[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mój mąż mnie oszukiwał, a potem mnie rzucił mówi
Gabby. Nawet nie podnosi wzroku. Po prostu wpycha kluski do
ust, nie odrywajÄ…c oczu od telewizora. W tej chwili nie muszÄ™
być dla nikogo miła.
Uff, świetnie, wygrałaś.
Dzwoni telefon, patrzÄ™ na identyfikator dzwoniÄ…cego, jestem
oszołomiona. To Ethan.
Gabby zatrzymuje film.
No, odbierz! mówi.
Odbieram.
Cześć mówię ja.
Jak się masz mówi on. Dzwonię nie w porę?
W porÄ™.
Myślałem, czyby nie wpaść mówi. Mógłbym podjechać.
Tak odpowiadam. Absolutnie. Przyjeżdżaj.
Rozłączam się i patrzę na Gabby.
Co on powie? pytam.
Właśnie miałam ciebie zapytać. Co on powiedział?
Powiedział, że chce wpaść. Powiedział, że podjedzie.
Jedno czy drugie. Wpadnie czy podjedzie.
Oba naraz. Najpierw powiedział jedno, potem drugie.
Co było pierwsze?
Zajdzie. To znaczy wpadnie. Tak, potem powiedział
podjadÄ™ .
Nie wiem, czy to dobrze, czy zle mówi Gabby.
Ja też nie wiem. Nagle ogarnia mnie rozpacz. Co się
stanie? Myślisz, że po tym wszystkim on jednak się zdecydował?
%7łe nie muszę go stracić?
Nie wiem! mówi Gabby.
Jest cała w nerwach, tak samo jak ja.
Ludzie w zasadzie nie powinni zrywać ze swoimi
chłopakami, kiedy są w ciąży mówię. Całe te nerwy nie mogą
być dobre dla dziecka.
Przebierzesz siÄ™? pyta Gabby.
PatrzÄ™ na siebie. NoszÄ™ czarne legginsy i obszernÄ… bluzÄ™.
Powinnam?
Aagodnie mówiąc, tak.
Okej odpowiadam. Co włożyć?
Wstaje i idę do mojego pokoju, myśląc, jak się ubrać.
A może ten czerwony sweter?! krzyczy Gabby w stronę
schodów. I tylko dżinsy, czy coś tam. Najzwyczajniejsze ubranie.
Tak, okej mówię, wystawiając głowę, żeby z nią
porozmawiać. Najzwyczajniejsze, ale ładne.
Zgadza się! krzyczy. I popraw kok. Rozłazi się.
Okej.
Dzwonek u drzwi, kiedy nakładam makijaż. Ostatnio czuję
siÄ™ taka gruba. Nie wiem, czy naprawdÄ™ jestem gruba, czy tylko
myślę, że jestem gruba. A może jest i tak, i tak.
Ja otworzÄ™ drzwi! wrzeszczy Gabbi. SÅ‚yszÄ™ jak wbiega po
schodach, nie w stronÄ™ drzwi, ale do mnie. Ale zanim to zrobiÄ™&
mówi, stając przed moim pokojem.
Tak?
JesteÅ› fantastyczna. JesteÅ› inteligentna i jesteÅ› kochana, i
jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką w życiu miałam. Po prostu jesteś
naj, naj, najlepszym człowiekiem we wszechświecie. Nigdy o tym
nie zapominaj.
Uśmiecham się do niej.
Okej mówię.
A potem Gabby siÄ™ odwraca i biegnie do drzwi. SÅ‚yszÄ™, jak
się wita z Ethanem. Wychodzę z pokoju i schodzę na dół.
Cześć mówię do niego.
Cześć mówi. Możemy porozmawiać?
Jasne.
Idzcie do salonu mówi Gabby. I tak miałam zabrać
Charlemagne na spacer.
Ethan nachyla się i głaszcze Charlemagne, a Gabby chwyta
smycz i wsuwa na stopy pantofelki. Potem z Charlemagne znika za
drzwiami.
Ethan patrzy na mnie.
Nie musimy nic mówić. Poznaję po smutnym wyrazie jego
twarzy, co przyszedł powiedzieć.
Skończone.
Ja muszę tylko przez to przejść. Tylko tyle muszę zrobić. A
kiedy sobie pójdzie, mogę płakać, póki się nie zestarzeję.
Usiądzmy, proszę mówię.
Jestem dumna, że głos mi nie drży.
