[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjaśnił Pan Samochodzik.- O ile w międzyczasie nie zjadły go korniki... Tak czy
inaczej, przygotowywano je na zapas i w okresie wzmożonego popytu bywało, że
szkutnicy nie mogli nadążyć z zamówieniami właśnie z powodu braku materiału. W
dodatku flota hanzeatycka nie była jedyną, która operowała w tym regionie. Szybko
pojawiła się konkurencja ze strony Anglików, Hiszpanów, Włochów i innych nacji.
Portugalski król, Henryk żeglarz, wysyłał ekspedycje wzdłuż Afryki...
- Wszyscy potrzebujący mogli nabywać gotowe statki w Gdańsku - powiedziałem. -
Ale Hanzie bardzo się to nie podobało. W 1426 roku wprowadzono zakaz budowy
okrętów dla kupców nienależących do Hanzy. Przyniosło to jednak efekty odwrotne do
zamierzonych... Jak zwykle zresztą, gdy w imię ideologii usiłuje się ingerować w wolny
rynek. Cudzoziemcy, nie mogąc kupować statków, kupili fachowców i założyli stocznie
u siebie.
Efekt był taki, że nie dość, iż niehanzeaci mieli teraz własne floty, to jeszcze miasta
Hanzy straciły dochody związane z robieniem okrętów na zamówienie.
- A ten statek dlaczego tu leży? - Magda raz jeszcze popatrzyła na pozostałości wraku.
- Porzucono go w trakcie budowy?
- Sadze raczej, że podczas pożaru, który strawił te zabudowania - szef objął szerokim
gestem całą ekspozycje. - stojąca w porcie jednostka została ogarnięta płomieniem i
poszła na dno.
Podziwialiśmy dłuższą chwile relikty zabudowy, a potem zeszliśmy na dół pomiędzy
gablotki. Tu znalezliśmy makietę ówczesnego miasta oraz liczne zabytki pozyskane w
czasie wykopalisk.
- Dzieje Bergen sięgają prawdopodobnie VIII wieku naszej ery - powiedział szef. -
Niewykluczone, że wcześniej istniały na tym terenie jakieś osady, jednak dopiero w
czasach normańskich zaczął rozwijać się ośrodek miejski. Jeśli popatrzycie na odsłonięte
przez archeologów resztki zabudowy i porównacie z tą makietą, zauważyć możecie, że
37
osada leżała bardzo nisko, w zasadzie nie wyżej niż metr nad powierzchnią morza... Na
szczęście zatoka ta jest dobrze osłonięta, ale niewątpliwie od czasu do czasu w czasie
sztormów dolne pietra podmywała woda...
- Hmm - mruknęła Magda. - To znaczy, że w zasadzie kramy kupieckie zbudowano na
czymÅ› w rodzaju niskich wydm...
- Tak, tylko że grunt tu jest bardziej kamienisty...
Popatrzyła na odsłonięte resztki budowli.
- Ale przecież my jesteśmy teraz dobre dwa metry nad poziomem morza. I jest tu
sucho...
- Przez te osiemset lat kolejne warstwy osadnicze spowodowały podniesienie się
terenu - wyjaśniłem. - Miasto wielokrotnie się paliło. Zgliszcz nie usuwano, tylko
niwelowano, zasypywano i na tym wznoszono kolejne domy. Jednocześnie nabrzeże
przesuwało się nieco w stronę środka zatoki. Zwróć uwagę, że jesteśmy co najmniej
trzydzieści, może czterdzieści metrów od obecnej linii brzegowej. Każdy port się
zamula. Wtedy nie potrafiono ich efektywnie pogłębiać, wiec przedłużano pomosty.
- Nie zapominaj też, że półwysep skandynawski powoli się wypiętrza - dodał szef. - W
czasach ostatniego zlodowacenia gigantyczna czapa lodowa wgniotła płytę
skandynawskÄ… w litosferÄ™. Obecnie skorupa ziemska w tym miejscu "prostuje siÄ™". W
okolicy Bergen ląd wznosi się o około 0,5 centymetra rocznie. Jak na geologiczną skalę
czasu, to bardzo szybko...
- Pół metra na stulecie, czyli cztery metry od czasu, gdy zbudowano tą osadę -
mruknęła. - I wszystko się zgadza.
Ruszyliśmy dalej pomiędzy gablotki. Zebrana kolekcja zabytków zdumiewała swoim
bogactwem. Przepłukując muł i warstwy kulturowe, archeolodzy zgromadzili setki
drobiazgów. Było tu niemal kompletne wyposażenie warsztatu kowalskiego, narzędzia,
gotowe wyroby, choć akurat miejscowi rzemieślnicy wytwarzali raczej kłódki niż
podkowy. Sporo było także wyrobów ze skóry. I przy tej gablocie zatrzymaliśmy się na
dłużej.
- To aż nieprawdopodobne - szepnęła Magda, patrząc na niezle zachowane buty leżące
pod szkłem.
- Dlaczego? - zdziwił się szef.
- Przecież skóra gnije. A w tych warunkach dużej wilgotności powinna w ogóle
przestać istnieć...
Uśmiechnąłem się.
- Tu się mylisz - powiedziałem poważnie. - Widzisz, zabytki starożytnego Egiptu
przetrwały dlatego, że spoczywały w suchych i jałowych piaskach pustyni. Tu zaś
rozmaite drobiazgi, można nawet powiedzieć śmiecie, wyrzucone przez ludzi, zwróć
uwagę, że obcas tego buta jest przetarty niemal na wylot, spoczęły w mule albo w
błocie... Tam, gdzie nie ma dostępu powietrza, nie zachodzi proces utleniania.
- A potem wystarczy wydobyć z ziemi, wypłukać i wysuszyć?
- Nie wysuszyć - zaprotestował szef. - Bron Boże.
- Dlaczego nie? - zdziwił się milczący dotąd Wiewiórka.
- To proste - powiedziałem. - Woda wypłukuje ze skóry większość naturalnych
substancji natłuszczających. Gdybyś to wysuszył, but stałby się jak zeschnięty liść.
Kruchy, zdeformowany...
38
- To się robi gliceryną - wyjaśnił Pan Samochodzik. - Opłukuje wodą, wykonuje
pomiary, bo mimo wszystko trochÄ™ siÄ™ zdeformuje - a potem nasÄ…cza glicerynÄ…. I to
całymi tygodniami. Dzięki temu skóra staje się elastyczna, a jednocześnie nie zawiera
już wody.
- Tu zapewne mają jakieś nowocześniejsze preparaty niż gliceryna - zauważyłem.
- Słusznie - mruknął szef. - Zapomniałem, że to już prawie czterdzieści lat, od kiedy
jezdziłem na wykopaliska z archeologami...
- A na przykład drewno? Też trzeba czymś nasączyć? - Magda zatrzymała się przed
kolejnÄ… gablotÄ….
Leżał tu kawałek rzezby.
- Alkoholem izopropylowym albo glikolami - wyjaśniłem. - Uczyli nas o tym na
studiach, ale bardzo pobieżnie. Niewykluczone, że przez ostatnie pięć lat wynaleziono
coś lepszego. Postęp idzie do przodu. Niedługo archeolog będzie woził ze sobą na
wykopaliska całe laboratorium.
Obejrzeliśmy jeszcze kolekcje przedmiotów z gliny, kości i rogu i opuściliśmy
gościnne progi muzeum.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]