[ Pobierz całość w formacie PDF ]
silniejszym natężeniu światła, umieścił w kącie pokoju. Teraz z kolei wydobył spod
szafy oryginalny cybernetyczny model własnej konstrukcji.
Marek przykucnął, by bardzo dokładnie przyjrzeć się żółwiowi.
Pancerz wielkości wojskowego hełmu wykonany był z balsy, to jest lekkiego
drewna modelarskiego.
W przedniej jego części, nieco wyższej od tylnej, wystawała, niby szyja, długa
rurka metalowa, na której była osadzona głowa, przypominająca kształtem peryskop
podwodnej łodzi. Andrzej uruchomił mechanizm, przestawiając ogonek widoczny z
tyłu pancerza.
Syntetyczne zwierzę natychmiast okazało zewnętrzne cechy własnego życia.
W otworze, pośrodku przedniej części pancerza, zapłonęła karzełkowa żaróweczka
wskaznikowa; głowa, kryjąca wewnątrz komórkę fotoelektryczną, zaczęła obracać się
w różnych kierunkach. %7łółw wolno sunął po podłodze. Przystawał, to znów chodził
tu i tam, jego głowa osadzona na ruchomej szyi wciąż obracała się i swym czułym
okiem myszkowała po pokoju.
Marek zaintrygowany przypatrywał się żółwiowi. Widząc jego
niezdecydowanie, zagadnÄ…Å‚:
- Coś ten twój zwierzak strasznie nerwowy. Biega, jakby mu kto pieprzu
nasypał na ogon! Pies mojej sąsiadki tak samo wierci się po podwórku, dopóki nie
znajdzie sobie odpowiedniego drzewka.
- Ho, ho, jeszcze będą z ciebie ludzie! Od razu utrafiłeś w sedno rzeczy -
pochwalił Andrzej. - %7łółw, tak jak ten pies, również czegoś szuka!
- Nie bujaj! Przecież jemu drzewko niepotrzebne!
- On szuka zródła światła, które widzi w pokoju. Niespokojny jest, nie mogąc
go znalezć. Przyjrzyj się teraz!
Andrzej zapalił lampy uprzednio umieszczone na podłodze. Głowa żółwia,
wciąż obracająca się niczym latarnia morska, wkrótce natrafiła na długo poszukiwane
zródło światła. Najpierw odkryła nocną lampkę. Mimo to nie przestawała dalej
szukać. Nagle ujrzała jaśniej płonącą lampę biurkową. Jeszcze chwilę trwały
poszukiwania, jakby żółw namyślał się, ku której lampie ma podążyć, lecz potem
ruszył w kierunku silniejszego światła. Jednooka głowa znieruchomiała, karzełkowa
żaróweczka wskaznikowa zgasła na piersi. %7łółw przystanął na krótką chwilę raz i
drugi, jakby się jeszcze wahał, lecz potem podążył wprost ku lampie. Wolno ją
okrążał, podchodził bliżej i cofał się, jak zwierzę, które za blisko podeszło do ognia.
Nagle, nie znalazłszy widocznie tego, czego szukał, rozpoczął nową wędrówkę.
Głowa znów zaczęła się obracać, a jednocześnie zapłonęła żaróweczka wskaznikowa.
- Coś mu się nie spodobała ta lampa - zauważył Marek. - Czego on teraz
szuka?
- Głodny jest - wyjaśnił Andrzej. - Jeśli wkrótce nie dostanie jeść, umrze tak
jak każde inne stworzenie.
Andrzej pobiegł w przeciwny narożnik pokoju. Stało tam pudełko w kształcie
budki. Przekręcił umieszczony na nim wyłącznik. Wewnątrz rozbłysło silne światło.
%7łółw wkrótce je odkrył i zaraz podążył w jego kierunku. Chłopiec zagrodził mu
drogę krzesłem. %7łółw uderzył się o nogę krzesła, przystanął, cofnął się nieco, lecz
wciąż zapatrzony w fascynujące go światło, ruszył bokiem, wyminął przeszkodę i
zaczął sunąć prosto do celu. Tuż przy budce przystanął, bowiem zwabiony silnym
światłem na odpowiednią odległość, dotknął w głębi pudełka specjalnych kontaktów,
które zasilały jego akumulator prądem z sieci. Najadłszy się do syta powędrował w
ciemniejszy kąt pokoju, by odpocząć z dala od intensywnego światła.
- A to ci cwaniak! - zdumiał się Marek. - Wtroił obiad i natychmiast poszedł
uciąć drzemkę! Zupełnie jak mój ojciec.
Andrzej roześmiał się i wyjaśnił:
- %7łółw elektroniczny jest uczulony na światło, którym się odżywia. Dlatego
właśnie stale go poszukuje. Gdy jednak napełni brzuch, czyli naładuje akumulator,
wówczas przestaje ono być dla niego magnesem i wtedy zaczyna szukać
łagodniejszego oświetlenia, aby w spokoju przetrawić pokarm. W trakcie poszukiwań
rozładowuje akumulator na uruchamianie silnika i wkrótce znów jest głodny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]