Nie mogę mówi i się nie rusza.
Wiem mówię.
Głos mu się łamie. Podbródek zaczyna się trząść, chociaż
tylko lekko.
Myślałem, od wielu lat, że jak do mnie wrócisz, wszystko
będzie dobrze. Jest taki smutny, że brakuje miejsca dla mojego
smutku.
Wiem mówię. No usiądzże.
Prowadzę go do kanapy. Siadam, żeby i on usiadł. Siedzenie
pomaga smutnym, myślę. Pózniej, jak już pójdzie, kiedy znowu
będę smutna, usiądę. Usiądę właśnie tutaj.
Wszystko zepsułem. W college u nie powinniśmy zrywać.
Powinniśmy zostać razem. Powinniśmy& powinniśmy postąpić
zupełnie inaczej.
Wiem mówię.
Nie jestem gotowy mówi. Nie mogę tego zrobić.
Wiedziałam, że tak powie, ale gdy słucham tych słów, czuję
się, jakby ktoś uderzył mnie pięścią w pierś.
Doskonale rozumiem mówię, bo to prawda.
Szkoda, że rozumiem. Może wtedy mogłabym być zła. Ale
nie mam o co być zła. To wszystko moja sprawka.
Od wielu dni próbowałem pogodzić się z tą myślą. W kółko
powtarzałem sobie, że się do tego przyzwyczaję. %7łe będzie w
porządku. Ciągle powtarzam sobie, że jeśli ktoś postępuje wobec
ciebie jak trzeba, nic nie powinno stanąć sprawie na drodze. Ciągle
próbuję przekonać się, że dam sobie radę.
Nie musisz&
Nie mówi. Kocham cię. Wtedy mówiłem to poważnie i
teraz też. I chcę z tobą przeżyć wszystko w życiu. I chcę być takim
mężczyzną, który powie: Okej, jesteś w ciąży z innym, ale damy
sobie radę . Ale nie jestem takim mężczyzną, Hannah. Nie jestem
jeszcze gotów na własne dziecko. Nie mówiąc o wychowywaniu
cudzego. I wiem, co powiesz, że nie będzie ze mnie ojciec. Ja to
wiem. Ale jak mogę cię kochać i nie dzielić tego z tobą? Jak mogę
nie być przy tym wszystkim? To wbiłoby klin między nas, zanim
by coś się zaczęło.
Ethan, posłuchaj, zrozumiałam mówię. Przykro mi, że
stawiam cię w takim położeniu. Nigdy nie chciałam ci tego robić.
%7łebyś wybierał między życiem, którego chcesz, a życiem ze mną.
Chcę mieć kiedyś własną rodzinę. A jeśli teraz powiem ci
tak, jeśli powiem, że myślę, że możemy być razem, kiedy będziesz
miała to dziecko, to jakbym teraz godził się mieć rodzinę z tobą.
Jestem całkowicie przekonany, że razem możemy mieć wspaniałe
życie. Ale nie sądzę, żebyśmy byli na to gotowi, na to, żeby mieć
dziecko. Nawet gdyby było moje.
Cóż, nigdy się nie wie, na co jest się gotowym, póki nie
musi się temu stawić czoła mówię.
Nie próbuję do niczego go przekonać. Właśnie tego
niedawno się nauczyłam.
Gdybym przyszedł tydzień temu i powiedział: Hannah,
miejmy razem dziecko , co ty byś powiedziała?
Powiedziałabym, że to coś pomylonego. Nie podoba mi
się myśl, że on ma rację. Powiedziałabym, że nie jestem gotowa.
Nie jestem gotowy do uznania dziecka innego mężczyzny
mówi. I wstyd mi za to. Naprawdę. Bo chcę być tym mężczyzną,
którego potrzebujesz. Ile razy ci mówiłem, że nie będziemy w
stanie tego zepsuć?
Kiwam ze zrozumieniem głową.
Chcę być tym odpowiednim dla ciebie mężczyzną mówi
dalej. Ale nie jestem. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale& nie
jestem odpowiednim dla ciebie mężczyzną.
Patrzę na niego. Nic nie mówię. Cokolwiek bym
powiedziała, nie zmieniłoby to naszego nastroju. Znacznie bardziej
lubię problemy, które da się rozwiązać, spory, w których jeden ma
rację, a drugi jej nie ma, i wystarczy po prostu pomyśleć, kto ma
racjÄ™.
To nie ten przypadek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]