączność z jakimś samolotem. Nie może tego udowodnić, ale twierdzi, że na chwilę
złapał kontakt, choć nie wie z kim. On chciał od razu odesłać tę kobietę do miasta.
Debray był temu przeciwny... dla oszczędności, czy z innych względów. Ale Tim
nie ma dowodów, że chciał ją odesłać.
No tak... powiedziała z namysłem Bonnie Mae.
Tim był naprawdę przybity. Alanna nie wdawała się w szczegóły jego relacji,
jak to miejscowi zwarli szeregi, żeby zwalić winę na niego, cudzoziemca i jak
Owen Bentall, choć starał się zachować obiektywizm, bynajmniej nie okazał mu
współczucia. Uważa, że gdyby udało mu się jakoś dowieść, że ten kontakt
radiowy miał miejsce, toby się oczyścił, odzyskał wiarę w siebie. Co prawda został
oficjalnie uniewinniony, ale... Głos jej się załamał.
Nie była w stanie wyjaśnić, jaki to był cios dla jego osobistej i zawodowej
godności. Potrzeba udowodnienia swojej racji stała się jego obsesją.
Chodzmy do dyżurki zaproponowała Bonnie Mae. Zrobię kawę i
pogadamy.
Tim nie miał możliwości zrobienia odpisów ze swojej dokumentacji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]